niedziela, 17 stycznia 2016

Michael Katz Krefeld – „Zaginiony”

Komisarz Ravn zaliczył spektakularny sukces i, jak mogłoby się wydawać, wrócił do normalności. A że normalność dla niego oznacza coś zupełnie innego, niż w przypadku większości ludzi… Cóż, jedno jest pewne – z takim talentem do przyciągania nietypowych spraw nuda mu nie grozi, zwłaszcza jeśli wciąż będą do niego trafiały kobiety poszukujące bliskich, tak jak ma to miejsce także i tym razem.

Choć przy lekturze Wykolejonego sposób pisania Krefelda wydawał mi się oryginalny, przy zetknięciu z drugą częścią staje się on sprawą dość powszednią, okazuje się bowiem, że autor stosuje swój własny schemat i w oparciu o niego opowiada kolejną historię. Tym razem również poznajemy opowieść z trzech perspektyw, z których dwie bliższe są współczesności, a jedna sięga do bardzo dawnych lat. W czasach Ravna akcja wiąże się z pewnym zaginionym mężczyzną, który zniknął zaraz po tym, jak wykradł dużą sumę z banku, w którym pracował. Już na samym początku książki poznajemy przebieg wydarzeń z nim związanych i widzimy dokładnie, co jest prawdą, a co nie. Od pierwszych stron wiemy także, że zagadka będzie sięgała Niemiec roku 1989, obserwujemy bowiem kolejne sceny, które tam właśnie się rozgrywają. Jest to zabieg identyczny jak w Wykolejonym, z tym że w przypadku tamtej sprawy dawał on pełen ogląd na psychikę nieznanego sprawcy i stanowił od samego początku spójną opowieść, tu natomiast przez większość książki żadnych powiązań nie widzimy. Znając poprzedni tom, owszem, spodziewamy się, że fakty prędzej czy później złożą się w jakąś całość, jednak przez wiele stron zupełnie się na to nie zanosi.

Ze względu na opisany wyżej aspekt, odkrywanie historii tym razem lekko mnie męczyło – ciągle zastanawiałam się, jak to wszystko poskładać i o co może chodzić, jednak nie była to refleksja z tych przyjemnych, których tak bardzo szukamy w kryminałach. Z drugiej strony w żadnym wypadku nie pozwoliłabym na inne ułożenie wątków historycznych. Przyczyna jest prosta: to one są największą siłą „Zaginionego”. Wydarzenia z 1989 roku są nakreślone perfekcyjnie i doskonale odwzorowują ówczesny klimat, a bohater, któremu towarzyszymy, został stworzony naprawdę autentycznie. Krefeld zdecydował się na ukazanie czytelnikowi Niemiec okresu przemian – niebezpiecznych, trudnych czasów, w których nikt nie mógł być pewien swego, a ci, którzy nie byli w stanie się dostosować, wiele ryzykowali. W takim otoczeniu zarówno metody, jak i ogólna konstrukcja zdarzeń robi naprawdę duże wrażenie, zwłaszcza że aspekt historyczny został potraktowany z naprawdę dużą wnikliwością.

Zbierając w całość wszystkie wrażenia po lekturze Zaginionego muszę powiedzieć, że nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Kilka moich oczekiwań nie zostało spełnionych, a powieść w ogólnym rozrachunku odebrałam dość przeciętnie. Na szczęście kilka rzeczy pozostało niezmiennych – styl autora, humor Ravna i doskonała kreacja wątku historycznego. Powieść czyta się równie szybko jak poprzednią, choć może nie jest aż tak wciągająca. Mimo to jestem bardzo ciekawa kolejnych pomysłów autora i z pewnością będę chciała jeszcze sięgnąć po cykl z Krukiem, gdy tylko będzie taka możliwość.





Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że się odrobinę rozczarowałaś. Muszę jeszcze przemyśleć, czy to lektura dla mnie :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z twórczością autora i powieść podobała mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.