czwartek, 11 lutego 2016

Renée Knight – „Sprostowanie”

Catherine Ravenscroft jest nagradzaną dziennikarką, ma męża, dorosłego syna i właśnie przeprowadza się do nowego, mniejszego domu. W ferworze zmian nie jest w stanie ogarniać umysłem wszystkich rzeczy, zdarza jej się odnaleźć jakiś zapomniany przedmiot, a pewnego dnia znajduje na stoliku nocnym książkę, której zupełnie nie kojarzy. Zaczyna lekturę, która rozpęta piekło, okazuje się bowiem, że to ona jest główną bohaterką powieści, a jej fabuła dotyczy pewnych wydarzeń sprzed lat, które do tej pory były jej pilnie strzeżoną tajemnicą. Nie wie o nich mąż, syn, a także nikt inny spośród bliższych i dalszych znajomych. Jest tylko jedna osoba, która zna prawdę – tylko dlaczego miałaby się tak okrutnie mścić?

Przyznam szczerze, że na początku dość sceptycznie podchodziłam do fabuły, bo zupełnie nie czułam przerażenia bohaterki, a jej sytuacja, choć z pewnością trudna, nie wydawała mi się aż tak obciążająca. Muszę jednak przyznać, że autorka szybko pokazała klasę i rozpoczęła zabawę. Relacja między oprawcą a ofiarą jest tutaj bardzo skomplikowana i w znacznej mierze przypomina taniec – zestawienie śmiałych posunięć autora powieści i reakcji Catherine na kolejne wydarzenia. Dodatkowo w grę wchodzi motyw winy i kary, sprawiedliwości i usprawiedliwień, a także granicy, którą można przekroczyć w ramach własnej walki. Autorka śmiało kreśli kolejne wydarzenia i bez ugładzania prezentuje ich skutki stopniowo rujnując życie swojej bohaterki.

Skoro już o bohaterach mowa – jestem pod wielkim wrażeniem ich kreacji w tej książce. Renée Knight zdecydowanie postawiła na silne postaci o złożonych osobowościach, którymi są główni oponenci – Catherine oraz jej nemezis, autor. Oboje są dobrze nakreśleni – oprócz obserwowania świata prześladowanej, mamy również całkiem bogaty obraz samotnego starca, który traci sprawność psychiczną po utracie żony. Żadne z nich nie powoduje sympatii czytelnika, bo oboje budzą (a przynajmniej we mnie budzili) pewien rodzaj odrazy swoim zachowaniem i reakcjami na rozwój zdarzeń. Dużą rolę odgrywają również postaci poboczne, jak chociażby mąż Catherine, a wszyscy bohaterowie razem składają się na pełny i ciekawy obraz negatywnych ludzkich cech i reakcji. Autorka umiejętnie prezentuje nam emocje grając jednocześnie na naszych; pokazuje nie tylko problem prześladowania, ale też skutki kłamstw, poczucie winy, brak zaufania, żądzę zemsty…

Ważnym elementem tej książki jest klimat – ciężki i pełen specyficznego napięcia praktycznie przez cały czas trwania opowieści. Wydarzenia rozgrywają się raczej wolno, właściwą akcję przeplatają wstawki z przeszłości, a mimo to widać tu pewien dynamizm, który zachowuje odpowiedni poziom. Czytelnik nigdy nie wie, z której strony padnie cios, a przez znaczną część książki dodatkowo motywuje nas chęć poznania szczegółów sprawy, bo bardzo długo otrzymujemy jedynie (bardzo kuszące) skrawki. Wszystko to razem sprawia, że trudno się od tej książki oderwać choć na moment, bo i po co zostawiać tak świetnie skonstruowaną opowieść?

Do Sprostowania nastawiałam się pozytywnie po wielu dobrych opiniach czytelników i wiem, że nie były to zdania przesadzone. Autorka zafundowała nam prawdziwy rollercoaster uczuć, który właściwie wywrócił mnie na drugą stronę. To powieść, w której nic nie jest tak oczywiste, jak się wydaje, a konstrukcja fabularna jest w stanie nas zachwycić. Napięcie nie odpuszcza do ostatniej strony. Podczas lektury na bieżąco pojawiały się w mojej głowie kolejne oczekiwania co do tekstu i każde, absolutnie każde zostało spełnione. Nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć – moim zdaniem właśnie tak powinno się pisać thrillery na najwyższym poziomie.

13 komentarzy:

  1. Kaś, a powiedz mi, bardzo podobne do Zanim zasnę SJ Watsona? Bo kurczę, naczytałam się, że pomysł ściągnięty i entuzjazm mi opadł, a też miałam ochotę. Czy nie czytałaś Zanim zasnę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie czytałam "Zanim zasnę", to i nie powiem Ci, czy faktycznie podobna. :( Ale jak czytam opis tamtej książki, to fabuła jest zupełnie inna, oparta na innym schemacie, bo tam bohaterka ma zdaje się amnezję i odkrywa siebie, a tutaj ona doskonale zna swoją przeszłość, ale to my stopniowo ją odkrywamy. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że to zupełnie inny kaliber, jedynie klimat może być podobny...

      Usuń
  2. Nie słyszałam nigdy wcześniej tego tytułu, jednak brzmi bardzo zachęcająco. Grunt, że akcja jest utrzymana w intrygującym i wciągającym stylu :) Pozdrawiam
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam okazję przeczytać tą książkę przez Święta i muszę przyznać, że również bardzo mi się podobała. Była ciekawa i zaskakująca, autorka w niesamowity sposób poplątała tropy i ciężko było przewidzieć "co będzie dalej". Mimo to książka nie oczarowała mnie w 100%, ale jestem zadowolona z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ujęły właśnie te wszystkie zaskoczenia - myślałam, że sprawa się już rozwiązuje, a tu proszę, coś jeszcze. ;)

      Usuń
  4. Dokładnie! Autorka nie jedzie na sensacji, nie rzuca mięsa, ona buduje powieść atmosferą, bohaterami i niuansami. Fantastyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, chyba mogę ten tytuł polecić bardzo wybrednej koleżance lubiącej thrillery i kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Od siebie polecam jeszcze "Piaskuna" Keplera. ;>

      Usuń
  6. Tyle dobrego czytałam o tej książce, a nadal nie udało mi się jej przeczytać. Fabuła sama w sobie jest intrygująca i chociaż nie jestem wielką fanką kryminałów i thrillerów, to mam nadzieję, że kiedyś po nią sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam nigdy o tej książce wcześniej i już żałuje, że jeszcze jej nie przeczytałam! ;)

    Pozdrawiam
    Rav http://swiatraven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam na czytniku i na pewno przeczytam (z jakiegoś powodu na czytnik trafiła:)). Jednak za każdym razem, gdy kończę czytać jedną książkę i stoję przed wyborem, co czytać w następnej kolejności, "Sprostowanie" zostaje wykluczone na rzecz innego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  9. kolejna entuzjastyczna recenzja i kolejna niepewność w kategorii, czy aby na pewno Sprostowanie jest takie dobre. Po Dziewczynie z pociągu zrobiłam się mniej ufna....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale Ci się nie dziwię, bo z "Dziewczyną z pociągu" o mało miałabym podobnie - wpadłam w zachwyt na początku, ale zupełnie niechcący nie kupiłam jej zaraz po premierze i teraz już się nie skuszę, bo wiele osób, których zdanie cenię, podkreślało, jak bardzo jest przereklamowana. "Sprostowanie" naprawdę mi się spodobało, zrobiło na mnie spore wrażenie i konstrukcją, i pomysłem. Absolutnie nie byłam rozczarowana, ale nie mam pojęcia, czy inni się nie zawiodą...

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.