niedziela, 28 lutego 2016

Michael Morys-Twarowski – „Polskie imperium”



Ten obraz koliduje z typowym spojrzeniem na polską historię, w której dominują straceńcze zrywy, czasami z lekką nutą efektownych, lecz niewykorzystanych zwycięstw, i nade wszystko przekonanie, że największym przekleństwem naszego kraju jest położenie geograficzne między Niemcami a Rosją. Nic bardziej mylnego! To położeniem na mapie próbuje się wyjaśniać skutki głupiej polityki zagranicznej – i wiele osób to kupuje. Dawniej nie było problemem, z kim graniczyła Polska, bo… graniczyła z kim chciała.[s.20-21]


Z czym kojarzy nam się historia własnego kraju? Gdy o niej opowiadamy, robimy filmy lub piszemy książki, zwykle skupiamy się na czasach, gdy ciemiężony naród musiał wyzwalać się z kajdan, co czynił dzięki niezłomności i sile charakteru. Są to z pewnością cechy chwalebne, jednak ich ciągłe podkreślanie stawia nasz kraj w pozycji ofiary, co z kolei jest dla Polski dość krzywdzące. Wszak były okresy historyczne, gdy odnosiliśmy szeregi sukcesów, a nasze terytorium i wpływy sięgały znacznie dalej, niż obecne granice. Największe mocarstwa drżały przed groźbą ataku z naszej strony, a układy, które zawieraliśmy, przynosiły nam wiele korzyści. Byliśmy silni i wielcy, a mimo to wciąż o tym zapominamy, o czym świadczy fakt, że w naszym języku właściwie nie funkcjonuje termin „polskie imprerium”.

Naprzeciw tej tendencji wychodzi najnowsze „dziecko” wydawnictwa Znak oraz portalu Ciekawostki Historyczne, książka Michaela Morys-Twarowskiego. W trzynastu rozdziałach zostały tu przedstawione sukcesy polityki zagranicznej Rzeczpospolitej Polskiej od XI do XVIII wieku. Co ważne, jest to opowieść nie tylko o Litwie czy Ukrainie, które wszyscy znamy i kojarzymy jako dawne terytorium naszego kraju; w tej opowieści pojawiają się również krainy tak dalekie jak Bari i Tobago, przemilczane na lekcjach historii (w każdym razie na tych, które były moim udziałem w czasach szkolnych).

Wielkim pozytywem jest styl autora – Twarowski ma prawdziwy dar opowiadania, dzięki któremu książkę czyta się łatwo i niezwykle przyjemnie. Mimo licznych źródeł, cytatów i treści zewnętrznych, tekst jest płynny, a całość utrzymana jest raczej w konwencji przyjemnego wykładu, niż nudnego podręcznika. Podczas lektury czułam się, jakby ktoś po prostu mi te historie opowiadał i nie byłam znużona mimo wielu faktów, nazwisk i dat. Podobały mi się drobne szpilki złośliwości i humor, jakimi posługiwał się autor, a także wszelkie odwołania do popkultury i obrazów, których nam dostarcza. Wszystkie te elementy, do spółki z rzetelną wiedzą popartą szeroką bibliografią, tworzą świetną całość, po którą naprawdę warto sięgnąć.

Nie jest tajemnicą, że, mimo iż patriotka ze mnie marna, wprost uwielbiam książki w pozytywny sposób ukazujące naszą rodzimą historię. Projekty takie jak Polska 2.0, czy praca, jaką wykonuje redakcja Ciekawostek Historycznych, dają naprawdę świetne efekty. Nie inaczej jest z Polskim imperium, które już w założeniu realizuje świetny pomysł wykonany na bardzo dobrym poziomie. Prezentowane fakty są ciekawe, często nieoczywiste, a sposób ich przedstawienia zachęca do dalszego poszukiwania. Moim zdaniem takich pozycji powinno być jak najwięcej, a gdyby udało się przemycać je do szkół, sytuacja byłaby idealna. Pomyślcie, dlaczego nie moglibyśmy, jak chociażby Amerykanie, budować pozytywnego wizerunku własnego kraju i jego historii, zamiast ciągle skupiać się wyłącznie na tym, co było złe? Ta książka pokazuje, że Polska to coś więcej niż powstania zakończone rozlewem krwi i atakowanie czołgów przysłowiowymi szabelkami. Taki wizerunek zdecydowanie bardziej mi odpowiada.





Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.

7 komentarzy:

  1. No właśnie, "gdyby udało się przemycać je do szkół" to dzieciaki by chętniej się uczyły historii i lepiej ją znały. :) Sam pamiętam, że historii nie cierpiałem przez całą edukację, a obecnie lubię poczytać historyczne ciekawostki czy nawet całe rozdziały wydarzeń. Kluczem jest sposób serwowania dania - jak się poda flaki z olejem to ludzie szczęśliwi nie będą. Chyba, że są koneserami flaków z olejem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to mam na myśli. Nic nie zachęca do historii tak, jak dobry nauczyciel, który opowiada z pasją i prawdziwie, ale ciekawe książki również by się przydały. Sama nie przepadałam za wkuwaniem dat i wydarzeń, do czego sprowadza się przecież edukacja, ale dzisiaj chętnie wracam i autentycznie zachwycam się książkami historycznymi!

      Usuń
  2. Ajjj odpuściłam sobie ten tytuł, zupełnie niepotrzebnie jak widzę, książki historyczne mam w domu i chyba to dlatego się nie zdecydowałam, szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie intrygujące książki, więc na pewno się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejciu, uwielbiam tą serię! W ogóle Ciekawostki Historyczne wydają świetnie opracowane książki, nie tylko naukowo, ale przede wszystkim ciekawie. Ja zdążyłam już zadurzyć się w "Epoce hipokryzji" .
    A co do Polski-ofiary... masz rację, bo wydaje mi się, ze polski patriotyzm opiera się wyłącznie na hołubieniu naszego wzniosłego "towarzysza niedoli".
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Epoka hipokryzji" mnie też zachwyciła! <3 Tylko mam wrażenie, ze dla kogoś niezainteresowanego tematem będzie jednak za długa. Ale fakt, "Ciekawostki..." to super projekt i póki co za każdym razem zachwycający.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.