Katrine wiedzie względnie spokojne i uporządkowane życie.
Jej sytuacja zmienia się diametralnie, gdy w domu matki odkrywa listy z biura
maklerskiego – dokumenty dotyczą sprzedaży nieruchomości w jednej ze szwedzkich
wsi. Problem polega na tym, że ani Katrine, ani jej brat nie wiedzą nic o
żadnym domu, który mógłby być własnością matki. Kobieta wyrusza w podróż by
rozwikłać tajemnicę, jednak sprawa komplikuje się, gdy w miarę zdobywania
kolejnych informacji wątpliwości zamiast maleć, narastają, a w rzeczonej wsi zaczynają
w tajemniczych okolicznościach ginąć kolejne osoby. Kilkudniowa zagadka nabiera
międzynarodowego charakteru, przygoda bohaterki przeciąga się w czasie, a
poglądy zarówno jej, jak i innych bohaterów, będą musiały zostać zweryfikowane…
I gdzieś z daleka usłyszał wrzask, który się wyrwał z jego
własnej piersi, i tamto jądro z żelaza i stali eksplodowało, niszcząc wszystko,
a on próbował się bronić, podnieść się niezdarnie, lecz runął tyłem na podłogę
i głucha cisza wypełniła czarną dziurę, w której się schował, aż wyschną mu
majtki, skończy się płacz i matka go umyje, utuli do snu i nigdy nikomu o tym
nie powie.[s. 340]
Choć w tekście zdarzają się takie jak ten obiecujące momenty
psychologicznej kreacji bohaterów, a Tove Asterdal niejednokrotnie udowadnia,
że nie jest jej obce ani zagłębianie się w umysły ludzi, ani opis tego, co
można tam znaleźć, jak na mój gust w książce jest stanowczo za mało podobnych
fragmentów. Tekst traktuje o sprawach rodzinnych, jest bogaty w powinowactwa, a
jednak postaciom brak szczególnych przeżyć czy emocji związanych choćby z
utratą. Można to oczywiście zrzucić na garb surowego, skandynawskiego klimatu,
ale to wyjaśnienie absolutnie do mnie nie trafia…
Kolejnym mankamentem jest, niestety, wątek pojawiających się
zbrodni. W moim odczuciu połączenie sagi rodzinnej i kryminału nie wyszło Tove
Asterdal najlepiej, a fragmenty związane z tym drugim gatunkiem są wprowadzone
niejako na siłę. Ten, kto szuka tu klasycznej, skandynawskiej opowieści o
śledztwie prowadzonym przez tego czy innego stereotypowego komisarza, może od
razu odłożyć książkę z powrotem na półkę – poszukiwanie sprawcy nie odbywa się
bynajmniej na komisariacie. Z jednej strony można to uznać za zaletę,
niesztampowe podejście do tematu, z drugiej – nie bardzo wiem, co fani
kryminału mają dostać w zamian, bo przyspieszająca pod koniec akcja jest chyba
niewystarczającą rekompensatą. W książce brak specyficznego parcia na
rozwiązanie zagadki i ciekawości, jaką budzi.
Na szczęście pod względem obyczajowym powieść jak najbardziej
daje radę – historia głównej bohaterki może wciągnąć i zainteresować na tyle,
by chciało się towarzyszyć jej w rozwiązaniu sprawy. Z przyjemnością czytałam o
losach jej rodziny i muszę przyznać, że są one naprawdę ciekawe – tu autorce
udało się zaspokoić moje wymagania. Międzynarodowe wątki, osadzenie akcji w
historycznych realiach i przyjemnie pogmatwana sytuacja ukazana na społecznym
tle… Wszystko to razem dało mi ciekawy obraz i jestem szczęśliwa, że dane mi
było się z nim zapoznać. Dobrze odczuwa się także skandynawski klimat – po raz
kolejny z radością zawitałam do malutkich miasteczek, prowincji, na której
mieszkańców łączą specyficzne relacje, a nowo przybyłych nie pyta się, gdzie
mieszkają, tylko „czyi są”.
Choć nie mogę narzekać na chwile spędzone przy książce Tove
Asterdal, na pewno nie jestem zachwycona. Podczas lektury nie miałam poczucia
obcowania z układanką, w której wszystkie elementy idealnie ze sobą współgrają;
wręcz przeciwnie – wiele z nich było moim zdaniem niepotrzebnych lub ukazanych
nieproporcjonalnie. Na pewno nie nazwałabym tej książki niezwykłym kryminałem;
z całym szacunkiem dla autorki – morderstw było zbyt wiele i dołożono je
zbytnio na siłę, tym bardziej że zabrakło rzeczowego umotywowania
psychologicznego dla sprawców i pozostałych bohaterów. Chętnie sięgnęłabym po
powieść Tove Asterdal, która byłaby wyłącznie tekstem obyczajowym, ciekawa
jestem, czy z tym dałaby sobie radę nieco lepiej.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (496 stron)
Oj szkoda, że wyszło przeciętnie. Książka już czeka na mojej półce. Muszę sprawdzić czy moje odczucia będą podobne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie bardziej przypadnie do gustu. Będę czekała na opinię!
UsuńSzkoda, że lektura Cię nie zadowoliła. Jednak inni ją chwalą. Już sama nie wiem co o niej myśleć...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, sporo opinii się pojawia i są różne. Może Tobie akurat się spodoba. :)
UsuńSaga rodzinna zbytnio nie przybliża mnie do tego, by chcieć ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPierwsza książką Alsterdal bardzo mi się podobała, dlatego ucieszyłam się, że kolejna już do mnie dotarła. Mam jednak nadzieję, że mimo mankamentów, które wymieniłaś, będę zadowolona z lektury :)
OdpowiedzUsuńCzytałam poprzednią książkę autorki, po której mam mieszane uczucia. Długo zastanawiałam się czy sięgać po "Grobowiec ciszy" fabuła jakoś nie bardzo mnie zaciekawiła, cieszę się, że odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńmogłabym się zastanowić nad tym tytułem :)
OdpowiedzUsuń