wtorek, 5 stycznia 2016
Remigiusz Mróz – „Ekspozycja”
To miała być recenzja bez zachwytów, peanów i tęsknoty za kolejnym tomem. Bez entuzjastycznych zawołań i bez rozpływania się. Notatki, które zostawiałam sobie na początku lektury, kazały spodziewać się nawet kilku złośliwości. I wiecie co? Kompletnie, całkowicie i totalnie mi nie wyszło.
Mogłoby się wydawać, że Giewont jako miejsce-symbol jest otoczony należytą uwagą i że, z racji dość odsłoniętej lokalizacji, nic niezwykłego nie może się na nim wydarzyć. Tym większe jest zdumienie opinii publicznej, gdy pewnego poranka na samym jego szczycie znalezione zostaje ciało mężczyzny, na domiar złego zawieszone na tamtejszym krzyżu. Już sam sposób dokonania i wyeksponowania zbrodni zwraca uwagę, a sprawa z każdą chwilą staje się bardziej podejrzana. W gardle ofiary zostaje odnaleziony numizmat, który ciężko na pierwszy rzut oka zidentyfikować, a jeden ze współprowadzących sprawę komisarzy nie tylko zostaje odsunięty od czynności, ale jest wręcz ścigany przez dotychczasowych przełożonych. Tropy i drogi ucieczki prowadzą za wschodnią granicę, jednak cała sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Bohaterem kolejnego cyklu Remigiusza Mroza jest komisarz Wiktor Forst – policjant, który już kilkakrotnie podpadał przełożonym, aż wreszcie ci postanowili odsunąć go od prowadzenia działań śledczych. Ma opinię człowieka dziwnego i porywczego, domniemane problemy z alkoholem, a przy tym wszystkim zachowuje zdolność myślenia i racjonalnego oglądu sytuacji. Kreacja komisarza niczym nie odbiega od standardów wyznaczonych przez współczesnych twórców kryminałów – bohater świetnie wpisuje się we wszelkie aktualne schematy: nie ma rodziny, a jego przeszłość jest tajemnicza; od problemów ucieka w nałogi, ma również specyficzny stosunek do kobiet. W rozwiązywaniu zagadki towarzyszy mu dziennikarka Olga Szrebska i także ona (zarówno jako partnerka śledcza, jak i samodzielna postać) mieści się w tym, co jest nam już znane. Relacja bohaterów może dostarczać czytelnikowi rozrywki, bo oboje są dowcipni, a ich dialogi podszyte są wieczną słowną przepychanką, nawet gdy atmosfera zupełnie temu nie sprzyja.
W pewien schemat wpisuje się również sama konstrukcja książki, choć muszę przyznać, że kilka elementów mocno mnie zaskoczyło. Przede wszystkim na samym początku wszystko wskazywało na to, że będzie to klasyczny do bólu kryminał o dość prostej fabule, na szczęście ostateczne rozwiązania okazały się o niebo lepsze. Zdziwiłam się, że książka tak wiele ma wspólnego z tym wspaniałym typem opowieści, jakie pisze Dan Brown – obok zagadki trupa mamy tu także wątki związane z historią, kulturoznawstwem czy religią. Autor zdecydował się na wykorzystanie w książce wielu historycznych faktów i dostosował powstałą wokół nich teorię spiskową do własnych potrzeb; efekt jest naprawdę bardzo dobry. Choć mniej-więcej do połowy książki lekko się nudziłam, gdy tylko na jaw wyszły wszelkie kulturowe nawiązania, od razu się rozbudziłam i zapragnęłam więcej. Ten wątek bardzo, ale to bardzo mi się spodobał.
Nie do końca przekonała mnie za to dość nierównomierna i momentami powtarzalna konstrukcja akcji. Podczas lektury zdarzały się momenty, kiedy się nudziłam lub uważałam, że dana scena nie jest do końca potrzebna; innym razem sceny były tak dynamiczne, że aż zapierało dech. Wiele elementów fabuły sprowadzało się do tarapatów, w które wpadali bohaterowie, które z reguły kończyły się bijatyką i szaloną, acz zawsze superbohatersko skuteczną interwencją Forsta. Właściwie nie mam nic przeciwko temu – świat potrzebuje mocnych herosów, którzy śmiało stawią czoła każdemu niebezpieczeństwu i ja również lubię czytać powieści, w których takowi występują. W tekście pojawiają się również pewne znane schematy i klisze (ach, te wszędobylskie szyby wentylacyjne!), jednak wywołują one raczej sentyment niż znużenie.
Tak jak wspomniałam na początku, wydźwięk tej recenzji zapowiadał się mało emocjonująco, jednak zdarzyło się coś, co całkowicie wybiło mnie z tego rytmu i nastawienia, a mianowicie zakończenie. Mocnym, niespodziewanym akcentem Remigiusz Mróz obrócił w proch wszystko, co było budowane mniej-więcej od połowy książki i sprawił, że wszelkie emocje uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Tymi kilkoma zdaniami wyszedł całkowicie poza schemat i pozostawił mnie (i pewnie wiele innych osób) w stanie całkowitego zawieszenia. To było wredne… i cudowne jednocześnie. Po czymś takim mogę jedynie gapić się w ścianę i błagać o więcej, choć na początku wcale się na to nie zapowiadało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyznam, że zakończenie "Ekspozycji" było dobre, ale niestety cała książka jakoś mnie nie porwała... Jak dla mnie za dużo tych wszystkich wątków było.
OdpowiedzUsuńA mnie się właśnie mnogość wątków podobała, bo ładnie się posplatały. Nie gubiłam się aż tak, jak chociażby w "Pochłaniaczy" Bondy, więc w sumie nie odczułam jakiegoś ciężaru fabuły. ;)
UsuńZakończenie pozostawia czytelnika w osłupieniu ;) i pragnieniu sięgnięcia po kontynuację :) Całość ciekawa i zgadzam się, bardzo przypomina powieści D. Browna, aczkolwiek postać Forsta, jakoś nie przypadła mi do gustu, taki wszechmocny superbohater w typie MacGyvera, ale także Roberta Langdona z "Zaginionego symbolu" ;) Wątki historyczne i religijne świetnie ukazane, to one znacząco podniosły moją ocenę tej książki :) Świetna i wyczerpująca recenzja Kasiu :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJa już przywykłam, że do niektórych opowieści pasują tacy superbohaterowie - skoro są w filmach, to i w książkach mogą się pojawiać. ;) Ale fakt, że momentami męczące było to, że Forst co i rusz wpada w tarapaty, cudem z nich wychodzi, wpada w kolejne, znów sobie z nimi radzi... Dobrze że fabuła i wątki religijne, o których wspominasz, podbiły ocenę. :)
UsuńNie mogę uwierzyć, że Mróz ma 28 lat, a jest TAK dobry! ;) Koniecznie muszę sięgnąć po te jego książki, bo czuję, że ucieka mi sprzed nosa wiele wrażeń. Dobra recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Bierz się za czytanie, bo on tyle tego wydaje, że niedługo ciężko będzie nadrabiać wszystkie zaległości. :D
UsuńMam w planach zabranie się za książki Mroza, ale najpierw przeczytam "Kasację" i "Zaginięcie, które od jakiegoś czasu czekają na półce :)
OdpowiedzUsuńAch, wszędzie o tym Mrozie! Mam ochotę przeczytać jakąś jego książkę, być może nawet tę, żeby dowiedzieć się, czy zasłużenie jest o nim głośno ostatnimi czasy. Tylko teraz zastanawiam się, czy skoro książka przez większą część była raczej przeciętna, to czy uda mi się w ogóle dotrwać do tego zaskakującego końca. :/
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, wierzę, że uda mi się sprawnie pokonać nużące emocje, bo koniecznie muszę poznać to fenomenalne zakończenie :-)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo zadowolona z lektury, chociaż momentami autor mocno przeginał:) Mało wiarygodnie ale za to ekscytująco:)
OdpowiedzUsuńJa teraz czytam "Kasację" i jest to moja pierwsza książka tego autora, ale już wiem, że po kolejne na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Kasację" podobała mi się, teraz poluję na "Ekspozycję" :)
OdpowiedzUsuńKurcze, wszyscy czytają Mroza, tylko nie ja. Chyba muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńTak dużo dobrego słyszałam już o tym autorze, że sama koniecznie muszę sięgnąć po jego twórczość. Mam nadzieję, że w tej książce nie będzie mi przeszkadzała nierównomiernie zbudowana akcja, a nudne momenty nie zniechęcą do dalszej lektury ;)
OdpowiedzUsuń"Ekspozycja" to książka, która ostatnio trafiła do mnie na półkę :) W planach mam również "Kasację" :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://fascynacja-ksiazka.blogspot.com/