Sole żyje w świecie pełnym schematów. Mieszka z rodzicami i w dużej mierze od nich uzależnia decyzje. Czyta w kółko tę samą książkę. Pracuje w niewielkim supermarkecie, u człowieka, którego zna od dziecka, spotykając na swojej drodze wciąż te same osoby. Jada zawsze w tym samym lokalu i dostaje specjalne, bardzo okrojone danie. Zdaje się, że ma wszystko pod ścisłą kontrolą, nieprawdaż?
Niestety życie pisze własne scenariusze. Gdy przyjaciółka Sole, spontaniczna i energiczna dziewczyna, ginie w tragicznych okolicznościach, gruby mur otaczający bohaterkę zaczyna powoli pękać. Podążając za ostatnim prezentem, reakcjami otoczenia i coraz głośniejszym głosem wewnętrznym, Sole postanawia podjąć wyzwanie i zacząć robić rzeczy, których do tej pory panicznie się bała. Jedną po drugiej. Dzień po dniu.
Sztuka sięgania gwiazd to jedna z tych opowieści, które dosłownie mnie pochłonęły. Przeczytałam ją niemal na raz, właściwie od razu po tym, jak wpadła w moje ręce, a na dodatek na pewno zostanie ze mną na dłużej. Historia Sole, która stworzyła listę 100 lęków i każdego dnia stara się przełamywać jeden z nich, jest z jednej strony abstrakcyjna, z drugiej zaś całkowicie możliwa do zrealizowania. Uważam, że takie historie wyjątkowo chwytają za serce, bo właściwie wiemy, że nigdy nie przydarzą się nam, a z drugiej strony podskórnie czujemy, że MOGŁYBY nam się przytrafić! I nagle chcemy być trochę jak główna bohaterka, która wciąż się boi (jak my!), ale nie pozwala swoim lękom dłużej nad sobą dominować.
W tym właśnie zawiera się subiektywne poczucie, że książka jest "inspirująca", które stoi za fenomenem Sztuki sięgania gwiazd.
Sama historia Sole zawiera kilka dość oklepanych schematów: bohaterkę, która wszystkiego się boi, szereg konfrontacji, których musi dokonać, by doszło do wielkiej przemiany, a to wszystko okraszone stratą i tym, jak możemy się z nią pogodzić. Podczas lektury widziałam klisze, ale, prawdę mówiąc, miałam je totalnie gdzieś. I moim zdaniem w tym miejscu przebiega granica między pozytywną, a negatywną oceną tej powieści.
Uważam, że książka Chiary Parenti ma wszelkie szanse, by stać się światowym bestsellerem (o ile jeszcze nim nie jest). Podejmuje nośne tematy, z którymi każdy z nas kiedyś będzie musiał się zmierzyć. Pokazuje życie, które wiele z nas chciałoby wieść (mam tu na myśli to, w którym nie dajemy się własnym lękom, nie to, w którym skaczemy ze spadochronem. ;)). Daje nadzieję, że choć wszyscy bardzo się boimy, większość z naszych lęków dotyczy bardzo niegroźnych spraw. I wskazuje, jak wiele możemy sobie odebrać, gdy pozwolimy, by rządził nami strach.
Dla mnie historia Sole była jak powiew ciepłego, wiosennego wiatru – niosła nadzieję i dużo energii. Polecam ją wszystkim, którzy, jak ja, motywacji szukają na zewnątrz i muszą wciąż się stymulować odpowiednimi treściami, by działać. Polecam też tym, którzy lubią historie o wyzwaniach i bohaterki, które biorą sprawy w swoje ręce i stają życiu naprzeciw.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.
Premiera 15 kwietnia!