poniedziałek, 17 listopada 2014

Jonathan Holt - "Carnivia. Herezja" [recenzja przedpremierowa]

Nie minęło wiele czasu odkąd miałem okazję zwiedzić Wenecję za pośrednictwem książki Jonathana Holta. I to nie tylko tę prawdziwą, ale także fikcyjną, będącą wirtualnym odbiciem rzeczywistego miasta. Pomysły autora zaprezentowane w pierwszym tomie Carnivii przypadły mi do gustu, dlatego świeżutka Herezja wzbudziła we mnie niemałe oczekiwania. Czy zostały one spełnione?

Grupa protestujących przeciwko obecności obcych wojsk we Włoszech wdziera się na teren rozbudowywanej bazy Dal Molin. Wyraz buntu nie miał jednak standardowego przebiegu: jeden z bojowników natrafił na znajdujący się w jednej z koparek szkielet, o czym jak najszybciej zawiadamia policję. Do sprawy przydzielony zostaje pułkownik Aldo Piola, który dość szybko powiązuje sprawę z wydarzeniami z okresu wojny. W tym samym czasie znika Mia Elston, córka jednego ze stacjonujących w tej bazie oficerów. Choć pewne ślady wskazują na ucieczkę nastolatki, prowadząca śledztwo Katerina Tapo ujawnia coraz więcej faktów przeczących tej tezie. Czy coś łączy dwie, z pozoru nie powiązane ze sobą sprawy?

Tak jak to było w przypadku Bluźnierstwa, Herezja jest swoistym połączeniem kryminału i thrillera. Ponownie mamy do czynienia ze śledztwami policyjnymi, które w toku ich prowadzenia ujawniają istniejący spisek o międzynarodowej skali. Nie wiem jednak, czy to po prostu fakt niedawnego obcowania z poprzednim tomem, czy zamieszczone przez autora wskazówki w tekście, ale w tej części trylogii dużo wcześniej zacząłem się domyślać pewnych aspektów. Oczywiście niektóre rzeczy okazały się być zupełnie inne, niż mi się to wydawało, poza tym w żadnym momencie nie czułem się, jakby autor zdradzał mi zbyt wiele i tym samym psuł dalszą zabawę.

Tym razem Jonathan Holt dużo szybciej postanowił pokazać czytelnikowi powiązania między poszczególnymi wątkami: po kilkunastu rozdziałach (to nie jest dużo, tak jak poprzednio powieść zbudowana jest z małych fragmentów) dwie główne linie fabuły zostają w pewnym stopniu scalone i jednocześnie nabierają większego dynamizmu - zwłaszcza, że wszystko dzieje się w ciągu kilku dni (na nie właśnie, poza rozdziałami, podzielona jest książka). Oprócz tego równolegle oglądamy inne historie (m.in. śledzimy historię Mii, a także obserwujemy pewne wydarzenia w archiwach Watykanu), które także łączą się z główną fabułą. Równomierne przemieszanie tych wątków ponownie pozwoliło nie pogubić się we wszystkim, a także dostrzegać wzajemne powiązania.

Herezja nie jest niestety pozbawiona pewnych wad swojej poprzedniczki. Ponownie pojawiają się wstawki włoskich słów w dialogach, o których wiadomo, że prowadzone są w tym języku. Całe szczęście tym razem było ich mniej niż ostatnio, znowu jednak zostajemy uraczeni licznymi nazwami potraw w języku włoskim wraz ze sposobami ich przygotowania. Jak dla mnie jest to element, który nie pasuje do reszty układanki. Raz jeszcze miałem też wrażenie, że autor stara się pokazać czytelnikowi kraj, który uwielbia, bazując niestety na wielu stereotypach dotyczących Włoch. Poprawieniu uległ aspekt dotyczący zagadnień technicznych i informatycznych, wciąż jednak pojawiło się kilka nie do końca przemyślanych rzeczy.

Nie żałuję czasu spędzonego w Wenecji opisanej piórem Jonathana Holta - zarówno tej prawdziwej, jak i wirtualnej (ponownie Carnivia pojawiła się tylko w niewielkim aspekcie, mam jednak niemałe wrażenie, że w ostatnim tomie trylogii okaże się ona główną osią całej historii). Fabuła została skonstruowana po mistrzowsku, a do tego została silnie osadzona w rzeczywistości - ponownie istotną rolę odgrywają tutaj fakty i wydarzenia historyczne, a także zjawiska społeczne i obecna sytuacja geopolityczna. Niektórzy przyrównują książki Holta do dzieł Dana Browna, moim zdaniem jest to krzywdzące dla autora: cykl Carnivia jest o wiele lepiej skonstruowany, a fabuły jego książek - zdecydowanie cechują się wysoką realnością, do tego pisarz nie wymyśla nie wiadomo jak niesamowitych interpretacji znanych nam faktów. Choć nie pozbawione błędów, książki Jonathana Holta w pełni trafiły w mój gust literacki i mam wrażenie, że spodobają się one wielu osobom.

Na koniec jeszcze niewielka informacja: Herezja jest w pełni samodzielną książką. Jasne, pojawiają się liczne nawiązania do pierwszej części, jednak jej nie znajomość nie uniemożliwi nikomu lektury - wszelkie niezbędne informacje zostały zawarte w tekście. Aczkolwiek ja ze swojej strony zachęcam do uprzedniego sięgnięcia po Bluźnierstwo.


PS: Pisząc tę recenzję zdałem sobie sprawę, że imię porwanej dziewczyny jest skrótem wojskowym oznaczającym “Missed in action”. Przypadek? Nie sądzę. :P

Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (426 stron)

12 komentarzy:

  1. Z jednej strony ciekawi mnie taka książka, bo jeszcze nie miałam w ręku lektury o takiej treści. Z drugiej nie jestem pewna czy to moje klimaty i czy czasem nie wymiękłabym w połowie. Czy ta seria jest zbliżona do osławionych książek Dona Browna? Czy zupełnie inne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem zupełnie inne. Bohaterowie nie są specjalistami od zagadek, którzy rozwiązują niesamowite tajemnice, spisek nie jest niewiarygodny, a historia nie opiera się na takich zbiegach okoliczności, jakie bywają u Browna (aczkolwiek w tej części Carnivii się one pojawiły ;/. A, no i najważniejsze - fabuła oparta jest na rzeczywistych wydarzeniach, a Holt nie ucieka się do nieprawdopodobnych ich interpretacji. Wszystko jest jakby bardziej stonowane, a przy tym wygląda wiarygodnie. ;>

      Usuń
  2. Jonathan Holt to autor, którego twórczość mnie interesuje - będę musiała się zapoznać z jego książkami :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy tom serii bardzo mi się podobał. Drugi już niedługo do mnie dotrze i już nie mogę doczekać się jego lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam właśnie Bluźnierstwo, jestem blisko połowy i całkiem mi się podoba, choć potrzebowałam trochę czasu, by się wgryźć w tę historię. Herezja również zapowiada się ciekawie więc chyba będę miała co czytać hehe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem podobnie, wgryzienie się w "Bluźnierstwo" nie było dla mnie najłatwiejszą rzeczą. Ale gdy mi się to w końcu udało to nie mogłem się oderwać od książki, a po jej ukończeniu od razu sięgnąłem po drugi tom. ;D

      Usuń
  5. Zdecydowanie powinnam się zapoznać z twórczością autora. Bardzo lubię takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już się nie mogę doczekać tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już o niej słyszałam i mam na nią ochotę. Rozejrzę się za nią, gdy będzie okazja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dawna mam zamiar w końcu zabrać się za pierwszy tom, dlatego cieszę się, że kontynuacja - chociaż niezależna - trzyma poziom ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Achh właśnie skończyłam Bluźnierstwo i jestem zachwycona, mnie na szczęście nie raziły ,te rzeczy które tobie się nie podobały, co dziwne, bo raczej należę do tych "czepialskich", widać moja znajomość informatyki jest tak słaba, że wszystko co przedstawił autor wydawało mi się wspaniałe i nie do ogarnięcia ;D, po poprzedniej recenzji wiedziałam o tych włoskich wstawkach więc odpowiednio przygotowałam się. Dlaczego ja nie mam przy sobie Herezji?? to niesprawiedliwe.

    P.s czy wiadomo kiedy będzie trzecia z serii?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Strona trylogii podaje maj przyszłego roku. W Polsce też pewnie mniej więcej wtedy się ukaże, bo to jedna z tych serii, które wydawane są jednocześnie (no, może z niewielkim opóźnieniem) z premierą oryginału. ;>

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.