niedziela, 31 grudnia 2017

Przegląd filmowo-serialowy, czyli inspiracje grudnia



Grudzień sam w sobie jest dla mnie miesiącem bardzo inspirującym: świeczki, Święta i śnieg (ten miesiąc sponsoruje literka "ś"); wszystko to, co Kasie lubią najbardziej. Jeśli dodamy do tego dziesięciodniowe wolne, które miałam (a w zasadzie nadal mam) pod koniec miesiąca, wychodzi sytuacja niemal idealna. Dlatego też na koniec roku udało mi się ponadrabiać zaległości książkowe, filmowe, serialowe i blogowe (pozbycie się tych ostatnich cieszy mnie najbardziej, bo w Nowy Rok wchodzę z zapasem postów, a tym samym względną swobodą działania). A nadrabianie zaległości, jak wiadomo, ściśle wiążę się ze znajdowaniem różnych fajnych rzeczy. Tym razem wszystkie są "do oglądania", więc idealnie na zimę, która przecież dopiero się zaczęła.

piątek, 29 grudnia 2017

Ten rok był wspaniały, bo...



Bardzo długo uważałam, że 2017 nie będzie dobrym rokiem  głównie dlatego, że musiałam przyznać się przed sobą do pewnej spektakularnej porażki i ponieść wszystkie jej nieprzyjemne konsekwencje. Z perspektywy czasu dochodzę jednak do wniosku, że to wszystko nie było takie straszne i złe. Trudności bledną. Wszystko się zmienia. Może warto usiąść i zastanowić się, tak po prostu, dlaczego ten rok był dobry? 

środa, 27 grudnia 2017

Najlepsze książki 2017 roku



W 2017 roku przeczytałam 64 książki. Nie wiem, czy to dużo, czy mało  biorąc pod uwagę, jak niewiele czasu miałam ostatnio, uważam że to całkiem dobry wynik. O tych pozycjach, które mnie nie zachwyciły, staram się jak najszybciej zapominać, ale uznałam, że te lepsze zasługują na przypomnienie i kilka dodatkowych słów. Zapraszam zatem na opowieść o tych historiach, które zrobiły na mnie największe wrażenie w ciągu minionych dwunastu miesięcy.

piątek, 22 grudnia 2017

Elizabeth Winder – „Marilyn na Manhattanie”



Nie będę ściemniała: do książki Elizabeth Winder podchodziłam bez większych oczekiwań. Marilyn Monroe jest jedną z moich ulubionych postaci popkultury, a przy tym należy do osobowości tak barwnych, że bardzo wiele osób podjęło się napisania czegoś na temat jej życia. Takich biografii czytałam mnóstwo, ale niestety niewiele z nich było godnych uwagi – autorzy zbyt swobodnie fantazjowali, pisali topornie lub skupiali się na aspektach tak negatywnych, że robiło mi się od nich niedobrze. Z tego powodu nauczyłam się nie obiecywać sobie zbyt wiele po książkach z gwiazdą Hollywood na okładce. I pewnie dlatego przeżyłam tak pozytywne zaskoczenie. 

wtorek, 19 grudnia 2017

Jørn Lier Horst – „Gdy morze cichnie”



Książkowym seriom wierna jestem z różnych powodów – najczęściej ze względu na mnogość autorskich pomysłów i zaskoczenia, które pisarze serwują mi z każdym kolejnym tomem (patrz: seria o Chyłce). Przyjemnie jest za każdym razem czuć dreszczyk emocji i nie wiedzieć, co wydarzy się dalej! Czasem jednak lubię sięgnąć po tzw. pewniaka – książkę niekoniecznie wybitną, zapewniającą mniej niezwykłych wrażeń, ale na tyle przyzwoitą, że mogę zakładać, iż miło spędzę przy niej czas. Takie właśnie powieści pisze Jørn Lier Horst: dobre, poprawne, utrzymane na w miarę równym poziomie. Stałe i pewne, jak śmierć i podatki. 

piątek, 15 grudnia 2017

Regina Brett – „Kochaj”



Amor incipit ab egoMiłość zaczyna się od siebie. Takie zdanie mam wygrawerowane na długopisie i właściwie myślę, że mogłabym sobie je wytatuować (gdyby nie to, że tatuaże z napisami totalnie mi się nie podobają). I choć bycie dla siebie dobrym urosło do rangi sloganu i zostało już wytarte na wszystkie możliwe sposoby, wciąż uważam, że powinno się o tym przypominać tak często, jak się da. Codziennie patrzę na siebie, na bliskich, na znajomych i widzę, że wszyscy o tym zapominamy. Pal licho, jeśli tylko na chwilę i nie zdążymy narobić sobie szkód. Niestety w zdecydowanej większości przypadków ten brak staje się po prostu smutnym stylem życia.

wtorek, 12 grudnia 2017

Andy Weir – „Artemis”



Kiedy zobaczyłam, że na rynku ma się pojawić nowa książka Andy'ego Weira, bardzo się ucieszyłam – Marsjanina wspominam miło, więc i do autora jestem nastawiona pozytywnie. Niestety zaraz za radością przyszły wątpliwości. Opowieść o Marsie podobała mi się głównie za sprawą głównego bohatera  szczególna konstrukcja książki, która skupiała się na przeżyciach i samotności Marka, w połączeniu z jego humorem okazała się mieszanką idealną. Bez charyzmatycznej postaci Marsjanin byłby bardzo przeciętny. A przecież Artemis to opowieść o kimś zupełnie innym...

środa, 6 grudnia 2017

Teatr: „Wiedźmin” (Wojciech Kościelniak, Piotr Dziubek)



Produkcja Teatru Muzycznego w Gdyni była jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku, zwłaszcza dla fanów polskiej fantastyki. Bilety rzucono do sprzedaży w marcu (w okolicach moich urodzin, sprawiłam sobie prezent!), a te na pierwsze spektakle rozeszły się w ekspresowym tempie. Jako że potrzebowaliśmy chwili na zastanowienie, udało się nam chwycić dobre miejsca dopiero na późniejszy spektakl, dwa miesiące po premierze. Nienajgorzej. W międzyczasie unikałam recenzji i wszelkich opinii na temat musicalu, karmiąc się jedynie własnymi oczekiwaniami. Może to nie był najlepszy pomysł...

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Granie w Parze: „Drako”



Drako to pierwsza wyłącznie dwuosobowa planszówka, w którą zagraliśmy  animowaliśmy jakiś event w Galerii Manhattan w Gdańsku, a to była jedna z gier pokazowych, które trzeba było znać. Spodobała nam się, spełniała nasze potrzeby i tym samym jako jedna z pierwszych trafiła do naszej wspólnej biblioteczki gier. Pokochaliśmy ją za temat, mechanikę i... wyzwanie. Jest to bowiem gra o nierównym rozkładzie ról, z których jedna wydaje się znacznie łatwiejsza od drugiej.

sobota, 2 grudnia 2017

Małgorzata Halber – „Najgorszy człowiek na świecie”



Na przełomie gimnazjum i liceum miałam fazę, którą, z tego co zaobserwowałam, przechodzi wielu nastolatków: czytałam absolutnie wszystkie książki dotyczące uzależnień, jakie mogłam znaleźć w bibliotekach w moim mieście. Nie pamiętam dokładnie, czy wciągnęła mnie to kuzynka, pożyczając mi Ćpuna, czy jednak rok starsza przyjaciółka, podrzucając kolejne czytelnicze inspiracje. Fakty są takie, że po półtorej roku miałam za sobą pełen przekrój wyznań narkomanów i alkoholików (bo wtedy książek o innych uzależnieniach było niewiele). Przeszłam przez ten etap, zamknęłam go i od tamtej pory raczej z niechęcią wracałam do podobnych tematów w literaturze. Aż do dzisiaj.