Janusza L. Wiśniewskiego kojarzyłam dotąd z jednego dzieła,
które poruszyło moje serce i duszę. Samotność w Sieci, bo to o niej mowa,
jest historią w moim odczuciu doskonałą – poruszającą, złożoną, głęboką. Jak to
się stało, że mimo uwielbienia, które trwa od lat, nigdy nie sięgnęłam po inne
teksty autora? Nie wiem. Tym razem jednak nie mogłam sobie odmówić.
Moje historie prawdziwe to zbiór 135 opowiadań
podzielonych na 3 części – kobiecą, męską i „wspólną”. Teksty są króciutkie,
mają po 3-4 strony i pochodzą z wydanych już wcześniej antologii pisarza.
Tematyka historii jest różna – jedne z nich przypominają felietony, eseje
podszyte jakąś ideologią czy wydarzeniem, inne są narracyjnymi opowieściami,
jeszcze inne historiami spisanymi jakby wprost z wyznań osób trzecich. Zawsze
jednak temat jest blisko człowieka i jego największych dylematów – emocji, płci,
tożsamości, relacji z drugą osobą. W swoich tekstach Wiśniewski wykazuje się
niesamowitą wnikliwością i spostrzegawczością, umiejętnie tworząc ze zwykłych
obrazów codzienności sceny nietuzinkowe i poruszające.
Jak to bywa w dużych zbiorach – są teksty lepsze i gorsze,
bardziej lub mniej wciągające. Jednak o czymkolwiek nie pisałby Wiśniewski,
zawsze będzie to dla mnie przede wszystkim przyjemne w odbiorze. Styl autora
jest barwny, poetycki, opisy pochłaniają, a mimo to krótkim formom niczego nie
brakuje – autor świetnie daje sobie radę z tym, co dla wielu jest zbyt trudne
do stworzenia. Jedyny zarzut, jaki mogłabym postawić, to ten, który zwykle
stosuję w wypadku antologii – co dalej, przecież chciałabym więcej! Z drugiej
jednak strony otwarte zakończenia dają czytelnikowi tak niezwykłą swobodę i tak
cudowny niedosyt, że nie sposób nie uznać ich za aspekt pozytywny.
Nie jest to książka na jednorazowe spotkanie, raczej umilacz
naprawdę wielu wieczorów; stykając się z opowiadaniami możemy wybrać te
ulubione, do których będziemy jeszcze wielokrotnie wracać – ja mam kilkoro
faworytów i myślę, że każdy znalazłby tu coś dla siebie. Pozycja na pewno jest
ukłonem w stronę fanów Wiśniewskiego – piękne wydanie przyciąga wzrok i
zdecydowanie kusi – ale świetnie sprawdzi się również dla tych, którzy
chcieliby poznać prozę pisarza. Zdecydowanie warto!
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.
Mam u siebie :D
OdpowiedzUsuńi znów recenzja...
OdpowiedzUsuńzastanawiam się czy wy kiedykolwiek śpicie, albo prowadzicie życie osobiste? :P
Ja się przyznaję bez bicia, że śpię mało, a życia osobistego nie posiadam w ogóle. :D
UsuńOstatnio coraz bardziej zaczynam się przekonywać do opowiadań, właśnie przez fakt, że możemy się nimi delektować jak ukochaną czekoladą. Kosteczka na każdy wieczór :)
OdpowiedzUsuńJa generalnie nie przepadam za opowiadaniami, ale w tym przypadku jestem oczarowana. Może to dlatego, że testy są naprawdę króciutkie, a przy tym pełne - nie ma się jakiegoś parcia na poznanie dalszego ciągu zdarzeń.
UsuńCzytałam "Samotność w sieci" bardzo bardzo dawno, nawet już nie pamiętam treści, wiem tylko, że odbiór książki zniszczyła mi ekranizacja. Od tamtej pory nie sięgam po książki Wiśniewskiego. Może kiedyś dam mu kolejną szansę, ale nie będą to opowiadania- nie lubię tej krótkiej formy.
OdpowiedzUsuńCzytam same pozytywne recenzje tej książki ;) Muszę się więc nad nią poważnie zastanowić.
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać, rzeczywiście ;) To wydanie zawojowało moje serce i myślę, że będę często wracać do poszczególnych opowiadań. Choć z drugiej strony autora trzeba lubić, specyficznie pisze, a otwartymi zakończeniami zmusza do myślenia. Efekt jest taki, że potem przez kilka godzin dana historia tłucze się po głowie ;)
OdpowiedzUsuń