Świat od zarania dziejów opiera się na dualizmie, współistnieniu sprzecznych sił – dobra i zła, jasności i mroku, światła i ciemności. By nie trawić Ziemi wieczną wojną, otwartym konfliktem, konieczny był rozejm, który miał przynieść ulgę zwykłym śmiertelnikom i pozwolić światu żyć według własnego rytmu, we względnej równowadze. Na ulicach Moskwy postanowień Traktatu strzegą przedstawiciele obu stron – Dzienny Patrol trzymający w ryzach dobro i Nocny, którego zadaniem jest panowanie nad ciemnością. Przedstawicielem drugiego jest Anton – od niedawna strażnik, a już niebawem jeden z głównych uczestników starć sił obu stron. Czy będzie gotów jednoznacznie podporządkować się wyznawanym ideałom? A może granica między dobrem a złem okaże się cieńsza, niż ktokolwiek przypuszczał?
W skład książki wchodzą trzy minipowieści, z których każda ma około 100 stron i stanowi osobną historię, choć całość składa się w przyczynowo-skutkowy ciąg. Patrząc na mikroczcionkę i niewielkie marginesy jestem przekonana, że gdyby prawa do wydania powieści miała Fabryka Słów, z jednej powstałyby trzy książki o podobnej objętości, jaką w tej chwili ma całość. Na szczęście wydanie MAG-a ma naprawdę wiele zalet – jest poręczne, spójne, a nasz wzrok nie ma szansy zmęczyć się małymi literkami, bo czytanie idzie naprawdę szybko i sprawnie. Nie oznacza to bynajmniej, że lektura jest lekka (na początku trzeba włożyć naprawdę sporo uwagi i energii w zrozumienie świata), jednak z czasem doceniamy i akcję, i fabułę, i pomysł, jaki zrodził się w umyśle autora.
W tym miejscu pojawia się kolejna wielka zaleta takiego wydania – otóż gdybym miała przed sobą jedynie pierwszą z historii, po jej zakończeniu prawdopodobnie nie sięgnęłabym po kolejne. W pierwszym kontakcie lektura jest mocno wymagająca, zwłaszcza że jeszcze nie do końca znamy i rozumiemy prawidłowości rządzące światem przedstawionym. Dopiero z czasem nabywamy biegłości, a i wówczas nie robi się przyjemniej; powiem jasno – jeśli męczą was niekończące się rozterki i dywagacje, możecie od razu odłożyć tę książkę na bok. Łukjanienko wiele czasu poświęcił refleksjom bohaterów i ich indywidualnemu spojrzeniu na świat, pokazał mechanizmy przenikania się różnych przekonań i pięknie ujął to wszystko w całość. Wydarzenia fabularne dzieją się tu obok, jakby mimochodem i nie zawsze otrzymują tyle miejsca, ile byśmy chcieli. Tym niemniej nie brak tu akcji, niebezpieczeństw, zagadek i magicznej otoczki, która skusi wielbicieli urban fantasy. Efektu dopełnia lekki styl i humor, który, choć subtelny, potrafi rozwiać wiele czarnych momentów.
- Wobec tego Heser czyta w każdym z nas jak w otwartej księdze.
- Oczywiście.
- Czyli muszę oduczyć się myśleć.
- Najpierw się trzeba nauczyć.[s.383]
Tak jak wspomniałam na początku, przekonanie się do tej historii zajęło mi sporo czasu – tak naprawdę dopiero przy ostatniej opowieści, Wyłącznie dla swoich, rozumiałam, o co tak naprawdę chodzi, poskładałam sobie wszystko w głowie i całym sercem pokochałam tę historię. Już dawno nie czytałam fantastyki, w której tak bardzo urzekłaby mnie warstwa przemyśleń i moralności. Po prostu nie mogę się doczekać, co wydarzy się dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.