niedziela, 8 marca 2015

Nie taki język straszny… #1 Analiza własnych możliwości – English Matters 51, Deutsch Aktuell 69

Na wielu znanych mi blogach od czasu do czasu pojawiają się wpisy dotyczące nauki języków obcych. Zawsze chętnie je czytałam i obserwowałam, jak innym udaje się to, do czego ja wciąż nie miałam motywacji. W ostatnim czasie postanowiłam trochę w moim życiu zmienić, a jednym z takich postanowień rozwojowych jest podszlifowanie w końcu tych dwóch języków, do których jakąkolwiek podstawę mam. Myślę sobie, że opowiadając o tym na blogu, będę miała większą motywację do działania, a i Wy zobaczycie mnie z nieco inne strony – w końcu nie samymi książkami człowiek żyje. ;)

Choć językowych marzeń mam wiele, na początek postanowiłam nie szaleć i odświeżyć to, co jest mi już w jakiś sposób znane. Niemieckiego uczyłam się 11 lat, w tym 3 na poziomie rozszerzonym; z angielskim za to miałam styczność przez 5, ale nigdy nie były to regularne lekcje na dobrym poziomie. Przed zrobieniem oficjalnych testów poziomujących (bo z czystej ciekawości chcę takowe zrobić) postanowiłam porównać swoje możliwości na konkretnym przykładzie – jak pójdzie mi z treścią magazynów do nauki języków?


Nie będę oszukiwała ani Was, ani siebie – o ile ogólne zrozumienie tekstów nie przysporzyło mi problemów, o tyle ich głębsza analiza wymagała zdecydowanie czegoś więcej niż zerkania na tabelki ze słówkami zamieszczone obok (swoją drogą bez tych ostatnich zupełnie nie dałabym sobie rady); na jaw wyszły absolutnie wszystkie braki. O dziwo dużo lepiej poradziłam sobie z English Matters, mimo że poza Internetem nie miałam zbyt wiele styczności z językiem angielskim. Poza tym to czasopismo silniej kusi wizualnie – jest bardziej kolorowe i mocniej przyciąga uwagę. W obu jednak mamy podobne pomoce, tabelki, ciekawostki i tematy. Wszystkie teksty są też opatrzone kodami, pozwalającymi na ich odsłuchanie – dla mnie to aspekt bardzo ważny, bo wprost uwielbiam brzmieniową formę języków.


Przejdźmy do tego, co po odkopaniu zakurzonych pokładów wiedzy znalazłam we wnętrzu magazynów. W English Matters zainteresował mnie wywiad z Klarą Keller, autorką nieco kontrowersyjnych fotografii w ramach A Project on the Body. Z radością poczytałam również o japońskim wampiryzmie – choć niektóre wymienione mangi i anime znałam, znalazłam też coś, co mocno mnie zainteresowało. Z kolei Deutsch Aktuell przede wszystkim mnie zadziwiło. Poczytałam trochę o niemieckim hip-hopie i zaczęłam szperać, chcąc usłyszeć, jak brzmi to na żywo; wciąż uważam, że jedyną muzyką, która dobrze brzmi w tym języku, jest metal. ;) Artykuł dotyczący dziecięcych zdolności do nauki języków obcych zaciekawił mnie nie tylko z językowego, ale i praktycznego punktu widzenia. Dzięki magazynowi mogłam również wybrać się w krótką wyprawę do przepięknego Stuttgartu.


Jednak tak naprawdę w magazynach znalazłam po jednej perełce, która naprawdę mnie wciągnęła i zachwyciła. Jak nietrudno się domyślić, w obu przypadkach były to materiały dotyczące historii. Po niemiecku zapoznałam się z obszernym i dobrym w odbiorze tekstem o Otto von Bismarcku powstałym z okazji 200. rocznicy urodzin Żelaznego Kanclerza, krótko opisującym jego życie i panowanie. Po angielsku natomiast spotkałam się z tematem z goła innym, choć równie ciekawym – XV-wieczną Wojną Dwóch Róż. Jako że uwielbiam historical fiction osadzone w tym okresie, chętnie poznałam wszelkie historyczne konotacje.

~*~ 

Dajcie znać, jak zapatrujecie się na dalszą część takich „opowieści z krypty” – chciałabym co jakiś czas opowiadać Wam o metodach nauki i jej skutkach, motywacjach i trudnościach… mam nadzieję, że się nie zanudzicie. ;)


Za materiał w postaci czasopism dziękuję serdecznie Colorful Media.

7 komentarzy:

  1. Mnie też początkowo czytanie English Matters sprawiało trudność, jednak będąc na bieżąco, widzę postęp. Ja jak najbardziej jestem za cyklem o metodach nauki.

    OdpowiedzUsuń
  2. 11 lat niemieckiego? Zazdroszczę! Brakuje mi znajomości drugiego języka, oprócz ang; (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś chyba jedyną osobą, która zazdrości mi styczności z niemieckim. ;)

      Usuń
  3. Całkiem niedawno usłyszałam o tych magazynach i postanowiłam sobie zakupić. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam od dawna i bardzo sobie cenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam w tygodniu 6 godzin języka niemieckiego, w tym pięć zawodowych...I mam dosyć. Po prostu. Gdzie mam smykałkę do języków, nawet taki japoński wchodził mi bez trudu! Tak z niemieckim baaardzo, ale to bardzo się nie lubimy. I chyba nigdy się nie polubimy, dlatego czasopisma nie tknęłabym nawet kijem, ale angielską wersję mam i czeka ona cierpliwie na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie wiele osób ma do niemieckiego podobny stosunek jak Ty. :) Ja go lubię za to, że jest uporządkowany i spójny, chociaż ostatnio bardzo mi to doskwiera, bo sporo pozapominałam, a każda luka wpływa na rozumienie i mowy, i pisma. Angielski ogarniam intuicyjnie, podobnie łacinę, a tutaj muszę wszystko od nowa powtarzać.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.