Gregorius to człowiek pozornie przeciętny – przewidywalny i
niewyróżniający się z tłumu. Jest nauczycielem, znawcą języków klasycznych; człowiekiem
znanym w środowisku i w jakimś stopniu szanowanym. Któregoś dnia jego zwyczajne
życie przerywa pewne spotkanie, z wielką siłą rozbijając całą poukładaną
codzienność. Gdy bohater zostawia swój dotychczasowy, bezpieczny świat,
przekracza granicę, robi pierwszy krok do niezwykłej zmiany. Nie tylko goni za
czymś nieuchwytnym, lecz także mierzy się z bogactwem własnych doświadczeń i
dojrzewa do ich zaakceptowania. Snuje refleksje i zaczyna patrzeć na swoje
życie całościowo, dostrzega w nim system powiązań, które odpowiadają za jego
tożsamość.
To właśnie rozważania wysuwają się w książce na pierwszy
plan. Za pośrednictwem swojego bohatera, rozwijając go, autor ukazuje niezwykle
szeroką problematykę, w której wyobrażenia konfrontowane są z rzeczywistością.
Gregorius odpowiada sobie na pytania dotyczące oczekiwań, obrazu zewnętrznego
człowieka czy roli doświadczeń w aktualnym spojrzeniu na siebie i innych. Bezczelnie,
choć z właściwą sobie gracją zrywa maski, odrzuca ułudę i ocenia otoczenie. Jest
czujnym obserwatorem i dostrzega powiązania, na które na co dzień nie zwracamy
uwagi, jednocześnie odbywając własną, wewnętrzną podróż.
Niejednokrotnie podczas lektury różnorodnych książek mamy
swoją wizję biegu zdarzeń, wiemy z góry, co i jak powinno wyglądać. Akcja Nocnego pociągu do Lizbony jest o tyle
nieprzewidywalna, że wymyka się wszelkim schematom. Autor wydaje się nie
przejmować zdaniem czytelnika i nadaje swej opowieści indywidualny, leniwy
rytm; prowadzi bohatera na sposób pokrętny i momentami pozornie bezcelowy,
prosto do rozwiązań, które zachwycają. O dziwo, kontakt z tym stylem był dla
mnie niezwykle przyjemny – szybko przystosowałam się i odprężyłam. Choć w
powieści wyraźna jest sfera filozoficzna, refleksyjna, rozważania absolutnie
nie zanudzają; niejednokrotnie to właśnie one pochłaniają czytelnika bez
reszty. Dużą rolę odgrywa również perfekcyjny język Merciera – bogaty, a
jednocześnie nie przytłaczający, po prostu bardzo przyjemny w odbiorze.
To jedna z tych książek, które można czytać dla samego
doświadczenia literackiego, powolnego i przyjemnego obcowania z tekstem ze
wszech miar kompletnym. W opowieści Merciera nie ma zbędnych słów, zdań czy
niepotrzebnych wątków; to doskonale przemyślana i opracowana historia. Akcja
nie gna do przodu jak oszalała, wręcz przeciwnie – jest niespieszna
pozostawiając miejsce na refleksję, przyjrzenie się ludzkiej naturze. Fikcja
miesza się tu z rzeczywistością, a teraźniejszość z retrospekcją, pozostawiając
furtkę do własnych przemyśleń. Choć zwykle tego nie robię, tym razem
niejednokrotnie przerywałam lekturę, by pomyśleć sobie: A jak to jest w moim życiu? To wielka siła powieści Merciera,
dzięki której znajdujemy czas i motywację do pochylenia się nad codziennością.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Oficynie Literackiej Noir Sur Blanc.
Mam nadzieję, że przeczytam przed podróżą do stolicy Portugalii w 2017 roku...
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytałabym o tym kroku do zmiany :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że książka jest nieprzewidywalna, ostatnio brakuje mi właśnie czegoś takiego, bo większość ma podobny schemat i łatwo przewidzieć co będzie dalej :(
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, chociaż przyznam, że gdyby nie Twoja recenzja to nawet bym na nią nie spojrzała ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś już słyszałam o tym tytule, ale recenzję czytam po raz pierwszy. Ludzka natura w swoich różnych odcieniach jest dla mnie bardzo interesującym elementem powieści.
OdpowiedzUsuń