niedziela, 19 kwietnia 2015

Nie taki język straszny… #3 Wprowadzenie do nauki; Sebastian Leitner – „Naucz się uczyć”

No i stało się – rozpoczęłam. Z małym opóźnieniem, z różnymi zawirowaniami, ale udało mi się w końcu podjąć wyzwanie i ruszyć z nauką. Choć od kilku dni ćwiczę już z Fiszkami, na dobry początek chciałabym Wam powiedzieć o małej rewolucji, której musiałam dokonać w swoim myśleniu po lekturze podręcznika będącego częścią mojego zestawu. Naucz się uczyć nie jest pozycją nową, a jednak wciąż niesie za sobą wiele pomysłów, których nie spotyka się na co dzień, mimo że prowadzą do efektywnej edukacji.


W pierwszej kolejności musiałam zdać sobie sprawę z faktu, że jak dotąd miałam mylne pojęcie o nauce języka. Przyznam szczerze, że po otwarciu paczki z wydawnictwa Cztery Głowy zastanawiałam się, czy aby na pewno jest kompletna – w końcu fiszki służą do nauki słówek, a osią jest przecież gramatyka… Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Jak dowodzi Leitner, aby nauczyć się porozumiewania w danym języku wystarczy skuteczna nauka zwrotów i wyrażeń, dzięki którym reguły gramatyczne przyswoimy całkowicie naturalnie. Trudno się z tym nie zgodzić, tym bardziej że widzę sens tych słów, jednak wciąż odczuwam dyskomfort, kiedy nie mogę oprzeć się na treści jakiegoś opasłego tomiszcza…

Kolejnym przekonaniem wyniesionym ze szkoły było to, że aby skutecznie się porozumiewać, musimy znać język perfekcyjnie, ze wszystkimi szczegółami. Chciałoby się za każdym razem odpowiadać na pytania idealnie, płynnie, wręcz „podręcznikowo”. Rezultat tego jest taki, że po 11 latach nauki niemieckiego wciąż nie jestem w stanie wydukać z siebie ani jednego sensownego zdania, bo gdy ktoś zadaje mi pytanie, spędzam koszmarnie dużo czasu na wyszukiwaniu w głowie odpowiedzi. Tymczasem nauka powinna opierać się na gromadzeniu skojarzeń, które pozwolą na szybką i skuteczną reakcję.

Podręcznik przygotowuje nas również do pracy z samymi Fiszkami. Leitner szczegółowo opisuje co, gdzie, jak i kiedy robić, aby ćwiczyć prawidłowo, a jednocześnie pozostawia nam pewne możliwości uelastycznienia systemu i dopasowania go do naszych potrzeb oraz możliwości. Co istotne – każdy z nas ma inny poziom skupienia i to głównie ten aspekt powinniśmy brać pod uwagę przy planowaniu nauki. Tu również popełniałam błąd – narzucałam sobie mordercze tempo, najlepiej godzinę każdego dnia, tymczasem nie każdy jest w stanie pozwolić sobie na taki poziom skupienia. Nierealne oczekiwania powodują zawód i spadek motywacji, należy zatem dopasować program do samych siebie. Nie oznacza to, że nie mamy podnosić poprzeczki, wręcz przeciwnie – nasze zdolności mogą rozwijać się wraz z nami, a czas i/lub częstotliwość pracy stopniowo się zwiększać.

Co ważne – informacje zawarte w tej książce mogą służyć wszelkim tematom nauki. Oczywiście główny nacisk położony jest na języki obce, jednak Leitner nie ogranicza się tylko do nich; wręcz przeciwnie – przekonuje, że za pomocą kartoników możemy uczyć się dosłownie wszystkiego i daje nam narzędzia, które zdecydowanie to ułatwią. Dla mnie była to na pewno świetna powtórka z psychologii poznawczej – ilość informacji, które mniej lub bardziej kojarzę z zajęć z pierwszego roku była naprawdę spora. :)


To byłoby na tyle, jeśli chodzi o techniczne zagadnienia. W przyszłą niedzielę oczekujcie kolejnej relacji z placu boju, czyli pierwszych wniosków z nauki z Fiszkami!

4 komentarze:

  1. Przyznam, że nigdy nie pomyślałam, że ucząc się konkretnych zwrotów, uczymy się też gramatyki. To interesująca koncepcja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, całkiem dobra :) miejscami się wyłączałam, bo było trochę przynudzania, ale całościowo na plus ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fiszki to cudowny sposób na naukę - sprawdziłam - wiem, co mówię!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.