Moje zainteresowania na co dzień nie należą do niezwykle
szerokich – czytam dużo książek i uwielbiam wszelkie zajęcia manualne, choć na
jedne i drugie brak mi ostatnio czasu. Faktem jest jednak, że gdy pojawia się w
moim życiu okazja do poszerzenia wiedzy w niecodziennym kierunku, korzystam z
niej skrzętnie. Gdy temat oscyluje wokół seksuologii – czy to w ujęciu psychologicznym,
czy kulturowym – moje zainteresowanie szybko wzrasta. Rozumiecie, że nie mogłam
przejść obojętnie obok książki Toma Hickmana…
Tekst składa się z czterech rozdziałów zróżnicowanych
tematycznie i doskonale się uzupełniających. W pierwszym autor próbuje znaleźć
odpowiedź na odwieczne pytanie „Czy rozmiar ma znaczenie?”, ale nie tylko – to
także rozważania nad samą genezą owego dylematu. Drugi rozdział to refleksja
nad tym czy (i dlaczego) mężczyźni powinni rządzić światem – jest tu sporo na temat
kompleksów obu płci. Trzeci jest opowieścią o męskich lękach (także tych
związanych z utratą przyrodzenia), natomiast w czwartym dochodzimy do sedna,
czyli samego aktu seksualnego.
To nie jest tak, że autor po prostu usiadł i napisał książkę
o niczym, nadał jej dziwny tytuł i dał sobie spokój. Siłą tekstu Hickmana jest
jego doskonałe przygotowanie do tematu – wykorzystuje on wiele treści z zakresu
historii od starożytności po czasy współczesne, bierze pod uwagę także różnice
kulturowe i obyczajowe. Wtrąca legendy, podania, zjawiska społeczne; podaje i
omawia także wyniki badań statystycznych. Na każdym kroku widać ogrom jego
pracy (przypisy nierzadko sięgają pół strony). Jedynym mankamentem, którego
wciąż nie mogę wybaczyć, jest brak bibliografii. Liczyłam na sporo inspiracji
do dalszego poszerzania wiedzy.
Książka omawia i obala wiele mitów i miejskich legend, w
dodatku jest w stosunku do nich cudownie ironiczna. Duża ilość poruszanych
aspektów potraktowana jest z okrutnym obiektywizmem – omówienia doczekały się
stereotypy rasowe czy społeczne. Dostaje się także samym zainteresowanym;
dowiadujemy się między innymi dlaczego nie warto wierzyć w badania oparte na
samopomiarze (nawet anonimowym). Tekst przeplatany jest również wierzeniami –
strach pomyśleć, jak zabobonni potrafią być ludzie (także mężczyźni, uchodzący
przecież za racjonalnych). Co zaskakujące, część przesądów funkcjonuje także
współcześnie, i to również w krajach bardzo dobrze rozwiniętych.
Niektórzy wierzą w siłę frenologii, wróżenia z twarzy,
dłoni czy stóp, inni zaś stają się wyznawcami genitologii która ma długą
tradycję na przykład w Indiach czy Tybecie, a pozwala przewidzieć nie tylko
ludzki charakter, ale i przyszłość. Tybetańczycy wierzą, że nadmiernie
wyposażeni mężczyźni mają pecha; jeśli przy kucaniu członek dotyka pięty, życie
jego właściciela będzie pełne smutku.[s.21]
Największą zaletą książki jest przyjęta forma – nigdy nie
musimy przez dłuższy czas obcować z suchymi faktami czy danymi liczbowymi. Gdy
zbliżamy się do granicy nudy, na przykład przy analizie badań statystycznych,
autor szybko naprawia sytuację wtrącając w opowieść anegdoty i historyjki,
które od razu przywracają nasze zainteresowanie. W dodatku wszystkie wstawki są
związane z aktualnie omawianym tematem, wspaniale go ilustrują i wzbogacają.
Całkiem niedawno w Chartumie, sudańskiej stolicy, rozeszła
się plotka, że mężczyźni nie powinni podawać dłoni tajemniczemu „zachodniemu
Afrykańczykowi”, którego uścisk ponoć topi genitalia.[s.133]
Rzadko zdarza się, by książka spełniła moje oczekiwania w
100%, a jednak tekstowi Toma Hickmana się to udało. I nie wynika to bynajmniej
z taryfy ulgowej! Zaczynając lekturę liczyłam głównie na rozrywkę na wysokim
poziomie, dobry dowcip i poszerzenie wiedzy za pośrednictwem przyjemnej formy
przekazu – wszystko otrzymałam w zadowalających dawkach. Autor ze wspaniałym
dystansem podszedł do tematu i przygotował dla nas fascynującą podróż nie tylko
przez fakty i daty, ale też kraje, kultury i obyczaje. Książkę mogę polecić
każdemu, komu temat wydaje się ciekawy, uprzedzam jednak – bez dystansu ani
rusz. I tyczy się to obu płci.
Odważna lektura, którą sama bym przeczytała, bo w sumie dlaczego nie! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, tytuł - do tego zajmujący prawie całą okładkę - przykuwa wzrok! Nie wiem czy to lektura akurat dla mnie, ale chwali się, że autor podszedł do niej z dozą dustansu i dobrego humoru. Nie wszyscy to potrafią i niestety często kończy się najzwyklejszym zanudzeniem czytelnika na przysłowiową śmierć ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym, a co!
OdpowiedzUsuń