Temat wampirów od lat wałkowany jest przez różnego rodzaju twórców, czy można zatem napisać o nich coś nowego? Otóż okazuje się, że tak - wystarczy tylko do motywu krwiopijców dodać dużą dawkę absurdalnego humoru, mocno wstrząsnąć i wymieszać, a następnie osadzić to wszystko w schyłkowych latach PRL-u. Taki właśnie pomysł pojawił się w głowie czołowego polskiego fantasty-grafomana, Andrzeja Pilipiuka, którego wyobraźnia nie zna chyba żadnych granic.
Gosia to rozpieszczona nastolatka, córka wysoko postawionego urzędnika partyjnego, która chociaż dostała od losu więcej, niż jej rówieśnicy, wiecznie narzeka i jest niezadowolona. Gdy dziewczyna dowiaduje się, że jej chłopak jest z nią tylko ze względu na fakt, że jej ojciec jest komunistyczną szychą, postanawia wszystkim pokazać i.. popełnia samobójstwo. Coś jej jednak poszło nie tak i Gosia, zamiast leżeć spokojnie w trumnie jak na przykładnego nieboszczyka przystało, budzi się w rodzinnym grobowcu po kilku miesiącach letargu. Zdezorientowana, udaje się do rodzinnej willi, gdzie krewni witają ją krzykami przerażenia i pociskami z dubeltówki. Wszystko wskazuje na to, że dziewczyna jest wampirem - istnienie takiego zabobonu nie jest jednak korzystne dla postępowej ateistycznej rodziny, która jest ściśle związana z PZPR…
Kto zna książki Pilipiuka, ten wie, czego się spodziewać. Tony niekoniecznie wyszukanego, ale jednak zabawnego humoru, pęczki absurdalnych wydarzeń i żartów sytuacyjnych, a także niezwykle celna satyra na społeczeństwo i pojedyncze jednostki. Pilipiuk napisał książkę pełną dystansu do świata i takim humorystycznym spojrzeniem zaraża czytelnika. Ze względu na temat nie zabrakło też licznych nawiązań do innych książek poświęconych wampirom, zarówno tych starszych, jak i bardziej współczesnych - nie można przecież było nie wspomnieć o pewnych amerykańskich wampirach, które żywią się biednymi zwierzątkami… Na istotny epizod załapała się także dość bezpośrednia ekranizacja Carmilli oraz tajemnicza księga zwana Necronomiconem.
Nie ma jednak co ukrywać - Wampir z M-3 to książka od Pilipiuka dla “fanów Pilipiuka”. Każdy, kto zna dotychczasową twórczość autora, dostrzeże tutaj sporo odniesień do wykreowanych przez niego postaci. Wpomniane są tu takie persony jak Jakub Wędrowycz (z wiadomej serii) czy też stróże cmentarza na Powązkach (z opowiadania Szkolenie zamieszczonego w zbiorze Rzeźnik Drzew), a na epizodyczną rolę załapał się częsty bohater tekstów pisarza, doktor Tomasz Olszakowski. Co ciekawe, dość istotną postacią w fabule jest Pan Samochodzik, którego część przygód także opisał Andrzej Pilipiuk. W książce dowiadujemy się jednak, że jego wizerunek w powieściach dla młodzieży został mocno ugładzony i ocenzurowany..
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by po książkę sięgnęła osoba nie znająca pozostałej prozy autora. Powieść czyta się szybko i przyjemnie, a kartki przewracają się same. Na pewno spory wpływ na lekkość lektury ma konstrukcja książki - składa się ona z kilku chronologicznie ułożonych opowiadań, z których każde (mimo mniejszych lub większych powiązań między sobą) jest jak najbardziej samodzielne. Historie w nich opowiedziane nie są szczególnie rozbudowane, większość z nich dzieje się na przełomie kilku dni. Dzięki temu mamy do czynienia z niewymagającą lekturą, znakomitym umilaczem wolnego czasu.
Jasne, dzieło Andrzeja Pilipiuka nie jest arcydziełem literatury. Nie jest książką wybitną, znakomitą czy wyjątkową. Jest po prostu lekką lekturą, która ma jedno proste zadanie - rozśmieszyć czytelnika i zapewnić mu spędzenie kilku przyjemnych chwil. I właśnie w takim zadaniu Wampir z M-3 sprawdza się idealnie - szukając odprężającej lektury warto zastanowić się właśnie nad tą pozycją.
Pilipiuk to ciągle wyrzut sumienia. Muszę w końcu znaleźć czas na jego twórczość i chyba "Wampir z m-3" będzie dla mnie dobrą pozycją :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam nigdy książek Pilipiuka, ale gdy tylko zobaczyłam okładkę tej, to od razu mi się spodobała :) Co prawda, z wampirami spotykam się w książkach bardzo rzadko, ale pomyślałam sobie, że fajnie by było poznać także wampiry z naszego podwórka ;)
OdpowiedzUsuńczytałam tę książkę dawno temu i pamiętam, że autor świetnie napisał "charakterystykę" Edwarda ze Zmierzchu ;) Poza tym rzeczywiście, bawiłam się dobrze, choć to nie jest nadzwyczajna lektura.
OdpowiedzUsuńOgólnie cała charakterystyka jego "wegetariańskiej" rodzinki była świetnie napisana. ;D
UsuńKsiążka do poczytania i zapomnienia, można się pośmiać, ale nic w niej ciekawego :D
OdpowiedzUsuńCzyli wypisz, wymaluj umilacz czasu. Tego się spodziewał i dokładnie to dostałem. ;D
UsuńPilipiuka w książkach jeszcze nie poznałam, lecz mam na to wielką ochotę, a skoro są to opowiadania, to tym bardziej chętnie zacznę od tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy sięgam po książkę Pilipiuka nie jestem w stanie sobie wyobrazić czym mnie zaskoczy. A potrafi. Za każdym razem. Tej pozycji jeszcze nie znam. Poszukam.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że zupełnie inna ta książka jest ;). Unikałam jej, a przecież w sumie książki Pilipiuka uwielbiam. Przeczytam :). // Spróbuj "Podatek" Mileny Wójtowicz. Też coś w tym stylu ;).
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno spróbuję, bo książka już jakiś czas znajduje się na półce u Kaś. ;)
UsuńOstatnio kolega z pracy polecał mi książki Pana Pilipiuka, a jak przeczytałam Twoją recenzję to stwierdzam, że rzeczywiście to mogłoby być coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń