Fundacja Billa i Melindy Gatesów to największa na świecie organizacja filantropijna (a przynajmniej tak twierdzi Wikipedia). Została założona w 2000 roku, a jednym z jej filarów jest wspieranie dziewcząt i kobiet w drodze do poprawy warunków życia i lepszego traktowania w środowiskach, z których pochodzą. Niejednokrotnie stając naprzeciw największych autorytetów, fundacja propaguje idee związane z planowaniem rodziny, dostępem do antykoncepcji, aborcją oraz edukacją seksualną. To również jedna z najważniejszych organizacji zajmujących się badaniami nad wirusem HIV.
Moment zwrotny to z jednej strony podsumowanie działań fundacji, z drugiej zaś opowieść o tym, jak pomaganie wygląda od kulis. Melinda Gates prezentuje tutaj własną perspektywę – osoby, której światopogląd zmieniał się wielokrotnie pod wpływem pracy i doświadczeń. W poszczególnych rozdziałach zostają omówione kolejne projekty realizowane przez fundację, a wraz z nimi historie kobiet z całego świata, których życie zmieniło się dzięki działaniom Gatesów. To niejednokrotnie mocne, wzruszające opowieści matek i żon, które na co dzień doświadczają przemocy, a także rozmaitych trudności, nie do wyobrażenia dla człowieka wychowanego na Zachodzie.
Nie jestem w stanie powiedzieć, która z opisywanych historii zrobiła na mnie największe wrażenie – wiele z nich chwyta za serce i zmusza, by zrewidować swoje spojrzenie na świat. Tu nawet nie chodzi o to, jak wiele zła wciąż spotyka kobiety na całym świecie – rozpoczynając lekturę miałam świadomość większości z opisywanych problemów. Clou tej książki jest raczej to, jak złożoną i trudną sprawą jest skuteczne pomaganie. A jednak, jeśli poświęcimy odpowiednio wiele czasu, by poznać zwyczaje i wartości panujące w danej kulturze, możemy zdziałać naprawdę wiele.
To nie jest książka o emancypacji czy feminizmie w zachodnim ujęciu. Wręcz przeciwnie – autorka przekonuje tutaj, że w wielu regionach świata szerzenie idei dostosowanych do naszej rzeczywistości jest po prostu niemożliwe. Choć brzmi to paradoksalnie, tu trzeba czegoś więcej niż rewolucji; czegoś znacznie bardziej czaso- i pracochłonnego. Tytułowy Moment zwrotny nie jest bowiem czymś, co się przydarza i, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienia całe społeczeństwa. To raczej ta chwila, gdy po poruszeniu setek drobnych kamyków udaje nam się wreszcie spowodować wyczekiwaną lawinę zmian.
Gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi opowieściami o pracy na rzecz fundacji, Melinda Gates znalazła nieco przestrzeni, by zdradzić kilka historii z własnego życia. To ciekawe elementy, które świetnie obrazują, jak głęboko w społecznej świadomości zakorzenione są stereotypy płciowe, oraz jak trudno jest kobiecie podążać za własnymi ambicjami, przy jednoczesnej chęci poświęcenia się rodzinie. Oczywiście – co podkreśla sama Melinda Gates – sytuacja kobiet na Zachodzie nie umywa się w żaden sposób do tego, czego na co dzień doświadczają mieszkanki Afryki i Azji. A jednak, mimo długich tradycji emancypacyjnych, my również mamy jeszcze o co walczyć – dla siebie i reszty świata.
Jestem zaskoczona tym, jak mądrą książką jest Moment zwrotny i jak wiele można się z niego nauczyć o świecie i naturze przemian społecznych. Przyznam szczerze, że zaczynając lekturę, myślałam podobnie jak wielu: co takiego może wiedzieć i przekazać ta bogata Pani, która z pewnością żyła w bańce, zza której ledwie widać świat. Tymczasem droga Melindy Gates była pełna pomyłek – z resztą autorka mówi o nich bez wstydu, bo wie, że to dzięki nim może dziś zdziałać tak wiele dobrego. Zarówno ona, jak i jej mąż, jawią się jako ludzie otwarci, którzy gotowi są uczyć się od innych, by ich działania były jeszcze skuteczniejsze. A to bardzo cenna cecha charakteru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.