czwartek, 30 października 2014

Tove Alsterdal - "Grobowiec z ciszy"

Katrine wiedzie względnie spokojne i uporządkowane życie. Jej sytuacja zmienia się diametralnie, gdy w domu matki odkrywa listy z biura maklerskiego – dokumenty dotyczą sprzedaży nieruchomości w jednej ze szwedzkich wsi. Problem polega na tym, że ani Katrine, ani jej brat nie wiedzą nic o żadnym domu, który mógłby być własnością matki. Kobieta wyrusza w podróż by rozwikłać tajemnicę, jednak sprawa komplikuje się, gdy w miarę zdobywania kolejnych informacji wątpliwości zamiast maleć, narastają, a w rzeczonej wsi zaczynają w tajemniczych okolicznościach ginąć kolejne osoby. Kilkudniowa zagadka nabiera międzynarodowego charakteru, przygoda bohaterki przeciąga się w czasie, a poglądy zarówno jej, jak i innych bohaterów, będą musiały zostać zweryfikowane…

I gdzieś z daleka usłyszał wrzask, który się wyrwał z jego własnej piersi, i tamto jądro z żelaza i stali eksplodowało, niszcząc wszystko, a on próbował się bronić, podnieść się niezdarnie, lecz runął tyłem na podłogę i głucha cisza wypełniła czarną dziurę, w której się schował, aż wyschną mu majtki, skończy się płacz i matka go umyje, utuli do snu i nigdy nikomu o tym nie powie.[s. 340]

Choć w tekście zdarzają się takie jak ten obiecujące momenty psychologicznej kreacji bohaterów, a Tove Asterdal niejednokrotnie udowadnia, że nie jest jej obce ani zagłębianie się w umysły ludzi, ani opis tego, co można tam znaleźć, jak na mój gust w książce jest stanowczo za mało podobnych fragmentów. Tekst traktuje o sprawach rodzinnych, jest bogaty w powinowactwa, a jednak postaciom brak szczególnych przeżyć czy emocji związanych choćby z utratą. Można to oczywiście zrzucić na garb surowego, skandynawskiego klimatu, ale to wyjaśnienie absolutnie do mnie nie trafia…

Kolejnym mankamentem jest, niestety, wątek pojawiających się zbrodni. W moim odczuciu połączenie sagi rodzinnej i kryminału nie wyszło Tove Asterdal najlepiej, a fragmenty związane z tym drugim gatunkiem są wprowadzone niejako na siłę. Ten, kto szuka tu klasycznej, skandynawskiej opowieści o śledztwie prowadzonym przez tego czy innego stereotypowego komisarza, może od razu odłożyć książkę z powrotem na półkę – poszukiwanie sprawcy nie odbywa się bynajmniej na komisariacie. Z jednej strony można to uznać za zaletę, niesztampowe podejście do tematu, z drugiej – nie bardzo wiem, co fani kryminału mają dostać w zamian, bo przyspieszająca pod koniec akcja jest chyba niewystarczającą rekompensatą. W książce brak specyficznego parcia na rozwiązanie zagadki i ciekawości, jaką budzi.

Na szczęście pod względem obyczajowym powieść jak najbardziej daje radę – historia głównej bohaterki może wciągnąć i zainteresować na tyle, by chciało się towarzyszyć jej w rozwiązaniu sprawy. Z przyjemnością czytałam o losach jej rodziny i muszę przyznać, że są one naprawdę ciekawe – tu autorce udało się zaspokoić moje wymagania. Międzynarodowe wątki, osadzenie akcji w historycznych realiach i przyjemnie pogmatwana sytuacja ukazana na społecznym tle… Wszystko to razem dało mi ciekawy obraz i jestem szczęśliwa, że dane mi było się z nim zapoznać. Dobrze odczuwa się także skandynawski klimat – po raz kolejny z radością zawitałam do malutkich miasteczek, prowincji, na której mieszkańców łączą specyficzne relacje, a nowo przybyłych nie pyta się, gdzie mieszkają, tylko „czyi są”.

Choć nie mogę narzekać na chwile spędzone przy książce Tove Asterdal, na pewno nie jestem zachwycona. Podczas lektury nie miałam poczucia obcowania z układanką, w której wszystkie elementy idealnie ze sobą współgrają; wręcz przeciwnie – wiele z nich było moim zdaniem niepotrzebnych lub ukazanych nieproporcjonalnie. Na pewno nie nazwałabym tej książki niezwykłym kryminałem; z całym szacunkiem dla autorki – morderstw było zbyt wiele i dołożono je zbytnio na siłę, tym bardziej że zabrakło rzeczowego umotywowania psychologicznego dla sprawców i pozostałych bohaterów. Chętnie sięgnęłabym po powieść Tove Asterdal, która byłaby wyłącznie tekstem obyczajowym, ciekawa jestem, czy z tym dałaby sobie radę nieco lepiej.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (496 stron)

8 komentarzy:

  1. Oj szkoda, że wyszło przeciętnie. Książka już czeka na mojej półce. Muszę sprawdzić czy moje odczucia będą podobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Tobie bardziej przypadnie do gustu. Będę czekała na opinię!

      Usuń
  2. Szkoda, że lektura Cię nie zadowoliła. Jednak inni ją chwalą. Już sama nie wiem co o niej myśleć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, sporo opinii się pojawia i są różne. Może Tobie akurat się spodoba. :)

      Usuń
  3. Saga rodzinna zbytnio nie przybliża mnie do tego, by chcieć ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza książką Alsterdal bardzo mi się podobała, dlatego ucieszyłam się, że kolejna już do mnie dotarła. Mam jednak nadzieję, że mimo mankamentów, które wymieniłaś, będę zadowolona z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam poprzednią książkę autorki, po której mam mieszane uczucia. Długo zastanawiałam się czy sięgać po "Grobowiec ciszy" fabuła jakoś nie bardzo mnie zaciekawiła, cieszę się, że odpuściłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mogłabym się zastanowić nad tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.