piątek, 22 stycznia 2016

Piątkomiks nieregularny #5 - "Guardians of the Galaxy (Strażnicy Galaktyki): Kosmiczni Avengers"

Kojarzycie Strażników Galaktyki, prawda? Film o tej drużynie kosmicznych superbohaterów nie przeszedł bez echa, o czym najlepiej wskazują jego wyniki finansowe, więc pewnie większości z Was o uszy obiła się choćby sama nazwa. Nie ma się jednak co oszukiwać: sporo osób poznało drużynę Strażników dopiero dzięki ekranizacji, mimo że przygody różnych składów tej ekipy publikowane były od wielu lat. Pozytywny odbiór filmu zaowocował jednak tym, że teraz i polski czytelnik ma szansę poznać tę grupę. Jesteście ciekawi, jak wyglądają Kosmiczni Avengers?

Ziemianie, choć bardzo by tego chcieli, nie są najbardziej rozwiniętą rasą we wszechświecie. Co więcej, ludzkość od wielu kosmicznych istot dzielą tysiące lat rozwoju technologicznego. Mimo to Ziemia co rusz staje się miejscem rozgrywek międzyplanetarnych, a kluczowe wydarzenia dla całego uniwersum są ściśle powiązane z tą niepozorną planetą. Czemu nasz ojczysty świat jest taki istotny w skali całego wszechświata? I czemu nagle wszyscy przywódcy międzygwiezdnych imperiów i mocarstw uznali, że jakakolwiek ingerencja w sprawy Ziemi jest zakazana, czym narazili planetę na inwazje kosmicznych złoczyńców? Sprawa jest poważna, jednak nasza planeta nie pozostała bez obrony - Strażnicy Galaktyki gotowi są walczyć w jej imieniu.

Pierwszy tom komiksu z pełną stanowczością określiłbym jako “przyjemne czytadło”. Historia w nim przedstawiona jest spójna i nafaszerowana akcją, a w dodatku zamknięta - otrzymujemy określoną opowieść, w ramach której jasno widzimy koniec i początek. Oczywiście nie brak tu niewyjaśnionych wątków, czy pytań, na które czytelnik nie uzyskał odpowiedzi, ale taka jest natura komiksów; jasno jest pokazane, że niniejsza historia to element większego ciągu wydarzeń. Śmiało mogę rzec, że został tu zachowany swoisty balans: dać tyle, żeby potencjalnemu czytelnikowi się to podobało i zachęciło go do dalszej lektury, a jednocześnie nie umieścić tu zbyt wielu zagmatwanych wątków, które mogłyby go zniechęcić. A, jeszcze co do elementów zachęcających - skład drużyny pokrywa się z tym znanym z filmu, a w dodatku dołączył do niego Iron Man. Zatem fani kinowego uniwersum Marvela powinni się tu z łatwością odnaleźć.

Warstwa graficzna komiksu jest bardzo przyjemna dla oka. Zastosowanie dużej ilości żywych kolorów i płynne przechodzenie ich odcieni zdecydowanie oddaje futurystyczny klimat historii dziejącej się w kosmosie, w której nie brak statków kosmicznych, laserów i wybuchów. Sporo jest w tym tomie dużych kadrów, z których aż bije dbałość o detale i szczegóły. Moją uwagę zwróciły też często pojawiające się ujęcia, które koncentrowały się na twarzach bohaterów - zdecydowanie lubię, gdy można z nich odczytać emocje postaci i tutaj wielokrotnie miałem ku temu okazję.

Ciekawym faktem jest to, że tom Strażników Galaktyki został wzbogacony o dodatki w postaci krótkich historii dotyczących bohaterów. Komiks otwiera zeszyt opisujący historię Star-Lorda jako postaci - poznajemy fragment życia jego matki, a także wydarzenia z dzieciństwa, które zapoczątkowały jego drogę do zostania kosmicznym bohaterem. Znajomość tego wszystkiego nie jest potrzebna do czerpania przyjemności z całego tomu, ale z pewnością rozjaśnia pewne aspekty. Z kolei zaraz za główną fabułą czytelnik otrzymuje coś dość nietypowego: Jutrzejsi Avengers to cztery krótkie historyjki poświęcone pozostałym członkom grupy (Iron Man nie został w nich uwzględniony). Moim zdaniem stanowią one swoiste eksperymenty z formą, charakteryzując się za równo nietypową kreską i kolorystyką, jak i specyficznym podejściem do narracji. Żadna z przedstawionych form graficznych nie przypadła mi jednak gustu, zaś fabularnie jedynie historia o Rockecie mnie do siebie przekonała - mimo niewielkich rozmiarów w precyzyjny i gorzki sposób ukazała ona tragizm związanych z tą postacią.

Kosmiczni Avengers zdecydowanie zasługują na uwagę odbiorców - to komiks ciekawy, ale nieprzekombinowany; przystępny dla nowych odbiorców, ale i mogący spokojnie zadowolić fanów. Wydarzenia w nim przedstawione, choć krótkie, pełne są akcji, a w dodatku zachęcają do dłuższej przygody ze Strażnikami. Tak naprawdę jedyne, co obniża moją ocenę tego tomu, to zamieszczone na końcu dodatkowe komiksy o poszczególnych członkach grupy - należy jednak pamiętać, że to tylko bonus, a nie główne danie.

5 komentarzy:

  1. Oglądałam tylko pół filmu o tym tytule (pół, bo potem zasnęłam) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaśnięcie było efektem ogólnego zmęczenia, czy film nie podszedł i aż tak Cię znudził? ;)

      Usuń
  2. Marzyło mi się kiedyś, by przeczytać wszystkie komiksy Marvela. Skończyło się na przeczytaniu streszczeń jakiś 20 komiksów o x-menach XD Nie potrafię się na nich odpowiednio skupić. Jedyne, jakie miałam w ręce to te od naszego polskiego Dema - nawet mam jeden w domu, z autografem i rysunkiem jednorożca wewnątrz <3
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kryzys tożsamości, to mój pierwszy komiks jaki przeczytałam od początku do końca po wieeeelu latach :) Kolejny to będzie Deadpool. Owszem, mam ochotę poczytać więcej komiksów, ale ich cena mnie przytłacza. Nie twierdzę, że nie są warte swojej ceny, jednak jestem z tych, które lubią mieć na własność coś co czytają, ewentualnie pożyczają od kogoś. Biblioteka, to nie miejsce dla mnie, więc komiksy są poza moim zasięgiem (nikt ode mnie nie czyta komiksów). Guardians of the Galaxy brzmi zacnie XD A czy w tym komiksie Star-Lord jest równie zabawny co w filmi? Pytam, bo wiem, że świat filmu rządzi się swoimi prawami i zastanawia mnie czy ta postać nie została ubarwiona dla potrzeb filmu.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.