Nie lubię powieści o dorastaniu, choć może właściwsze byłoby
określenie, że „nie lubię się z nimi” – zawsze mam wrażenie, że chłód w tej
relacji jest obustronny i utrudnia wzajemną komunikację. Prawdopodobnie z tego
powodu odczuwałam dyskomfort w pierwszym kontakcie z powieścią Christensena –
mimo że młody bohater ewidentnie dążył do wewnętrznych zmian, było mi w tym
świecie niesamowicie dobrze. Może dlatego, że powieść porusza wiele innych
dylematów? A może ze względu na piękno poetyckiego języka? W każdym razie
skończyłam lekturę niesamowicie zadowolona (i właśnie zdałam sobie sprawę, że
zaczęłam tę recenzję od końca…).
Tekst nie jest jednolity, choć łączącą go osią jest osoba
narratora; Chris to uznany skandynawski pisarz i poeta. W pierwszej części
książki towarzyszymy mu w retrospektywnej podróży w świat wspomnień z
dzieciństwa – bohater zaprasza nas nad zatokę Oslofjorden dokładnie w roku historycznego
lądowania człowieka na Księżycu. Gdy wszyscy czekają na ten przełomowy dla
ludzkości moment, w letnim skwarze odbywa się rozwój niezwykłego młodego
człowieka. Chris zmaga się z samym sobą, jak również z budzącymi się w jego
wnętrzu emocjami związanymi z buntem, ale też przyjaźnią, zakochaniem czy
zwykłą ludzką chęcią odrębności. W jego umyśle rozgrywają się dylematy, które
zaważą na dalszym rozwoju; chłopak widzi coraz więcej, dostrzega wielowymiarowość
świata i niejednokrotnie gubi się w tym, co go otacza.
Historię Chrisa przerywa wtrącenie, jego dzieło powstałe
wiele lat po wydarzeniach z roku 1969. Ta swoista „książka w książce” jest
historią człowieka rozpoczynającego pracę jako Pośrednik w mieście, o którym
nie można powiedzieć nic dobrego; do jego zadań należeć ma oznajmianie rodzinom
wszelkich złych nowin na temat ich najbliższych. To przepiękna, metaforyczna
opowieść i największy atut książki Christensena – o ile pierwszą częścią można
się zainteresować, druga umożliwia całkowite zatracenie. Znajdujemy tutaj
refleksję na temat żałoby, życiowych celów, wagi wspomnień i roli, jaką sami im
nadajemy. To także szeroki obraz straty – jej definicji, ale też sposobów
przeżywania.
Nie sposób nie wspomnieć o pisarskim warsztacie autora. Styl
Christensena odbiega nieco od standardowego, chłodnego i minimalistycznego tonu
skandynawskich twórców; na pierwszy rzut oka widać, że autor jest kimś więcej
niż pisarzem. Jego tekstu nie można przeskakiwać czy czytać nieuważnie, a to ze
względu na niesamowite wręcz dopasowanie – jeśli przyjrzeć się mu bliżej,
okazuje się, że nie ma ani jednego zbędnego słowa, nadprogramowego wyrażenia, a
całość komponuje się niemal idealnie. Uwagę zwraca również mnogość tematów,
poruszonych w opowiadanych historiach, które na pierwszy rzut oka zdają się być
całkiem proste – tak naprawdę nie wymieniłam nawet połowy znaczeń i poziomów,
które wprawne oko mogłoby tu odnaleźć. To najlepiej świadczy o możliwościach
pisarza i jego zdolności do tworzenia dzieła pełnego, dogranego do każdego,
najmniejszego nawet faktu.
Proza Christensena urzekła mnie pod każdym względem. To
pisarz, który wie, czego chce i realizuje swoje zamysły w sposób pełny i
wielowymiarowy. Do gustu przypadły mi obie odsłony powieści, choć w oczywisty
sposób wywołały one różne odczucia; obie jednak zachęcają do refleksji i
dostarczają literackiej przyjemności. Spotkanie z twórczością norweskiego
pisarza było dla mnie prawdziwą radością i już nie mogę się doczekać, kiedy
sięgnę po wielokrotnie nagradzanego Półbrata.
Za egzemlarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.
W pełny i wielowymiarowy sposób ujmujesz zawsze zdjęcia z przeczytaną książką - zawsze Twoje potrawy doprowadzają mnie do ślinotoku, nawet jeśli są zwyczajnymi, prostymi daniami. :P
OdpowiedzUsuńI oto największy fan moich zdjęć żywieniowych. :D
UsuńA żebyś wiedziała! Niedługo dojdzie do tego, że zacznę śledzić każdy wpis poszukując inspiracji śniadaniowych i nie zwracając uwagi na same książki. :P
UsuńJakoś w ciągu tygodnia powinien pojawić się jeszcze jeden wpis z kolejnym arcyskomplikowanym daniem. :D
UsuńWidziałem już bułki z serem i wafle, liczę na dniach na trufle w sosie beszamelowym. :D
UsuńZostałaś/eś nominowana/y do Liebster Blog Aword przeze mnie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy. Wszystko znajdziesz na moim blogu.
http://in-our-different-world.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award-1.html
Czuję się zachęcona. Odrobinkę ;) bo przyznam, że po opisie książki i po tym niejednolitym tekście spodziewałam się czegoś ciężkiego. I nadal troszkę się obawiam, ale po Półbrata też własnie chcę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o dziwo to nie jest ciężka lektura - sama podchodziłam do niej jak pies do jeża z tej obawy, ale okazała się bezpodstawna. :)
UsuńNie wiem, czy skusiłabym się na tę książkę w pierwszej kolejności, jednak wydaje się być dość ciekawą i pewnie kiedyś trafi w moje lepkie łapki - a z nich tak łatwo się nie ucieka :)
OdpowiedzUsuń