Rozpoczynając lekturę Daj mi więcej właściwie od razu wpada się w wir wydarzeń i świat, w jakim przyszło obracać się bohaterom. Wielkomiejska atmosfera jest wyraźna i miejscami przytłaczająca; można zagubić się w zmienności sytuacji i otoczenia. Tak naprawdę jest to jednak wielką zaletą powieści, bo, choć momentami trudne, tło takie jest przebogate i skonstruowane z niesamowitą wręcz precyzją. Bohaterowie różnie reagują na nowe sytuacje – jedni szybko się dostosowują i czują się w Mieście jak ryba w wodzie, inni poświęcają część siebie na rzecz kariery i wyraźnie jest im z tym niewygodnie; jeszcze inni zmieniać się nie chcą i uparcie obstają przy swoim. Niezależnie od charakteru i obranej drogi postaci są tu żywe, autentyczne, a ich dylematy świetnie nakreślone. Bohaterowie sięgają po więcej, dążą do rozwoju i płacą za niego cenę – sami muszą ocenić, na jak wiele ich stać.
Paulina Klepacz jest dziennikarką zajmującą się tematyką płciowości – to widać; gdzieś się ta ideologia wkrada, przemycana w dialogach, sytuacjach, poglądach konkretnych bohaterów. Można to wyłapać i zauważyć, jednak trudno krytykować, zwłaszcza że seksualne i tożsamościowe dylematy wpisują się idealnie w przyjętą konwencję i społeczne tło. Dla wielu czytelników opowieść może się okazać kontrowersyjna, ja jednak odbieram ją po prostu jako autentyczną. Tutaj wprost mówi się o tym, co w wielu środowiskach skrzętnie się przemilcza.
Zbierając do spółki ciekawe, nowoczesne i mocne pióro, a także treść pozornie lekką, a jednak niesamowicie głęboką, otrzymujemy historię, która nie tylko dobrze obrazuje środowisko, ale też łatwo dociera do czytelnika. Można zarzucać autorce, że pokazała urywek, margines, ale czy na pewno? W wielu miejscach tak właśnie wygląda codzienność, a dylematy, którym poddane jest młode pokolenie (moje pokolenie) są dokładnie takie – gdzie kariera, gdzie życie, gdzie miłość (czym jest miłość?), a gdzie my sami, jednostki wśród nieustannych zmian? Problemy tożsamościowe, które uwydatniła autorka, dotykają coraz szersze grono ludzi i myślę, że warto o nich wspominać, tak właśnie – bez patosu, bezpośrednio, z wyczuciem i lekką dozą ironii.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz wydawnictwu MUZA SA.
Mam mieszane uczucia. Nie jestem pewna, jak bym się odnalazła w tej tematyce :)
OdpowiedzUsuńDla mnie świetna i naprawdę realna, bo ile jest takich par jak Pola i Tomek;) Mnóstwo:)
OdpowiedzUsuńKsiążka nadal czeka na mojej półce. Muszę się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńWydaje się taką książką o wszystkim i niczym tak na prawdę. Taka zagmatwana współczesna historia nie wzbudza we mnei większego entuzjazmu, ale miałam podobnie z "P.S. Kocham Cię", a potem okazało się, że przeczytałam ją w mgnieniu oka i z zainteresowaniem. ;)
OdpowiedzUsuń