sobota, 30 stycznia 2016

C.J. Roberts – „Smak ciemności” [recenzja przedpremierowa]

Gdy kończyłam lekturę Zapachu ciemności, nie mogłam uwierzyć w zakończenie, na które zdecydowała się autorka – w odniesieniu do całej opowieści było ono dość… sztampowe. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że seria The Dark Duet jest opowieścią składającą się z trzech książek, a nie, jak się dotąd spodziewałam, z dwóch. Nie miałam pojęcia, co jeszcze można by tu dopowiedzieć i, jeśli mam być szczera, byłam raczej negatywnie nastawiona do ostatniej odsłony opowieści. Dopóki nie dostałam jej w swoje ręce, siedziałam jak na szpilkach, a i podczas lektury nie byłam całkiem spokojna. I choć nie wszystkie moje obawy znalazły potwierdzenie w rzeczywistości, daleka jestem od peanów na część Smaku ciemności.

Niewielkich rozmiarów finał mrocznego cyklu napisany jest z perspektywy Caleba. W założeniu ma on wyjaśnić tajemnice związane z jego osobą, a także uszczegółowić optymistyczne zakończenie, którym uraczyła nas autorka w części drugiej. Opowieść zaczyna się w momencie spotkania bohaterów po rocznym rozdzieleniu i dotyczy w znacznej mierze codzienności, z jaką musieli się mierzyć, gdy zdecydowali się na wspólne życie. Widzimy zatem, jak od nowa budują swoją relację, stawiają pierwsze kroki w zwykłym świecie, mierzą się z demonami przeszłości, oraz – o, zgrozo – uprawiają seks.

Naprawdę jest mi bardzo ciężko w jakikolwiek sposób oceniać ten tekst. W przypadku poprzednich tomów odbiór był jasny – konstrukcja, klimat i treść zachwycały mnie tak bardzo, że byłam w stanie przymykać oko na każde niedociągnięcie, a i tych ostatnich nie było znowu tak dużo. Tym razem przyszło mi się mierzyć z opowieścią nie tyle nierówną, co pełną sprzecznych cech; w równym stopniu dobrą, jak i złą. Tak jak wspominałam na początku, jeszcze przed lekturą miałam masę lęków dotyczących fabuły i niestety muszę powiedzieć, że większość z nich wyraźnie się potwierdziła – po dramatycznych, ciężkich, trudnych wydarzeniach autorka serwuje nam skrajnie optymistyczną wizję, która jest nierealna, nieautentyczna i kompletnie kłóci się z dotychczasową (bardzo dobrą skądinąd) kreacją postaci. Dwoje bohaterów tak zniszczonych psychicznie jak Caleb i Livvie zaczyna wszystko od nowa z mocnym postanowieniem poprawy i od tej pory żyją razem, długo i (prawie zawsze) szczęśliwie. Owszem, znajdziemy tu sceny, w których Caleb traci nad sobą panowanie, a relacja postaci nie zawsze jest cukierkowa, jednak ogólny zarys i kierunek, w jakim to wszystko zmierza, stawia pod znakiem zapytania jakąkolwiek autentyczność.

Nie jest jednak tak, że autorka nagle, z książki na książkę zmieniła się w E.L. James i zaserwowała nam kompletną tragedię na wszystkich możliwych polach; wręcz przeciwnie – w wielu miejscach widać wyraźnie charakterystyczny literacki rys, który znamy z poprzednich części cyklu. Autorka dobrze poradziła sobie z inną perspektywą wydarzeń, a sposób wypowiedzi Caleba sprawił, że książka wywołała we mnie sporo emocji (niekoniecznie pozytywnych, ale na tyle silnych, żebym potrafiła je docenić). Na plus należy zaliczyć również to, że nie przekreśliła wszystkich doświadczeń, jakie zaserwowała własnym bohaterom. O ile w poprzedniej części dokonana została wiwisekcja duszy Livvie, o tyle w tej czytelnik ma okazję przyjrzeć się bliżej przeszłości i teraźniejszości Caleba, który wcale nie jest wolny od wewnętrznych demonów. Widzimy wyraźnie, jak zmaga się ze swoimi doświadczeniami i próbuje panować nad odczuciami; mamy szansę obserwować jego trudności z emocjami i przerażające sposoby na ich rozładowywanie. Przed czytelnikiem zostaje odkryta wewnętrzne starcie bohatera między dwiema tożsamościami – tą uśpioną, która mogła się rozwinąć z potencjału dziecka przed porwaniem, oraz tą, która ukształtowała się w wyniku wielu ciężkich doświadczeń w okresie adolescencji.

Na pewno Smak ciemności odbiega poziomem od poprzednich części cyklu, jednak i tak jest znacznie lepszy, niż się spodziewałam. Brak tu może charakterystycznego, duszącego klimatu, jednak zachowany został dobry poziom konstrukcji postaci. Jeśli nie przeszkadza Wam mocno kulejące prawdopodobieństwo życiowe lub po prostu macie potrzebę zrównoważenia tej ciężkiej opowieści pozytywnym zakończeniem, powinniście być zadowoleni. W przeciwnym wypadku możecie czuć lekki niedosyt, który jednak warto przejść w obliczu wspaniałych doświadczeń, jakie daje The Dark Duet jako całość. Mimo słabego finału wciąż polecam tę serię jako najlepszy i (tak czy inaczej, co mówię z pełną świadomością) najmniej naiwny erotyk, jaki miałam okazję czytać. To opowieść trudna, wielowymiarowa i bardzo obciążająca psychicznie, ale, jak podkreślałam wielokrotnie, warta każdej poświęconej na nią chwili.





Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czwarta Strona.
Premiera 3 lutego!


Dotyk ciemności  |  Zapach ciemności  |  Smak ciemności

~*~

Dobra, pewnie wszyscy już to widzieli, ale i tak nie mogę się powstrzymać, żeby nie pochwalić się także i tu - na okładce "Smaku ciemności" znajdziecie moją osobistą rekomendację, pochodzącą z recenzji części drugiej. Jestem zachwycona! <3


16 komentarzy:

  1. Czy myślisz, że mogłabym przeczytać tą książkę bez zapoznania się z wcześniejszymi częściami?
    Gratulacje za okładkę! :)
    Zapraszam do mnie,
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że raczej nie. To nie jest prequel, jak to bywa w przypadku wielu cykli, tylko zakończenie i zwieńczenie całej historii. Jeśli nie zna się poprzednich części, tym bardziej traci ono na wartości (przynajmniej w moich oczach).

      Usuń
  2. Gratuluję rekomendacji. Ja jeszcze nie czytałam pierwszego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, koniecznie! Jestem strasznie ciekawa Twojej opinii. :)

      Usuń
  3. Mam ochotę na tę serię. Gratuluję sukcesu! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię czasami popełnić ten grzech i poczytać książkę Roberts :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja podchodzę do tego tomu "na spokojnie" i traktuję go jako taki epilog to całej historii :) Mnie zakończenie się podobało i cieszę się, że będę mogła jeszcze raz być w świecie Livvie i Caleba. Mam nadzieję, że w moim odbiorze nie będzie tragiczna ;) Wystarczy mi, żeby była dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi, ja się po prostu nie potrafiłam zmusić do takiego spojrzenia... Ale wiem, że wielu osobom (większości pewnie) się spodoba i że to ukłon właśnie w Waszą stronę. :)

      Usuń
  6. Gratuluję rekomendacji! ^^
    Jejciu, wciąż jestem dopiero po pierwszej części, ciekawe, kiedy dorwę drugą i trzecią. T^T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :3 Mam nadzieję, że uda Ci się dorwać drugą jak najszybciej - naprawdę warto!

      Usuń
  7. Nie znam książek tej autorki, ogólnie podchodzę do takich historii ostrożnie, ale może kiedyś dam szansę tej trylogii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mam być szczera, to ja w ogóle nie czytam erotyków i zawsze je wyśmiewam. ;) Z tą książką zaczęłam, bo nie mogłam uwierzyć, że Czwarta Strona wyda coś tak słabego jak Grey (czyli w sumie wygrała wiara w wydawnictwo :D) i faktycznie okazało się, że to zupełnie inna opowieść... Fakt, jest tu sporo erotyki, ale i atmosfera, i konstrukcja bohaterów i cały wydźwięk historii są zupełnie inne.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.