Powiada się, że śmierć jest wyzwoleniem. Tylko dla zmarłego, rozumie się, bo dla tych, którzy pozostają żywi, prawie zawsze oznacza to okropne zawracanie dupy. [s. 28]
Wiek wątpliwości to zdecydowanie kryminał w lekkim wydaniu, nadający się na czytadło do pociągu czy w ramach odstresowania. Spowodowane jest to wszechobecnym humorem, który pojawia się niemal na każdym kroku. W książce można znaleźć od groma zabawnych sytuacji, sarkastycznych wypowiedzi, a także działań bohaterów, które przynoszą nieoczekiwane konsekwencje. Silnie rozweselająco działała na mnie postać policjanta Catarelliego, który wypowiedzi miały dziwny szyk, słowa przybierały często archaiczne formy, a każde nazwisko musiało zostać zniekształcone. Nie zabrakło również czarnego humoru - nie pojawia się on za często, ale zawsze w idealnym momencie.
Język i styl tekstu jest tak lekki, że momentami nie wiedziałem kiedy przeskakiwałem kolejne dziesiątki stron. Swobodna narracja, choć trzecioosobowa, co rusz przedstawia czytelnikowi myśli i spostrzeżenia głównego bohatera, oczywiście z właściwym dla niego słownictwem. Potoczne i bezpośrednie zwroty dominują na każdym kroku, a emocje wylewają się z nich wiadrami. Odbiór tekstu zachwiany został niestety przez dwie rzeczy. Pierwszą są niektóre dialogi, które ze względu na swoją długość, dynamizm i liczbę uczestników były chaotyczne i trudno było się połapać kto wypowiada daną kwestię. Drugą wadą jest natomiast tendencja do budowania zdań złożonych, które pomimo wyraźnego powiązania pomiędzy poszczególnymi elementami, pozbawione są jakiegoś słówka-łącznika. Może w języku włoskim takie konstrukcje są normalne, jednak po polsku, choć sens przekazu jak najbardziej dało się zrozumieć, wyglądało to źle.
Wiek wątpliwości jest czternastym tomem cyklu i momentami wyraźnie wpływa to na lekturę. Chociaż większość postaci, które przewijają się w historii, to albo bohaterowie ewidentnie nowi w historiach o komisarzu Montalbano, albo jego współpracownicy, których obecność łączy się z jakimś ich wprowadzeniem, to jednak parę osób pojawia się tylko i wyłącznie na chwilę w celu pomocy głównemu bohaterowi, a czytelnik nie dostaje o nich praktycznie żadnych informacji. Podobnie jest z życiem prywatnym komisarza - otrzymujemy jedynie ochłapy, szczątki jego przeszłości, nie wiemy więc wobec czego odnoszą się niektóre z jego zachowań związanych z kryzysem, przez jaki przechodzi. A patrząc na tytuł książki niebezpodstawnie można odnieść wrażenie, że to właśnie ten aspekt jest głównym wątkiem powieści.
Choć w oczywisty sposób nieidealna, książka Camilleriego jest przyjemną lekturą wartą polecenia. Wpływ na to ma nie tylko świetny język, jakim posługuje się autor, ale też niebanalna historia kryminalna - z początku wyglądająca na dość prosto, z czasem jednak rosnąca do niespodziewanych rozmiarów. Dodajmy do tego barwną charakterystykę mieszkańców Sycylii (Włosi to w końcu kochliwy, a do tego w określonych sytuacjach impulsywny naród) i wszechobecne nawiązania do italiańskiej kuchni, a otrzymamy coś idealnego dla wszystkich miłośników Półwyspu Apenińskiego i otaczających go wysp. Pozwolę sobie jednak na małe ostrzeżenie: niemal cała książka utrzymana jest raczej w lekkim, wesołym tonie, jednakże końcowe strony zyskują na powadze i skłaniają do cichej zadumy...
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Oficynie Literackiej Noir Sur Blanc.
Jak widać spora liczba osób ma choć jeden epizod z rozpoczęciem cyklu gdzieś w środku. :P Swoją drogą na talerzu Sylwka bardziej spodziewałem się mięsa, ale wafle w czekoladzie też brzmią spoko. :D
OdpowiedzUsuńOn się żywi mięsem i czekoladą. ;p
UsuńA podobno pieczony prosiak w sosie czekoladowym to istny orgazm dla kubków smakowych...
UsuńCzternasty tom? Chyba mam trochę do nadrobienia :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że i ja się przyłączę do kwestii nadrabiania tomów ;) Nawet jeśli nie jest idealna, to czasami warto zaryzykować ;)
UsuńCzternasty wydany w Polsce, i to tylko w kwestii powieści stanowiących cykl. We Włoszech wszystkich części, wliczając w to zbiory opowiadań o komisarzu, jest jakieś trzydzieści... ;P
UsuńZaciekawiła mnie swobodna narracja, naprawdę lubię, gdy strony same płyną mi przed oczami, aniżeli lektura dłuży się i dłuży. Zaś z drugiej strony odstraszyły mnie te, aż nadto rozbudowane zdania, których sens się gubi gdzieś w połowie. No i czternasty tom? Oj, chyba wydaje mi się, że mam zbyt wiele planów czytelniczych, żeby akurat w tej chwili nadrabiać wszystkie tomy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!