poniedziałek, 11 stycznia 2016

Guillaume Musso – „Jutro”

Czasem zastanawiam się, skąd się biorą w mojej głowie pewne całkowicie fikcyjne informacje na temat twórczości niektórych pisarzy. Wychodzi na to, że gdy coś zasłyszę, przerabiam to w swoim umyśle, a na koniec tworzę zupełnie niezrozumiałą opinię. Weźmy na przykład Musso – kiedy pracowałam w księgarni, usłyszałam, że to pisarz, którego chętnie czytają kobiety, więc automatycznie założyłam, że jego książki to z pewnością niezbyt mądre romansidła. W efekcie podchodziłam do niego nawet nie tyle z nieufnością, co jawną niechęcią (nie lubię romansów). Możecie się domyślać, jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy w moje ręce wpadło Jutro – od pierwszej strony wpadłam w tę historię i nie zrobiłam sobie przerwy, póki jej nie skończyłam.

Opowieść w niezwykły sposób splata losy dwóch osób pozornie całkowicie od siebie odległych: Matthew Shapiro, wykładowcy z Harvardu, który rok temu stracił żonę w wypadku samochodowym, oraz Emmy Lovenstein, nowojorskiej sommelierki. Oprócz miejsca zamieszkania bohaterów dzieli wszystko: zainteresowania, sposób bycia, sytuacja rodzinna… Ich historie spotykają się, gdy Matthew kupuje używanego laptopa – ta z pozoru błaha sytuacja rozkręca machinę niemożliwych, tajemniczych zdarzeń i na zawsze zmienia życie obojga bohaterów.

Pierwszym szokiem, jeszcze zanim w ogóle dostrzegłam coś niecodziennego w treści książki, było zetknięcie ze stylem autora. Nie będę owijała w bawełnę – spodziewałam się dość słabej narracji, typowej dla wspomnianego już taniego romansu. A co dostałam? Bardzo dobrą opowieść na naprawdę wysokim poziomie. Autor w przyjemny sposób przedstawia nam kolejne wydarzenia, a tekst prezentuje się równie dobrze zarówno w przypadku opisów (które są odpowiednio bogate), jak i bardzo autentycznej części dialogowej. Kolejne zdania dosłownie śmigają nam przed oczami, a cała opowieść jest niesamowicie płynna i nie sprawia czytelnikowi absolutnie żadnych problemów.

Swoje robi też fabuła – niebanalna, wciągająca i zaskakująca. Bardzo żałuję, że musiałam ograniczyć się do tak lakonicznego jej ujęcia i zdaję sobie sprawę, że mój opis nie oddaje całkowicie uroku tej opowieści, jednak nie miałam innego wyjścia – zdradzając cokolwiek więcej zburzyłabym misternie budowaną intrygę, która zaczyna się już na samym początku książki. Nie chcę psuć Wam zabawy, ale powiem jedno: nie raz zdziwicie się podczas jej czytania. Choć pewne wydarzenia są zupełnie nieprawdopodobne i zakrawają o fantastykę, nie ma się czego czepiać – taką właśnie konwencję wybrał autor na opowiedzenie swojej historii i sprawdziła się ona perfekcyjnie. Musso bawi się z czytelnikiem i wodzi go za nos dokładając coraz to nowe fakty do pozornie zamkniętych historii, czym całkowicie zaskarbił sobie moją uwagę. Wielu rozwiązań zupełnie się nie spodziewałam, a kolejne zaskoczenia sprawiały mi naprawdę dużo radości.

Sama nie wiem, jak poprawnie zaklasyfikować tę książkę. Na pewno nie jest to romans – Jutro nawet z powieści obyczajowej ma niewiele. To historia pełna akcji, zagadek i emocji, jednak daleka od kryminału czy thrillera. Znajdziemy tu wiele różnorodnych elementów i, choć ciężko znaleźć jasne słowa na opisanie tego miksu, końcowy efekt jest naprawdę zadowalający. Jak pisałam na początku – kiedy zaczęłam tę książkę, nie byłam w stanie odłożyć jej choćby na chwilę, tak bardzo miałam ochotę poznać jej dalszy ciąg. Zwracam honor i odżegnuję się od wszystkiego, co do tej pory sądziłam na temat Musso; jego opowieść okazała się wspaniała, a ja z pewnością w krótkim czasie sięgnę po kolejne. Czyżbym znalazła nowego kandydata do grona ulubionych pisarzy?

10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię książki Musso, a romansów też nie czytuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic Musso, bo jak Ty żyłam w przekonaniu, że to coś w stylu Mokki czy Sparksa - nie, nie lubię tego!
    Nominowałam Cię do LBA - http://nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-part-4.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam okazję czytać tylko jedną powieść tego autora - "Central Park". Z czystym sumieniem mogę polecić, naprawdę wciągająca i trzymająca w napięciu do ostatniej strony. Może nie jutro, a nawet dziś sięgnę po "Jutro", które tak zachwalasz :)
    modnaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki Tobie wiem już, po którą sięgnę w następnej kolejności. :3

      Usuń
  4. Nigdy nie czytałam nic od tego autora, a może się skuszę po twojej recenzji :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że książka nie jest typowym romansem, Musso podobno potrafi tworzyć takie niejednoznaczne dzieła. Słyszałam już wiele dobrego o jego prozie, ale nie miałam jeszcze okazji się przekonać, czy te opinie są słuszne. Musze nadrobić tę zaległość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, ja dałam się zaskoczyć i jestem bardzo zadowolona. :)

      Usuń
  6. Muszę przyznać, że z tych opinii, które słyszałam i czytałam o książkach Musso, też coś mi się poprzestawiało i myślałam, że to nie dla mnie, ale kiedyś chyba sięgnę po te powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, ale ta książka bardzo mnie zaciekawiła. Historie pełne akcji i zagadek to coś, co lubię ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.