Czasem z różnych względów zdarza się, że trudno jest nam
ubrać w słowa odczucia po lekturze. Są książki, które robią niezwykłe wrażenie
i takie, które zwyczajnie się podobają. Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja
czasami trafiam na teksty specyficzne, o których ciężko mi mówić, bo mam
wrażenie, że przypadną do gustu tylko mnie. Dlatego proszę o wyrozumiałość –
próbuję właśnie stworzyć opinię o książce tego typu.
Marek jest fatalistą. Nie ufa ludziom, nie lubi ich, a
właściwie twierdzi, że dążą jedynie do zła. Z góry zakłada najgorsze
scenariusze, karmi wyobraźnię negatywnymi obrazami. Żyje jak nihilista, bez
wiodących wartości, samotnie, racząc się tanią rozrywką, w którą wpisuje się
niszczenie innym skądinąd pozytywnych chwil. Gardzi miłością i przyjaźnią, nie
wierzy w nie. Można by powiedzieć, że jego styl życia jest spójny i
konsekwentny, jednak i dla Marka przychodzi czas na zmiany – w jego przypadku katalizatorem
jest spotkanie Róży. Dziewczyna brata jest doskonała i wkrótce sprawi, że mężczyzna
zazna tego, o co nigdy by nie podejrzewał samego siebie.
Choć narracja jest trzecioosobowa, przez całą książkę mamy
wgląd w umysł i odczucia bohatera. Opowieść nie przypomina tekstu fabularnego,
jest raczej zapisem myśli i poglądów. Zdarzenia są tak dobierane, aby
potwierdzić tezy i podejście do świata, a fatalizm jest niezwykle wyraźny. Na
pierwszy plan wysuwa się nie akcja, a sfera filozoficzna; zadaniem jest tu
skłonienie czytelnika do refleksji. Właściwie cała opowieść skupia się na
analizie kondycji człowieka i jego podmiotowości – na tym, czy rzeczywiście
mamy wpływ na to, co nam się przytrafia i czy podjęcie walki jest w stanie
przed czymkolwiek nas ochronić.
Człowiek jest herosem, jeśli jest w stanie żyć na tym
świecie, w swoim ciele, w swojej jaźni. Liczę na Twoją wolę, wierzę, że ona cię
poprowadzi przez morze chaosu. Łudzimy się tylko, że żyjemy w jakimś porządku.
Ale staraj się do niego dążyć, wygładzaj fale i ratuj to, co da się
uratować.[s.248]
Pod względem nastroju książka jest przytłaczająca.
Wydarzenia, które mają miejsce wokół głównego bohatera, ciągła szarpanina
między działaniem a niemocą, wszechobecne lęki… Wszystko to daje nam obraz
daleki od spokojnej sielanki. Atmosfera jest tutaj przesycona walką i
rozdarciem – między poddaniem się zgubnemu biegowi zdarzeń, a próbą zrobienia
choć czegoś wbrew. Próżno tu jednak szukać optymistycznych konkluzji – wizja
świata, jaka wyłania się z całej treści, jak i zakończenia, jest raczej
negatywna. Choć opis okładkowy sugeruje przemianę bohatera, tak naprawdę nie
znamy jej mechanizmów i nie jest ona całkowita – do samego końca Marek nie ufa
i targany jest lękami, często o podłożu irracjonalnym. Dobór zdarzeń i
rozwiązań w książce jest celowy i ukazuje człowieka w sytuacji bez wyjścia.
Mimo wszechobecnego fatalizmu, rozważania można umieścić w
dowolnym miejscu w czasie i przestrzeni. Tak naprawdę wykorzystano tutaj wiele scen, które mogły
zdarzyć się każdemu i zawsze, co przydaje opowieści uniwersalizmu. W
przypadku powieści o zabarwieniu filozoficznym ma to duże znaczenie, bo pozwala
przekonać do swoich racji i wskazać odniesienie do rzeczywistości.
Dla mnie lektura Ducha w maszynie była z pewnością
doświadczeniem ciekawym i rozwijającym. To dobrze skonstruowana powieść
filozoficzna, poruszająca niezwykle istotne tematy związane z ludzką naturą i
podmiotowością. Nie zgadzam się z wieloma zawartymi tu tezami i momentami
ciążył mi fatalizm, mam jednak świadomość, że to nie pierwszy taki tekst, a
podobne podejścia do życia są nam w jakimś stopniu potrzebne. Lektura jest
dobrą okazją by pochylić się nad własnymi poglądami i ocenić, w jakim stopniu
sami zachowujemy się podobnie do bohatera. A może odczuwamy nieuchronność losu?
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję serdecznie Wydawnictwu Innowacyjnemu Novae Res.
Kiedyś z większa ochotę sięgałam po takie książki. Jakoś że są 'przytłaczające' nic a nic mi nie przeszkadzało. Jednak na razie wolę sięgać po lektury bardziej podnoszące na duchu.
OdpowiedzUsuńFilozoficzne podejście jakoś niezbyt mnie przekonuje, ale chyba warto byłoby ją skonfrontować z własnymi poglądami ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie widzę się z tą książką w dłoni :]
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po tę książkę. Myślę, że mało jest obecnie literatury skłaniającej do głębszych przemyśleń.
OdpowiedzUsuńTo racja, raczej rzadko się zastanawiamy. A tu, nawet jeśli przemyślenia są niekoniecznie pozytywne, mamy okazję skonfrontować je z własnymi.
UsuńZdobyłam, przeczytałam... i... podobała mi się. Czyta się jednym tchem. Jest to książka, którą czyta się w inny sposób i trudno ocenia. Trudno się ocenia, bo budzi odczucia, którymi trudno jest się dzielić z kimś obcym. Ciekawa jest w niej płaszczyzna psychologiczna i "konstrukcja" bohaterów. Na pewno wzruszająca. Pokazująca bezgraniczną i czystą miłość. Takie są moje odczucia.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Duch w Maszynie to alegoria ludzkiej natury. Główny bohater, na skraju załamania, śni o samym sobie. Ojciec jako opresja świata zewnętrznego. Ukochana jako miłość, która wydaje się spełnieniem, ale nie daje pełnego szczęścia. Potwór, który może skorumpować najszlachetniejszą część człowieka i ją unicestwić. Dziecięca niewinność stająca w obliczu zła. W końcu jego własna świadomość próbująca manewrować pośród raf niedoskonałej natury. Wszystko to majaczenia bezsilnego człowiek, który mocuje się z samym sobą.
OdpowiedzUsuń