Od kilkunastu minut siedzę z rękami zawieszonymi nad klawiaturą i zastanawiam się, jak zacząć swoją opowieść. To trudne zadanie, bo choć w opisywanej książce nie brakuje bohaterów i wydarzeń, nie ma ona fabuły, którą mogłabym opisać, a także skrytykować, gdyby zaszła taka potrzeba. Krótka historia jednego zdjęcia jest bowiem zbiorem fotografii, które prowadzą nas od końca XIX wieku prosto do czasów współczesnych. Opatrzone zwięzłym komentarzem kontekstowym nakreślają nam rzeczywistość sprzed lat.
O pierwszej książce Jakuba Kuzy, twórcy facebookowej strony Krótka historia jednego zdjęcia pisałam przy okazji majowej premiery. Tym razem autor, we współpracy z lifestyle'ową dziennikarką Pauliną Tyczkowską, wyselekcjonował fotografie, których głównymi bohaterkami są kobiety. Nie tylko te znane, gwiazdy kina i estrady. Na kartach książki na równi traktowane są damy popularne (te zwykle pokazane są z jakiejś niebanalnej perspektywy), jak i niemal anonimowe bohaterki codzienności, które z jakichś powodów (nierzadko już po zrobieniu zdjęcia, a czasem nawet wiele lat po śmierci) okazały się być wyjątkowe.
W zbiorze Krótka historia jednego zdjęcia. Kobiety znajdzie się kilka naprawdę popularnych fotografii (jak chociażby samobójczyni Evelyn McHale, która skoczyła prosto na dach samochodu, czy Wisławy Szymborskiej, zaskoczonej informacją o otrzymaniu literackiej Nagrody Nobla), ale zdecydowaną większość z nich widziałam pierwszy raz w życiu. I świetnie, bo dzięki temu poznałam całą plejadę osób i wydarzeń, o których jak do tej pory nie miałam pojęcia, a które w jakiś sposób poszerzyły moją wiedzę o świecie. Książkę odłożyłam na półkę opatrzoną kilkudziesięcioma karteczkami indeksującymi, a sama wynotowałam sobie wiele tematów, o których chcę przeczytać więcej. To chyba znaczy, że spełniła swój obowiązek.
W kontekście zbliżających się świąt, uważam, że Krótka historia jednego zdjęcia to świetny pomysł na prezent, nawet dla osób, które na co dzień nie czytają zbyt wielu książek, ale np. interesują się historią czy kulturą. To solidnie wydany album pełen interesujących opowieści, który spokojnie możemy raczej podczytywać niż czytać – wiecie, po jednym rozdziale dziennie, do poduszki. Jestem pewna, że każdy znajdzie tutaj coś interesującego i niejednokrotnie będzie zaskoczony opowieściami, które pozna. A nic tak dobrze nie poszerza naszych horyzontów!
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.