Drużyna Avengers stoi na straży Ziemi, gotowa w każdej chwili stawić czoła każdemu zagrożeniu dla planety, niezależnie od jego pochodzenia. Trudności, którym jeden bohater by nie podołał, dla grupy herosów nie stanowią problemu. Czy jednak są zagrożenia, z którymi nawet Avengersi nie będą w stanie sobie poradzić? Czy naszą planetę czeka wówczas zagłada? Gdy na Marsie pojawia się Ex Nihilo, który tworzy na czerwonej planecie nowy ekosystem i jednocześnie przypuszcza atak biologiczny na Ziemię, herosi ruszają do walki, szybko jednak okazuje się, że nie docenili oni nowego przeciwnika. Na szczęście bohaterowie przygotowali się na taką ewentualność…
Historia opowiedziana w tym tomie teoretycznie jest dość przystępna: nie wymaga ona szczególnej znajomości wcześniejszych przygód bohaterów, a główny przeciwnik występujący w komiksie jest postacią zupełnie nową i wszystkiego na jego temat dowiadujemy się w trakcie lektury. Herosi stanowiący drużynę Avengers są znani nawet osobom, które nie czytają komiksów, z kolei inni pojawiający się bohaterowie to albo równie popularne postaci, albo osoby mało znane, dopiero tutaj ukazane nieco szerzej. Kilku bohaterów (Smasher, Hyperion, Kapitan Wszechświat) otrzymało nawet w tym tomie parę stron na wyłączność, które przedstawiają pokrótce ich historie.
Cóż, teoria teorią, ale praktyka nie jest tak różowa. Scenarzysta serii, Jonathan Hickman, wyraźnie lubuje się w przedstawianiu wydarzeń niechronologicznie. Samo założenie nie jest oczywiście z natury złe, jednak tutaj mamy do czynienia z wyraźnym przesytem; ciągłe skakanie w czasie i przestrzeni, nierzadko między różnymi bohaterami, naprawdę nie ułatwia odbioru, przez co nietrudno jest się we wszystkim pogubić, trudno też jest utrzymać uwagę na głównym wątku i bieżących wydarzeniach.
Sytuacji nie poprawia też wewnętrzna niespójność tomu. W środku umieszczono sześć zeszytów serii o Avengersach: trzy pierwsze opowiadają o starciu z Ex Nihilo oraz, przy użyciu retrospekcji, o tajnym projekcie Tony’ego Starka i Steve’a Rogersa. Czwarty zeszyt to z jednej strony pokłosie wcześniejszych wydarzeń, z drugiej zaś ukazanie historii Hyperiona. Od całej historii odbiega piąta część - jest ona niemal w całości poświęcona Smasher: dowiadujemy się, jak zdobyła ona swoje moce, a także obserwujemy, jak wraz z Avengersami pomaga ona w obronie galaktycznego Imperium Shi’ar. Wydarzenia te wydają się zupełnie nie być związane z resztą tomu (tylko jedna rzecz delikatnie sugeruje, że może być inaczej, ale pewności w tej kwestii nie mam) i dopiero ostatni komiks w zbiorze powraca do głównego wątku, lecz tak naprawdę skupia się on niemal wyłącznie na postaci Kapitan Wszechświat oraz delikatnym wprowadzeniu do przyszłych wydarzeń.
Na niemałą pochwałę zasługuje graficzna strona tomu. Rysunki są żywe, przykuwające wzrok i tam gdzie trzeba szczegółowe. Kolory i cienie są nałożone perfekcyjnie i dzięki nim grafiki niejednokrotnie przykuwają uwagę na dłużej. Interesującym faktem jest to, że w połowie tomu nastąpiła zmiana rysownika, a mimo to niewprawione oko może tego nawet nie zauważyć - oczywiście są pewne różnice w kresce, jednak styl obu artystów jest w miarę podobny, dzięki czemu seria zachowuje ciągłość graficzną.
Świat Avengers był w moim odczuciu całkiem przyjemną i interesującą lekturą. Nie jest to jednak komiks idealny: stopień pogmatwania historii, która wbrew pozorom nie jest wyjątkowo skomplikowana, zdecydowanie działa na niekorzyść tomu i z pewnością wielu osobom utrudni zapoznanie się z opisywanymi wydarzeniami. Nadmiar przeskoków między wydarzeniami i postaciami, choć zapewne miał urozmaić fabułę, zadziałał na jej niekorzyść, zawężając potencjalne grono zadowolonych odbiorców. Warto jednak pamiętać, że przy odrobinie chęci da się zrozumieć tę historię i tym samym dostrzec jej potencjał.
Coś dla mnie :) Muszę się rozejrzeć!
OdpowiedzUsuńOj, chętnie chętnie :D
OdpowiedzUsuńZ komiksów to ja tylko Donalda :D
OdpowiedzUsuńKomiksy to raczej nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuń