Na kartach powieści spotykają się cztery kobiety; choć łączy
je profesja (wszystkie są pisarkami), na tym kończą się podobieństwa. Elwira
jest wyzwoloną żoną polityka, która szuka szczęścia w ramionach kochanka; swoją
energię przelewa na postać pewnej siebie pani komisarz ze znanej serii
kryminałów. Anna nosi brzemię trudnej sprawy z przeszłości – teraz jest
samotna, a swoją uwagę poświęca innym ludziom tworząc ich biografie. Męża nie
ma również Teresa, profesor filozofii w średnim wieku, pod pseudonimem wydająca
popularne romanse. Korowód zamyka młodziutka Kinga, autorka horrorów, która
wiedzie szczęśliwe życie młodej mężatki i mamy. Kobiety spotykają się zupełnym
przypadkiem, a ich przyjaźń przeżywa wzloty i upadki; choć czasem bywa chłodna,
w trudnych sytuacjach cała czwórka może liczyć na pomoc. I dobrze, bo w
stosunkowo krótkim czasie życie wszystkich wywróci się do góry nogami…
Zawsze mam w sobie dużo szacunku dla autorów, którzy
decydują się opowiadać historie z perspektywy różnych bohaterów; to zabieg
wymagający elastyczności i dużych nakładów wyobraźni. Gdy wychodzi dobrze,
jestem pod jeszcze większym wrażeniem i tak właśnie jest w przypadku powieści
Hanny Cygler. W Złodziejkach czasu mamy do czynienia z czterema bohaterkami,
a każda z nich jest postacią pełnoprawną. Skrywane sekrety, doświadczenia
codzienności, podejście do życia, charakter i otoczenie – wszystko to czyni z
nich indywidualności i ubogaca tekst. Myślę, że wiele kobiet znajdzie tu
postać, z którą się zidentyfikuje lub przynajmniej polubi; mnie najbardziej
przypadły do gustu szalone losy Kingi (choć niekoniecznie chciałabym znaleźć
się w jej skórze).
Początkowo miałam trudność z wdrożeniem się w opowieść, z
czasem jednak nie tylko się nią zainteresowałam, ale i naprawdę wciągnęłam. Z
każdą kolejną stroną historia nabiera tempa i wyrazu w każdym wymiarze –
zarówno tym ogólnym, łączącym wszystkie aspekty w całość, jak i jednostkowym,
związanym z losami poszczególnych bohaterek. Wydarzenia, choć momentami
nieprawdopodobne, wypadły świetnie, układając się w spójny tekst, dodatkowo
okraszony świetnym humorem. To literatura w
bardzo dobrym wydaniu – stworzona by bawić i wywoływać emocje, doskonale
spełniająca swoją rolę.
Już w trakcie lektury ze zdumieniem zorientowałam się, że
mam na półce jeszcze jedną nieprzeczytaną książkę pani Cygler; myślę sobie, że
jak najszybciej muszę po nią sięgnąć! Jestem przekonana, że autorka, która raz
skradła moje serce, jeszcze wielokrotnie dostarczy mi przyjemnych odczuć
podczas lektury. Złodziejki czasu odkładam usatysfakcjonowana; wcale nie
poczułam się okradziona z chwil, które spędziłam na lekturze. Wręcz przeciwnie
– z radością jeszcze kiedyś do niej powrócę.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie DW Rebis.
Super, że tak Ci się spodobała ;) na pierwszy rzut oka fabuła nie zachęca, ale wrażenie po recenzji mam dobre, może kiedyś uda mi się przeczytac :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Hanny Cygler. Jedyną powieścią, przez którą nie udało mi się przebrnąć, jest "W cudzym domu". "Złodziejki czasu" przypadły mi do gustu, bardzo podoba mi się sposób, w jaki autorka ukazała ich losy. Hanna Cygler potrafi dawkować nam emocje i rozbudzać ciekawość czytelnika:)
OdpowiedzUsuń