Wojna w Bośni trwała ponad trzy lata i pochłonęła co
najmniej 100 000 ludzkich istnień. Konflikt miał podłoże etniczne. Ci,
którzy go przeżyli, wspominają niezwykłe okrucieństwo.
Odłamki… jak fragmenty różnorodnych historii, zbiegające się
w jednym, wspólnym punkcie, jakim jest doświadczenie wojny. Książka nie jest
płynną, jednolitą opowieścią. Na jej treść składają się listy, fragmenty
dziennika autora, narracyjne wspomnienia, a także opowieść o żołnierzu Mustafie.
Choć pozornie takie połączenie nie ma sensu, kłuje w oczy, denerwuje, to w
ostatecznym rozrachunku widać tu zamysł, który doskonale się sprawdza. Z zamieszania
wyłania się sens i jest to sens niepowtarzalny – takie połączenie mógł stworzyć
tylko ktoś, kto na własnej skórze doświadczył chaosu czającego się w umyśle.
Odłamki… jak ludzka psychika rozpadająca się na miliony
elementów pod wpływem traumatycznego wydarzenia. Prcić genialnie ujmuje w słowa
brak spójności, urwane myśli, trudności z podejmowaniem decyzji. Choć pozornie
funkcjonowanie ludzkie wraca do normy, w praktyce w duszy pozostaje ślad, który
determinuje wszelkie późniejsze zachowania, decyzje, dążenia. To rzecz „do
przerobienia”, a formy terapii są różne; jedną z nich jest stopniowe mierzenie
się z własnymi wspomnieniami. Emocje grają tu pierwsze skrzypce, nadają sens
opowieści i bieg wydarzeniom; choć różnorodne, zawsze są wyraziste.
Odłamki… jak poszarpana i niechronologiczna opowieść o
historii Jugosławii. Bo choć na pierwszy plan w tekście Prcicia wysuwają się
ludzie i ich losy, wciąż jest to opowieść o narodzie – czy raczej: narodach – i
konfliktach na różnorodnym tle. Rozpad państwa tak niejednolitego etnicznie i
kulturowo wiązał się z eskalacją narastających przez lata uprzedzeń; to właśnie
przekonania popchnęły ludzi do tak okrutnej, bratobójczej wojny, jaką był
konflikt w Bośni.
Odłamki… jak części wielowymiarowego życia nastolatka. Bo
tak naprawdę to wciąż historia jednego człowieka, który w niezwykle młodym
wieku doświadczył niezwykle wielu strasznych rzeczy. Prcić widział wojnę jako
nastolatek i jako nastolatek musiał podjąć najtrudniejsze decyzje w swoim
życiu. To, co dla nas wydaje się abstrakcją oglądaną jedynie na telewizyjnych
ekranach, dla niego stało się brutalną rzeczywistością. Jak w takich warunkach
zmienia się umysł, który jest w najintensywniejszym okresie rozwoju? Jak wielki
wpływ na dorosłe życie mają takie doświadczenia młodości? Na kartach powieści
widzimy obraz młodego człowieka, który walczy – o normalne życie, tożsamość,
wolność mimo wszystko. To małe bitwy, niewielkie wygrane, jednak niezwykle
znaczące w skali tej konkretnej osoby.
Wiele jest w tej książce wymiarów, które wzajemnie się
uzupełniają i przeplatają. Autor (w sposób zamierzony lub nie) stworzył
połączenie niezwykłe i chwytające za serce – rozbrajające czarnym humorem,
przerażające szczerością. Język jest prosty, lecz piękny i przyjemny. Obrazy,
choć na początku wydają się zwyczajne, wręcz lekkie, z czasem nabierają
kolorytu, który oparty jest na okrucieństwie i krytyce. Prcić rozlicza
wydarzenia z czasów wojny i nie tylko, i ma do tego pełne prawo jako ich uczestnik,
bezpośredni świadek. Ów debiut literacki jest tak wspaniały, bo płynie prosto z
serca; z autentycznych przeżyć autora, które odcisnęły trwały ślad w jego
psychice.
Choć w pierwszych chwilach nie polubiłam się z tym tekstem i
ciężko było mi rozpocząć płynną lekturę, nie żałuję, że wytrwałam. To nie ma
być prosta historia, a fragmentaryczność i rozbicie nie ułatwiają jej odbioru –
wielu czytelników może to odstraszać. Jednak właśnie w tym tkwi piękno i
niezwykłość tekstu Prcicia – to opowieść, którą każdy z nas składa
własnoręcznie, odczuwając bezpośrednio owo rozbicie; każdy z nas ma też szansę
do własnej refleksji, która sama nasuwa się po zamknięciu książki.
Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.
Czasami tak jest, że ciężko przebrnąć przez książkę, ale koniec końców wiemy, że była tego totalnie warta! Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta książka bardzo:)
OdpowiedzUsuń