czwartek, 9 października 2014

Piotr Wałkówski - "Powietrzny Korsarz" [recenzja przedpremierowa]

Zastanawialiście się kiedyś, czy świat stworzony przez autora należy tylko do niego? Czy tylko on jest uprawniony do osadzenia w nim historii, a wszelkie próby robienia tego przez osoby trzecie nie wykraczają poza tzw. fanfiki? Cóż, ja sam co do zasady wychodziłem z takiego założenia, a mimo to zdecydowałem się sięgnąć po debiut literacki Piotra Wałkówskiego, Powietrznego Korsarza - książkę, której akcja dzieje się w świecie wykreowanym przez Naomi Novik.

Europa tuż po okresie wojen napoleońskich. Kapitan William Laurence wraz ze swoim smokiem, Temerairem, odnajdują osobliwe jajo, które z całą pewnością zostało złożone przez znaną im smoczycę. Gdy pęka skorupa, ku ich zaskoczeniu na świat wyłania się istota, której świat jeszcze nie widział: choć w gruncie rzeczy przypomina ona człowieka, wyposażona jest jednak w gadzie skrzydła i ogon. Półsmok Nestor dołącza do brytyjskich awiatorów dorastając w szkockiej enklawie Loch Laggen. Niestety, osobliwy młodzieniec nie cieszy się sympatią wśród wszystkich mieszkańców bazy, w wyniku czego wraz z Temerairem muszą ją opuścić, zostawiając za sobą kapitana Laurence’a. Splot różnych okoliczności powoduje, że Nestor przyjmuje rolę kapitana smoka i jako jeden z powietrznych korsarzy trafia na tereny dawnej Rzeczypospolitej, by wspomóc powstańców w walce z caratem.

Powiem wprost, bez żadnego owijania w bawełnę: książka posiada sporo zalet, jednocześnie jednak nie jest pozbawiona wad. Tym, co zalicza się do obu tych kategorii, jest język: tekst napisany jest w sposób nierówny. Niejednokrotnie trafiają się fragmenty, przy lekturze których zachwycałem się kunsztem literackim autora, podziwiając plastyczność wyrażeń i ich przemyślaną konstrukcję. Niestety, sporo było również momentów słabszych pod względem poziomu, przy których komfort czytania wyraźnie spadał, bowiem zbudowane były one ze zdań zbyt prostych, pozbawionych polotu charakterystycznego dla innych fragmentów. Te nierówności powodowały, że momentami dość ciężko było mi wgryźć się w książkę i złapać jej tempo. Natomiast gdy już mi się to udało, nie mogłem pozwolić sobie na robienie dłuższych przerw w lekturze - każdą z nich okupić musiałem ponownym przyzwyczajaniem się do takiej narracji.

Podobnie jest w przypadku samego tempa, z jakim fabuła toczy się do przodu. Wielokrotnie trafiają się sceny, w których dynamizm robi wrażenie na czytelniku, pozostawiając go z otwartymi ustami. Do takich momentów zdecydowanie należą opisy walk powietrznych, w których biorą udział smoki - fragmenty te są tak żywiołowe, że wiele z nich wyraźnie zapisało się w mojej pamięci, Nieraz miałem wręcz wrażenie, że autor przedstawia te sceny tak dokładnie, że chyba musiał je widzieć na własne oczy. Niestety, kontrastem dla znakomitych bitem powietrznych są fragmenty pozbawione dynamizmu. To z reguły sceny statyczne, oparte na dialogach, które choć co do zasady były dobrze napisane, to raz, że były zdecydowanie zbyt długie, a dwa, że niejednokrotnie odnosiłem wrażenie déjà vu. Sceny sporów między głównymi bohaterami, albo między Nestorem, a resztą załogi pojawiały się tak często, że miałem ich momentami dość. Zwłaszcza, że z reguły były one podobne do siebie jak dwie krople wody, więc ich zakończenia mogłem się bez problemu domyślić. Gdyby ograniczyć te sceny, książka spokojnie mogłaby mieć o jedną trzecią mniejszą objętość, a tylko by dzięki temu zyskała.

Nie miałem niestety nigdy styczności z książkami Naomi Novik, nie jestem więc w stanie stwierdzić jak wiele elementów Piotr Wałkówski zapożyczył od autorki, a ile jest wytworem jego własnej inwencji. Muszę jednak przyznać, że kreacja świata jest spójna - elementy, co do których mam pewność lub co najmniej silnie uzasadnione przypuszczenie, że pisarz sam wplótł je w świat znany z przygód Temeraire’a, pasują do całej układanki i w żaden sposób nie kują w oczy. Spora pochwała należy się autorowi za ideę postaci, jaką jest półsmok - chociaż jest to ewidentnie znaczna ingerencja w cudzy świat, jej skutki są konsekwentne i spójne. Miłym akcentem jest również fakt, że zdecydowana część fabuły dzieje się na terenach Polski objętych zaborami, sporo jest więc także odniesień do historycznych postaci czy wydarzeń (oczywiście odpowiednio dostosowanych do świata, w którym istnieją smoki).

To, co mnie najbardziej do siebie nie przekonało, to kreacja głównego bohatera. Nestor przejawia swoim zachowaniem wyjątkowo sprzeczne cechy - przykładowo w jednej chwili martwi się o swoich towarzyszy broni i stara się zapewnić im bezpieczeństwo, by moment później ryzykować życiem zarówno swoim, jak i reszty drużyny, podejmując szalenie niebezpieczne czynności. Zmiany, jakie zachodzą w nim podczas powieści, są niemal niezauważalne - półsmok do samego niemal końca popełnia te same błędy i wdaje się w te same spory, co zważywszy na to, czego doświadcza w swojej przygodzie, może być dla czytelnika poważnie irytujące.

Szczerze powiedziawszy nie wiem komu polecić tę książkę. Na pewno może być ona ciekawostką dla fanów prozy Naomi Novik - chociaż Powietrzny Korsarz ingeruje w świat amerykańskiej autorki na wiele sposobów, to nie powinno to być coś, co miłośnicy Temeraire’a uznają za afront czy profanację oryginału. Na ciekawą lekturę mogą także liczyć entuzjaści alternatywnych historii w klimatach fantasy, a także miłośnicy smoków - nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, jeśli powiem, że sporo tych stworzeń przewija się na kartach powieści. Debiutu Piotra Wałkówskiego zdecydowanie nie można uznać za nieudany - autor pokazał się od wielu dobrych stron, a wierzę, że jest w stanie znacznie rozwinąć swoje pisarskie umiejętności. Pewnie prędzej czy później się o tym przekonamy, bowiem Powietrzny Korsarz zdecydowanie potrzebuje kontynuacji - fabuła urywa się niestety w połowie, ukazując czytelnikowi jedynie rozwiązanie pewnego fragmentu przygody głównych bohaterów, pozostawiając niedokończony główny wątek, a także sporo scen pobocznych, które jak nic potrzebują swojego wyjaśnienia.


Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję serdecznie Wydawnictwu Innowacyjnemu Novae Res.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (503 strony).

3 komentarze:

  1. Trochę się obawiam sięgnięcia po nią i chociaż dopiero pierwszy raz o niej słyszę.. to coś mnie przyciąga do niej. Chyba ten smok na okładce - takie tam słabości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za powieściami, które sprawiają wrażenie, że autor ma rozdwojenie jaźni, w kunszcie pisarskim. Lecz zarys fabuły wydaje się bardzo ciekawy, pomimo, iż nie znam prozy Naomi Novik, może to lepiej dla mnie, że nie będę miała uprzedzeń, do zapożyczonego świata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę powiedzieć, że książka z jednej strony mnie kusi, ponieważ fabuła mimo swoich wad wydaje się być interesująca, jednak z drugiej strony odpycha mnie fakt, że autor skorzystał ze świata wykreowanego przez kogoś innego.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.