Myślę sobie czasem, że książki dzielą się na trzy grupy (jak klasycznie!). Pierwszą z nich stanowią te, które absolutnie nas nie interesują. Mijamy je obojętnie, przeklikując zapowiedzi w księgarniach internetowych, a gdy już się pojawią stacjonarnie, rzadko w ogóle bierzemy je do ręki. Druga grupa jest bliższa naszym zainteresowaniom, a nad ich zakupem często chwilę się zastanawiamy: czy to ten moment, czy mam wystarczająco dużo pieniędzy? Czasem je kupujemy, czasem nie, a gdy już znajdą się w naszym domu, zdarza im się zasilać odkładane na później stosy. Ale na pewno do nich wrócimy!
Atomowe nawyki Jamesa Cleara w moim życiu wpadły do grupy nr 3 – Książek, Które Absolutnie Muszę Mieć i Które Natychmiast Przeczytam. Pierwszy raz zetknęłam się z tą pozycją kilka miesięcy temu, na którymś z anglojęzycznych blogów lub kanałów, gdzie została polecona jako jeden z klasyków tematu. Przez wiele tygodni biłam się z myślami, czy zamawiać wersję angielską, a temat wracał jak bumerang, ilekroć sięgałam po jakiekolwiek książki rozwojowe. I kiedy dosłownie dwa kliknięcia dzieliły mnie od złożenia zamówienia, dowiedziałam się, że wydawnictwo Galaktyka (bo któżby inny!) planuje wydanie polskiej wersji. Aż podskoczyłam!
Jak można się domyślić, tak długie zainteresowanie książką sprawiło, że miałam wobec niej całkiem sporo oczekiwań. Czy zostały spełnione? Cóż, przyznaję, że lekturę skończyłam z pewnym niedosytem.
Zacznijmy może od samej teorii atomowych nawyków. W rozumienia autora są to drobne usprawnienia, które możemy wprowadzać w codziennym życiu, aby otrzymać naprawdę duże rezultaty. Możemy wplatać je płynnie w już istniejące systemy, co dodatkowo ułatwi ich przyjęcie. A gdy staną się już realnymi nawykami (tzn. nie będziemy się zastanawiali przy wykonywaniu danej czynności), będą stanowiły trampolinę i wsparcie dla kolejnych zmian. James Clear wskazuje, że nasza koncentracja na rezultacie często przysłania nam sam proces, który wcale nie musi (a w kształtowaniu nawyków wręcz nie powinien) być tak obciążający, jak nam się wydaje! Tym samym autor zachęca, aby w pracy nad sobą skupiać się nie na wielkim, odległym celu, który być może kiedyś zrealizujemy, a na bieżących sposobach poprawienia naszej sytuacji.
Wielu ludzi nie docenia wartości małych zmian, a szkoda, bo potrafią one przynieść naprawdę spektakularne rezultaty. Autor zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt: poprawianie swojej sytuacji małymi krokami jest lepsze, niż nie poprawianie jej w ogóle (a na pewno jest lepsze niż jej stopniowe pogarszanie przez panoszące się wszędzie złe nawyki!). Poza tym przy wprowadzaniu atomowych nawyków znacznie łatwiej o ciągłość rozwoju, niż w przypadku wielkich i trudnych zmian – po prostu nie wymagają one od nas aż tak wiele siły i samozaparcia. Jasne, nie od razu zobaczymy wielką zmianę, ale w którymś momencie dołożymy tę przełomową cegiełkę, która zaważy na naszej przyszłości.
Wielu ludzi nie docenia wartości małych zmian, a szkoda, bo potrafią one przynieść naprawdę spektakularne rezultaty. Autor zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt: poprawianie swojej sytuacji małymi krokami jest lepsze, niż nie poprawianie jej w ogóle (a na pewno jest lepsze niż jej stopniowe pogarszanie przez panoszące się wszędzie złe nawyki!). Poza tym przy wprowadzaniu atomowych nawyków znacznie łatwiej o ciągłość rozwoju, niż w przypadku wielkich i trudnych zmian – po prostu nie wymagają one od nas aż tak wiele siły i samozaparcia. Jasne, nie od razu zobaczymy wielką zmianę, ale w którymś momencie dołożymy tę przełomową cegiełkę, która zaważy na naszej przyszłości.
Bardzo spodobała mi się również metoda dotycząca zastanawiania się, jaką osobą chcemy się stać i jak ta osoba zachowałaby się w danej sytuacji. To pozwala nam nie tylko lepiej skoncentrować się na tu i teraz, ale również zidentyfikować się ze zmianą. Jak myślicie, kto ma większe szanse powodzenia w rzucaniu palenia – osoba, która na poczęstowanie papierosem odpowiada: "Dziękuję, (już) nie palę", czy ta, której naturalnie przyjdzie do głowy zdanie: "Dziękuję, jestem w trakcie rzucania palenia"? Niby nie jest to jakaś spektakularna różnica i w gruncie rzeczy obie osoby odpowiedziały zgodnie z prawdą. A jednak ta pierwsza zdaje być nieco dalej w procesie podejmowania decyzji.
No dobrze, wychodzi więc na to, że zgadzam się z autorem książki i podobają mi się jego teorie. Dlaczego więc nie jestem w pełni zadowolona z lektury? Przede wszystkim Atomowe nawyki trudno jest mi nazwać książką lekką. James Clear zdecydowanie nie pisze tak porywająco, jak chociażby Charles Duhigg, nie ma też takiej łatwości wplatania przykładów w swoje wypowiedzi. Ponadto, jakkolwiek to brzmi, mam wrażenie, że w tej książce jest zbyt wiele teorii. Nie mięsistej treści, dającej nam niezbędną wiedzę, a nudnych, rozwleczonych i czasami chyba niekoniecznie potrzebnych fragmentów, które lekko zniechęcają. W rezultacie nie czerpałam zbyt dużo przyjemności z lektury. Poza tym, bądźmy szczerzy, Atomowe nawyki nie są zbyt odkrywcze – praktycznie każdą z opisywanych tutaj metod znałam już wcześniej. Jeśli jesteście nowi w tym temacie, książka może Wam się przydać. Jeśli nie, raczej Was nie zaskoczy.
Przeczytałam, odhaczyłam, zanotowałam kilka rzeczy i właściwie mam poczucie dobrze wykonanego zadania, ale książka Jamesa Cleara z pewnością nie zostanie ze mną na dłużej. Nie wyobrażam sobie, żebym miała do niej wracać. Zamiast tego wolę poszukać odpowiednich treści na youtubie albo w innych książkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.