poniedziałek, 22 grudnia 2014

Blake Crouch - "Wayward Pines: Szum"

Ethan Burke, agent federalny, przybywa do Wayward Pines by przeprowadzić śledztwo w sprawie zaginięcia dwojga współpracowników. Nieszczęśliwie tuż po przekroczeniu granic miasteczka jest uczestnikiem ciężkiego wypadku - rozpędzona cięarówka miażdży jego samochód; jadący z nim mężczyzna ginie, a sam agent traci świadomość. Gdy ją odzyskuje, niewiele pamięta - stara się składać myśli, obserwując otoczenie. Kiedy nie przynoszą skutku kolejne próby poskładania strzępków tożsamości, odnalezienia dokumentów czy skontaktowania się z rodziną, Ethan zaczyna panikować. Towarzyszy temu nagromadzenie dziwnych zdarzeń, sugerujące paranoję… Luki w pamięci są nie do uzupełnienia, ludzie pojawiają się by za chwilę zniknąć bez śladu, a niemal żaden z pośród nich nie wykazuje przychylności dla agenta. A może to po prostu z Wayward Pines coś jest nie tak?

Mój problem z podobnymi powieściami jest taki, że naprawdę ciężko jest wywołać u mnie jakąkolwiek emocjonalną reakcję - zwykle dość stoicko traktuję to, co spotyka książkowych bohaterów. W książce Croucha natomiast towarzyszyło mi cudowne uczucie niepokoju, utrzymujące się niemalże przez cały tekst. Dodatkowo fabuła jest szybka, zwroty akcji nagłe, a umysł czytelnika na bieżąco stara się ogarnąć sytuację; nie jest to łatwe, ponieważ niejednokrotnie zaczynamy urwany wątek od innego punktu, niż moglibyśmy się spodziewać. Sceneria zmienia się z chwili na chwilę, a my, podobnie jak sam bohater, mamy trudność z oceną zarówno zdarzeń, jak i kolejnych postaci. Dla Ethana liczy się jedno - walka o życie i zachowanie zdrowych zmysłów. Nam wystarczy nadążenie za otoczeniem. Autorowi udało się tak skonstruować opowieść, że z jednej strony sami odkrywamy prawdę, a z drugiej - robimy to chętnie i nie odczuwamy znudzenia z braku informacji.

Nie oglądałam Miasteczka Twin Peaks, ale wszystko wskazuje na to, że powinnam te braki uzupełnić, bo ten typ klimatu pasuje mi w 100%. Nie jest to klasyczna groza, ale opowieść oparta na niejasnościach, niedopowiedzeniach i przedziwnych splotach zdarzeń. Uczucie niepokoju jest bardzo silne, a Crouchowi udało się tak zbudować paranoiczny klimat, że jest on dosłownie namacalny. Niestety nie jestem w stanie uznać Wayward Pines za powieść idealną - kierunek, w jakim podąża opowiadana historia, i prawda, która zostaje przedstawiona pod koniec, zupełnie mi nie odpowiadają. Kreacja świata okazuje się pachnieć sztampą i tym, czego mamy w literaturze całkiem sporo. No, chyba że znów zostaliśmy okłamani… Ta nadzieja tli się gdzieś z tyłu mojej głowy i wbrew wszystkiemu każe z zaciekawieniem patrzeć na kolejną część.

8 komentarzy:

  1. Ja z kolei uważam, że początek jest paskudnie zepsuty, a to zakończenie za to bardzo mi odpowiada - choć wiele jest tam według mnie nieścisłości. Na blogu się zarzekałam, że nie sięgnę po drugą część.. ale ona stoi jednak na mojej półce i czeka na swoją kolej (mój drugi połówek pomarańczy zachwalał, więc muszę mu chyba zaufać i zabrać się za "..Bunt").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile osób, tyle opinii. ;) Ja chyba po prostu czegoś innego w tej książce szukałam. Ciekawa jestem, co powiesz o "Buncie", chociaż po lekturze recenzji tej książki sądzę, że bardziej powinien spodobać się Tobie niż mnie.

      Usuń
  2. Też nie oglądałam "Miasteczka Twin Peaks", choć książka ma mało świąteczny nastrój, to mnie zaciekawiła :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jeszcze co do Twin Peaks - obejrzyj koniecznie, jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też "Miasteczka..." nie oglądałam, wiec nie mam co porównywać. Ale "Szum" mi się podobał i poluję na drugą część ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię uczucie niepokoju podczas czytania książki. To kolejny powód, dla którego powinnam przeczytać "Szum" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o uczucie niepokoju, uprzedzam - ono się kończy i (podobno) w drugim tomie w ogóle nie jest kontynuowane. W tej kwestii polecała bym raczej trylogię Jeffa VanderMeera o Southern Reach.

      Usuń
    2. Szkoda... Ale dzięki za polecenie trylogii :)

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.