Ten obraz koliduje z typowym spojrzeniem na polską historię, w której dominują straceńcze zrywy, czasami z lekką nutą efektownych, lecz niewykorzystanych zwycięstw, i nade wszystko przekonanie, że największym przekleństwem naszego kraju jest położenie geograficzne między Niemcami a Rosją. Nic bardziej mylnego! To położeniem na mapie próbuje się wyjaśniać skutki głupiej polityki zagranicznej – i wiele osób to kupuje. Dawniej nie było problemem, z kim graniczyła Polska, bo… graniczyła z kim chciała.[s.20-21]
Z czym kojarzy nam się historia własnego kraju? Gdy o niej opowiadamy, robimy filmy lub piszemy książki, zwykle skupiamy się na czasach, gdy ciemiężony naród musiał wyzwalać się z kajdan, co czynił dzięki niezłomności i sile charakteru. Są to z pewnością cechy chwalebne, jednak ich ciągłe podkreślanie stawia nasz kraj w pozycji ofiary, co z kolei jest dla Polski dość krzywdzące. Wszak były okresy historyczne, gdy odnosiliśmy szeregi sukcesów, a nasze terytorium i wpływy sięgały znacznie dalej, niż obecne granice. Największe mocarstwa drżały przed groźbą ataku z naszej strony, a układy, które zawieraliśmy, przynosiły nam wiele korzyści. Byliśmy silni i wielcy, a mimo to wciąż o tym zapominamy, o czym świadczy fakt, że w naszym języku właściwie nie funkcjonuje termin „polskie imprerium”.
Naprzeciw tej tendencji wychodzi najnowsze „dziecko” wydawnictwa Znak oraz portalu Ciekawostki Historyczne, książka Michaela Morys-Twarowskiego. W trzynastu rozdziałach zostały tu przedstawione sukcesy polityki zagranicznej Rzeczpospolitej Polskiej od XI do XVIII wieku. Co ważne, jest to opowieść nie tylko o Litwie czy Ukrainie, które wszyscy znamy i kojarzymy jako dawne terytorium naszego kraju; w tej opowieści pojawiają się również krainy tak dalekie jak Bari i Tobago, przemilczane na lekcjach historii (w każdym razie na tych, które były moim udziałem w czasach szkolnych).
Wielkim pozytywem jest styl autora – Twarowski ma prawdziwy dar opowiadania, dzięki któremu książkę czyta się łatwo i niezwykle przyjemnie. Mimo licznych źródeł, cytatów i treści zewnętrznych, tekst jest płynny, a całość utrzymana jest raczej w konwencji przyjemnego wykładu, niż nudnego podręcznika. Podczas lektury czułam się, jakby ktoś po prostu mi te historie opowiadał i nie byłam znużona mimo wielu faktów, nazwisk i dat. Podobały mi się drobne szpilki złośliwości i humor, jakimi posługiwał się autor, a także wszelkie odwołania do popkultury i obrazów, których nam dostarcza. Wszystkie te elementy, do spółki z rzetelną wiedzą popartą szeroką bibliografią, tworzą świetną całość, po którą naprawdę warto sięgnąć.
Nie jest tajemnicą, że, mimo iż patriotka ze mnie marna, wprost uwielbiam książki w pozytywny sposób ukazujące naszą rodzimą historię. Projekty takie jak Polska 2.0, czy praca, jaką wykonuje redakcja Ciekawostek Historycznych, dają naprawdę świetne efekty. Nie inaczej jest z Polskim imperium, które już w założeniu realizuje świetny pomysł wykonany na bardzo dobrym poziomie. Prezentowane fakty są ciekawe, często nieoczywiste, a sposób ich przedstawienia zachęca do dalszego poszukiwania. Moim zdaniem takich pozycji powinno być jak najwięcej, a gdyby udało się przemycać je do szkół, sytuacja byłaby idealna. Pomyślcie, dlaczego nie moglibyśmy, jak chociażby Amerykanie, budować pozytywnego wizerunku własnego kraju i jego historii, zamiast ciągle skupiać się wyłącznie na tym, co było złe? Ta książka pokazuje, że Polska to coś więcej niż powstania zakończone rozlewem krwi i atakowanie czołgów przysłowiowymi szabelkami. Taki wizerunek zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.