czwartek, 13 listopada 2014

Jonathan Holt - "Carnivia. Bluźnierstwo"

W Wenecji podczas przypływu woda wyrzuca zwłoki kobiety tuż pod sam kościół Santa Maria della Salute. Nie było może by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że denatka została zastrzelona, a do tego była ubrana w szaty katolickiego księdza, zaś jej nadgarstki ozdobione zostały symbolami wyglądającymi na okultystyczne. Do sprawy przydzielona zostaje Kapitan Katerina Tapo, dla której jest to pierwszy przydział do sprawy i zabójstwo. W tym samym czasie podporucznik Holly Boland dostaje przydział w amerykańskiej bazie we Włoszech, gdzie jako pracownik Zespołu Łącznikowego ma odpowiadać za uzyskanie przychylności miejscowych, którzy otwarcie sprzeciwiają się coraz większej ilości zagranicznych żołnierzy na terenie Italii. Już pierwszego dnia pracy trafia się jej trudna sprawa: otrzymuje wniosek o udostępnienie z archiwów dokumentów dotyczących wojny w Bośni i Hercegowinie, które mogą powiązać oficjeli USA z sądzonym w Hadze chorwackim generałem. Włochy natomiast żyją procesem Daniele’a Barbo, będącego spadkobiercą weneckiej dynastii i twórcą portalu Carnivia, który to portal jest dokładnym odwzorowaniem Wenecji i jednocześnie miejscem, gdzie każdy użytkownik sieci ma zagwarantowaną całkowitą anonimowość. Odmowa udzielenia władzom dostępu do informacji zaowocowała sporą liczbą oskarżeń o przestępstwa.

Choć te trzy wątki, które pojawiają się w powieści od samego początku, wyglądają na zupełnie nie powiązane ze sobą, prawda okazuje się być zupełnie inna. Czytelnik dość szybko poznaje nici, które łączą wszytko w jedną wspólną całość, a same osie fabuły krótko po tym zaczynają się ze sobą przeplatać i łączyć. Mimo wielu wątków czytelnik nie ma na szczęście powodów, żeby się pogubić - Jonathan Holt zbudował swoją powieść na krótkich rozdziałach, które co do zasady skupiają się na jednej scenie, zaś następujące po sobie fragmenty dotyczą różnych spraw. Dzięki temu podczas lektury nie ma szans, żebyśmy zapomnieli co dzieje się właśnie w którejś z linii fabularnych. Poza tym linie te dość szybko ujawniają swoje wzajemne konotacje, a treść książki jest tak ciekawa, że trudno się od niej oderwać.

Choć okładkowy opis sugeruje, że mamy do czynienia z thrillerem, po przeczytaniu kilku pierwszych stron byłem przekonany, że w rękach trzymam kryminał, w dodatku momentami dość silnie idący w kierunku tzw. police procedural (swoją drogą ten aspekt wyszedł autorowi całkiem przyzwoicie, choć nie obyło się bez paru niedociągnięć). Dopiero z czasem wyszło na jaw drugie dno powieści, która zdecydowanie okazuje się być thrillerem, aczkolwiek specyficznym: przez większość czasu nie mamy pojęcia jaka jest stawka całej rozgrywki i kto tak naprawdę jest wrogiem. A wierzcie mi, w tej drugiej materii autor potrafił nieźle namieszać, nie raz wzbudzając we mnie co do niektórych bohaterów i ich rzeczywistych afiliacji. Oprócz tego pojawia się sporo rozważań na temat moralności - zarówno społeczności, jak i pojedynczej jednostki - trochę uwagi poświęcone jest kwestiom z dziedziny psychologii, a także poruszane są pewne aspekty dotyczące dogmatów religijnych. W dodatku fikcyjna fabuła została mocno oparta na rzeczywistych miejscach i wydarzeniach, poruszając przy tym całkiem współczesne problemy, dzięki czemu pomysł Holta w pewnych kwestiach wygląda na całkiem prawdopodobny scenariusz...Choć ten misz-masz różnych tematów wydaje się być zbyt dużym zbiorem na jedną książkę o przeciętnej długości, uprzedzam wątpiących - autorowi udało się wszystko idealnie wstrząsnąć i wymieszać, dzięki czemu literacki drink smakuje wybornie.

Carnivia. Bluźnierstwo jest debiutem literackim Jonathana Holta, byłoby więc niespotykane, gdyby od razu udało mu się napisać książkę pozbawioną jakichkolwiek błędów. Tych niestety trochę jest, zarówno mniej widocznych, jak i takich, które wyraźnie rzucają się w oczy, całe szczęście w ogólnym rozrachunku nie wpłynęły one ostatecznie na mój odbiór powieści. To, co najbardziej przeszkadzało mi podczas lektury, to ciągłe wstawki włoskich słówek. Niemal cała fabuła książki toczy się w Italii i większość rozmów prowadzona była w mowie Włochów, co wyraźnie zaznaczono w tekście, mimo to autor dość często wplatał pojedyncze słowa lub zwroty w tym języku i nie mówię tu o nazwach własnych. W dodatku miało to miejsce nie tylko w wypowiedziach postaci, ale też w samej narracji! Czasem, z reguły przy dłuższych wyrażeniach, pojawiało się od razu wytłumaczenie obcych słów, ale nie miało to miejsca za każdym razem. I tak, zamiast o pani kapitan co chwilę czytałem o capitano, zamiast lekarza był dottore - a to naprawdę tylko najprostsze przykłady. Na kartach książki przewinęło się także całkiem sporo włoskich potraw (oczywiście w tymże języku), a dla jednej z nich pojawił się nawet wpleciony w narrację przepis! Miałem wrażenie, że autor po prostu uwielbia Włochy i chce je jak najbardziej przybliżyć czytelnikowi i przyznam szczerze, że dopóki nie nauczyłem się nie zwracać na nie uwagi, bardzo mi to utrudniało lekturę. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że bohaterowie powieści (a przy tym również cała książka) są momentami bardziej włoscy niż rodowici mieszkańcy Italii. Zwłaszcza, że sporo rzeczy w fabule dość mocno opiera się na mniej lub bardziej prawdziwych stereotypach dotyczących Włoch.

Mniej irytująca, choć chwilami całkiem wyraźna, była dla mnie sporadyczna zmiana stylu narracji. Choć przez większość czasu nie odbiegała ona od pewnych standardów i bez problemu umożliwiała płynne czytanie, to jednak parę razy zdarzyło się, że narrator zaczynał operować wyszukanymi, a wręcz sztucznie “upiększonymi” zdaniami, które nie dość, że wyglądały dość dziwnie, to jeszcze wybijały mnie z rytmu, przez co ponownie musiałem wdrażać się w lekturę. Pewnym niedociągnięciem były również aspekty dotyczące informatyki i związanych z nią zagadnień. Raz, że tytułowa Carnivia tylko w niewielkim stopniu bierze udział w samej fabule, przez co potencjał pomysłu wydaje się nie być wykorzystany nawet w kilku procentach - mam jednak nadzieję, że nastąpi to w kolejnym tomie trylogii. Dwa - pewne aspekty wirtualnego świata były opisane w ten sposób, jakby autor miał pewne ogólne pojęcie na te tematy, ale nie do końca wszystko rozumiał. Pewne rzeczy były przez to albo pozbawione sensu, albo realizmu.

Carnivia. Bluźnierstwo to znakomicie napisana książka, która nie tylko idealnie łączy w sobie cechy kryminału oraz thrillera, ale też porusza wiele różnorodnych aspektów. Choć wydawałoby się, że bogactwo zawartości może nieco przytłaczać, nie jest tak - wszystko wydaje się być idealnie dopasowane. Na samym początku miałem pewne trudności z lekturą, dość szybko jednak złapałem odpowiedni rytm i wręcz nie mogłem zasnąć nie poznając rozwiązania fabuły - co oczywiście skończyło się bezsenna nocą spędzoną na lekturze książki. Jasne, powieść nie jest pozbawiona mniejszych bądź większych błędów, a te wymienione przeze mnie to tylko kilka spośród tych, które zauważyłem, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że warto przymknąć na nie oko.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.

11 komentarzy:

  1. Uf...f skoro w ogólnym rozrachunku książka wypada dobrze, to kamień spadł z mego serducha. Carnivia czeka na półce i szczerze się przyznam miałam pewne obawy, czy aby nie pochopnie podjęłam się zrecenzowania. Myślę,że wplatane Włoskie słówka nie będę mnie raziły, zobaczymy jak styl autora przypadnie mi (albo i nie) do gustu i wciągnę się w fabułę;).

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam niedawno tę książkę i też mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejna pozycja do przeczytania. Chociaż nie przepadam za wstawkami z języka którego nie znam.
    Chciałbym Cię poinformować, że nominowałem twój blog do Liebner blog Award, a po więcej szczegółów zapraszam tutaj:
    http://www.comysleo.cba.pl/inne-artykuly/blog/liebster-blog-award/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujęmy! Odpowiedzi pojawią się niebawem. ;)

      Usuń
  4. Zakochałam się w "Carnivii, zarówno w pierwszej, jak i drugiej części. Tak misternie skonstruowanych intryg ze znakomicie scharakteryzowanymi bohaterami próżno szukać we współczesnej literaturze, dlatego tym bardziej żałuję, że Holt zaplanował tylko trzy części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy części serii. Potem pewnie napisze coś nowego, z innymi bohaterami. ;)

      Usuń
  5. Niestety nie widzę tej książki u siebie w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś czytałam na innym blogu o drugiej części tego cyklu i muszę przyznać, że obie części brzmią interesująco...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo że miejsce akcji nie do końca mi odpowiada to jestem w stanie o tym zapomnieć dla poznania historii, która jest całkiem intrygująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbowałam podobne pozycje, więc może i na tą się skuszę.

    Masz ode mnie nominację do Liebster Award. Po więcej informacji zapraszam tu : http://www.booksnifferr.blogspot.com/2014/11/liebster-blog-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Postaram się odpowiedzieć w najbliższym czasie. ;)

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.