wtorek, 29 października 2019

Kerry Fisher – „Posłuszna żona”

Dwie kobiety, dwie historie, jedna rodzina, która spycha je na margines. Lara i Maggie różnią się wszystkim: jedna jest wykształcona, sztywna i wiecznie spięta, stłamszona tyranią aroganckiego partnera, druga zaś, to kobieta prosta, ciepła, o wielkim sercu i pogodzie ducha. Ich mężowie są braćmi a one stanowią obcy element w zżytej, włoskiej rodzinie. Rodzinie, która, jak się okazuje, kryje niejedną brudną tajemnicę... 

Ciężko było mi ująć w słowa fabułę Posłusznej żony w taki sposób, by uwzględnić obie bohaterki, a jednocześnie nie zdradzić zbyt wiele i nie popsuć Wam zabawy z odkrywania sekretów rodziny Farinellich. Choć tak naprawdę w moim odczuciu opis okładkowy robi nam niepotrzebne nadzieje. Obiecana zagadka zostaje rozwiązana dość szybko, kolejne się nie pojawiają, a wątki obyczajowe nie są w stanie zafascynować na tyle, by mówić o czymś więcej niż lekkim znużeniu podczas lektury.

Być może czytam zbyt wiele thrillerów, ale jestem przyzwyczajona do konstrukcji fabularnej, w której napięcie rośnie powoli, ale kiedy już dojdzie do odpowiedniego poziomu, akcja zaczyna gnać jak szalona. Dlatego też jestem w stanie wynagrodzić autorom przydługie wstępy i niezbyt angażujące początki, jeśli tylko finisz książki wynagradza mi oczekiwanie. Tymczasem w Posłusznej żonie wszystko dzieje się niejako na odwrót. Na początku czytelnik nie czuje się pewnie w sytuacji rodzinnej, a do ciągłych napięć między bohaterami dochodzą dość skomplikowane relacje, w których musimy się połapać. Otrzymujemy zapowiedź tajemnicy, którą przyjdzie nam odkryć, a nadzieja z tym związana podtrzymuje nasze zaangażowanie. Tyle że rozdziały mijają, akcja dzieje się swoim rytmem, informacje wskakują na odpowiednie tory, a niedopowiedzenia powoli się rozwiewają. I nadal nie dzieje się absolutnie nic. Tempo jest podobne przez większość książki, z tym że brak zagadek w drugiej połowie sprawia, że odbieramy ją jako wolniejszą i nudniejszą od pierwszej.

Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest całkowicie beznadziejna lektura. Autorka porusza w niej wiele ważnych problemów związanych ze związkami i rodziną: brak akceptacji, tajemnice, terror psychiczny i fizyczny, patchworkowe relacje, nierówności społeczne... Bohaterowie są dobre wykreowani, to osoby z krwi i kości, które mają charakterystyczne cechy, reakcje i zachowania. Jestem zakochana w naprzemiennej narracji, ukazującej dwie tak różne perspektywy głównych bohaterek. 

A jednak nie sięgnęłabym po kolejne powieści autorki.

Być może rzecz leży w moim guście. Opis okładkowy sugeruje, że Posłuszna żona spodoba się fankom powieści Jojo Moyes i Diane Chamberlain. I chyba coś w tym jest, bo powieści obu pań również mi nie pasują. Nie mam nic do połączenia umiejętnie budowanego napięcia z wątkami obyczajowymi, ale monotonne prowadzenie akcji w połączeniu ze sztucznie lukrowanym zakończeniem to dla mnie problem nie do przeskoczenia. Książki Kerry Fisher pozostawiam zatem innym – może właśnie Tobie się spodobają?







Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.