Jak świat światem czytelnicy i kinomaniacy uwielbiają łotrzyków – choć wielu się do tego nie przyznaje, przeżywają dzięki nim całą masę emocji. Charyzmatyczny szwarccharakter lub niecny bohater pozytywny potrafi wywołać sprzeczne odczucia: od zachwytu, aż po czystą i nieskrywaną złość, a nie rzadko również jest w stanie „zrobić” cały tekst, zwłaszcza gdy jego rola jest bardzo znacząca. Nie będę ukrywała – uwielbiam takie postaci i zawsze z zapałem obserwuję ich poczynania, dlatego też nie mogłam sobie odpuścić okazji do poznania całego szeregu spojrzeń na ich właśnie temat.
W kolejnej po Niebezpiecznych kobietach odsłonie antologii pod patronatem Georga R.R. Martina odnajdziemy 21 nazwisk mniej lub bardziej znanych twórców z różnych gatunków – od klasycznego fantasy, poprzez science fiction i horror, aż do realizmu z elementami nadprzyrodzonymi. Osobiście nie czytałam jak dotąd tekstów żadnego z występujących tu autorów (tak, tak, dobrze przeczytaliście: nie znam Pieśni Lodu i Ognia, cykl o niecnych dżentelmenach czy Pół króla to raczej sylwkowe domeny, a książki do których mi najbliżej – Mroczny zakątek i Zaginiona dziewczyna – od kilku miesięcy grzecznie czekają na swoją kolej na rosnącym stosisku), podeszłam więc do każdego jak do czystej, niezapisanej karty. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że poziom tekstów zawartych w tej antologii jest zróżnicowany. Tak to już bywa – gdy autorów jest wielu, nie wszyscy będą reprezentowali jeden, bardzo wysoki poziom. Co ciekawe, najbardziej skusiły mnie opowiadania autorów, których już kojarzyłam, choć nie byli oni najbardziej znanymi z puli: Rothfussa, Swanwicka czy Gillian Flynn, której opowiadanie wciągnęło mnie właściwie od samego początku, mimo że klimat stanowił w nim właściwie kwestię drugorzędną.
Na naszym blogu antologie zdecydowanie są po stronie Sylwka, ale tym razem to ja miałam okazję przekonać się o pewnej ważnej ich zalecie, którą tak często podkreśla – inspiracji. Opowiadania wielu autorów należą do szerszego uniwersum, a dzięki takim zbiorom mamy okazję się nimi zainteresować. Dokładnie to zjawisko spotkało mnie w przypadku tekstu Joe R. Landsdale’a – wykreowany przez niego świat Hapa i Leonarda niesamowicie mi się spodobał i na pewno będę chciała poznać go na szerszą skalę. Odkryłam też kilka nazwisk twórców, co do których jestem pewna, że mogę z czystym sumieniem sięgać po ich książki, a to zawsze się przydaje, gdy ma się ochotę na lekturę czegoś całkiem nowego.
O antologiach takich jak ta można mówić wiele: że schematyczne, że wielkie nazwiska nie spełniają oczekiwań… Tematem zbioru są, jak nietrudno się domyślić, postaci łotrzyków i faktycznie autorzy wzięli sobie ten motyw do serca. Podeszli do zadania poważnie, a niektórzy nawet nazbyt, bo w wielu tekstach z antologii można znaleźć ten sam schemat i różne wariacje na jego temat. Nie jest to zaleta, gdy chcemy czytać kilka opowiadań ciągiem – po kilku możemy poczuć się nieco znudzeni. Z drugiej strony nie spodziewałam się po autorach jakiejś szalonej kreatywności… Gdybym miała oceniać tę antologię, powiem, że całkiem się spodobało, a warto zaznaczyć, że nie jestem fanką wszelkich zbiorów. Uwielbiam za to łotrzyków i to spotkanie z nimi będę zaliczać do bardzo, bardzo udanych.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję serdecznie wydawnictwu Zysk i S-ka.
Myślę, że to coś fajnego do poczytania - nie wybitnego, ale miłego w odbiorze :) Sięgnę, jeśli będę miała taką możliwość.
OdpowiedzUsuńhttp://drewniany-most.blogspot.com/
Bardzo chciałabym przeczytać, tym bardziej, że też lubię wszelakich łotrzyków. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Widziałam antologię i mam zamiar za jakiś czas przeczytać.
OdpowiedzUsuń