poniedziałek, 18 stycznia 2016

Marie-Morgane Le Moël – „Cała prawda o Francuzkach” [recenzja przedpremierowa]

Na rynku możemy znaleźć całe szeregi poradników inspirowanych Francją i jej obrazem w świecie zachodnim – sama czytałam i opiniowałam kilka z nich, za każdym razem podnosząc, że są to bardzo lekkie czytadła, które należy traktować z przymrużeniem oka. Patrzę na nie podobnie jak na większość poradników, przyznaję jednak, że nigdy nie zadałam sobie trudu zastanowienia się nad tym, jak podobne książki są odbierane w samej Francji. Założyłam z góry, że skoro obraz typowej paryżanki jest w gruncie rzeczy pozytywny, nie ma nad czym dywagować. Okazuje się jednak, że są środowiska, które może nie tyle chcą walki ze stereotypami, co czują potrzebę udzielenia na nie odpowiedzi.

Książka Marie-Morgane Le Moël wyrosła na pewnym rodzaju frustracji i widać to dość mocno, zwłaszcza na samym jej początku. Autorka szaleje w swojej ironii i tworzy szybki, dynamiczny wywód, na który osobiście patrzyłam z lekkim rozbawieniem, udowadniał on bowiem sprawy, które dla mnie są oczywiste – że Francuzki myślą, mają obowiązki, muszą ćwiczyć, aby utrzymać figurę i wychowują dzieci tak, jak wszystkie kobiety na świecie. Dopiero podczas odkrywania kolejnych aspektów tekstu zobaczyłam, jak wiele pracy i wysiłku Le Moël włożyła w stworzenie swojej książki i jak spójna jest myśl, którą się kierowała. Bo Cała prawda o Francuzkach ma oś – bardzo ważną i bardzo wyraźną, najlepiej widoczną w zakończeniu książki, a dotyczącą ukazania wreszcie portretu przeciętnej mieszkanki kraju nad Loarą.

Bardzo istotna jest konstrukcja książki, bo w moim mniemaniu nie jest ona do końca równa. We wstępie znajdziemy wspomniany już, ociekający ironią wywód na temat tego, jak wyglądałoby życie przeciętnej Francuzki, gdyby wszystkie informacje z popularnych poradników okazały się prawdą. Faktycznie, dane podane w ten sposób są w stanie lekko nas otrzeźwić i wzbudzają zainteresowanie, nawet jeśli nie do końca jest to przyjemna dla nas forma. W pierwszym rozdziale autorka tworzy pewnego rodzaju kontrkreację – opisuje, jak wyglądałoby życie Francuzki, gdyby zastosować do niej wszystkie uśrednione dane. Jednak również taka istota, choć do bólu przeciętna, nie odzwierciedla tego, jak sytuacja wygląda naprawdę, dlatego również ta teza wymaga uzupełnienia. Zestawienie dwóch obrazów znajdujemy także w rozdziale 9 i kolejny raz jest to zabieg bardzo udany. Tym razem autorka zdecydowała się rozgraniczyć, kim jest paryżanka, a kim tzw. Parisienne – to ujęcie spodobało mi się najbardziej, bo najlepiej rozgraniczyło obrazy i uwzględniło wyjątki od reguły bez stosowania niepotrzebnych uogólnień. Myślę, że taki podział mógłby stanowić punkt wyjścia dla wielu przyszłych tekstów o paryskiej tematyce.

Reszta książki, czyli wszystko, co znajduje się pomiędzy, to tak naprawdę zbiór opowieści o znanych Francuzkach (działających w różnych obszarach: mody, sztuki, polityki…) oraz jeszcze więcej danych statystycznych porównujących mieszkańców kraju nad Loarą z reprezentantami innych nacji w każdej możliwej dziedzinie życia. W zakresie omawianych tematów panuje naprawdę duża różnorodność, dzięki czemu czytelnik otrzymuje pełny obraz sytuacji francuskich kobiet zarówno współcześnie, jak i na przestrzeni lat. Wiele faktów może zaskakiwać – na przykład to, jak bardzo późno Francuzki otrzymały prawa wyborcze i jak wiele trudności napotykają dzisiaj, gdy próbują wejść do świata polityki (chyba nawet w naszej zaściankowej Polsce nie ma aż tak dużej negacji z męskiej strony). Na pewno jest to książka, która w jakiś sposób poszerza nasze horyzonty, bo nawet dygresje są w niej bardzo ciekawie i przystępnie napisane.

Zaskoczyła mnie ilość danych, które podaje autorka, a także spora liczba przypisów i źródeł. Trzeba przyznać, że Marie-Morgane Le Moël włożyła sporo zaangażowania w stworzenie swojej książki, a i jej styl bardzo dobrze się tu sprawdził – naprawdę nie odczuwamy nawału faktów, bo autorka posiada ten charakterystyczny talent do wplatania danych w narrację. Książka stworzona jest rzetelnie, ciekawie i naprawdę wciąga, właściwie już od pierwszych stron. Warto poświęcić jej kilka chwil i spróbować spojrzeć na świat z innej perspektywy. Choć pewne tezy z Całej prawdy… wydają mi się przesadzone, szanuję stanowisko autorki i doceniam jej wkład w walkę ze stereotypami – warto jednak zwrócić uwagę, jak cienka jest granica między likwidacją krzywdzących, krążących po świecie opinii, a pozbyciem się subtelnego uroku dzielących nas różnic i narodowej specyfiki.





Za możliwość wcześniejszego poznania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
Premiera 5 lutego!

4 komentarze:

  1. Czytam:) I myślałam, że to znów właśnie coś takiego pokazującego Francuzki w określonych ramach, a to właśnie coś innego - próba wyjęcia ich z tych ram:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś innego, czego zazwyczaj się nie czyta - może warto sięgnąć po "Całą prawdę" jako po przerywnik między książkami fabularnymi. Gdybym kiedyś natknęła się na jakąś miłą promocję, prawdopodobnie kupię bo wydaje się ciekawa :)
    Pozdrawiam i zapraszam,
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie mój typ książki, ale gdyby trafiła mi w ręce pewnie szybko bym ją pochłonęła :)
    http://drewniany-most.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się ostatnio czy sobie jej nie sprezentować :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.