Zawsze byłam zwolenniczką tezy, że historia ludzkości dostarcza nam opowieści co najmniej równie ciekawych jak te, które serwują nam pisarze na podstawie swojej własnej wyobraźni. Na bazie autentycznych wydarzeń z powodzeniem można zbudować niejedno opowiadanie, powieść, a nawet – jak udowadnia Maurice Druon – epicką sagę, która zajmie czytelników na długie godziny. Bardzo chciałam sprawdzić, czy i mnie przypadną do gustu osławieni Królowie przeklęci, a dziś możecie obserwować skutki mojego spotkania z pierwszą częścią cyklu.
W skład najnowszego wydania wchodzą trzy powieści: Król z żelaza, Zamordowana królowa i Trucizna królewska. Fabuła rozpoczyna się w roku 1314 wraz z rozpoczęciem panowania Filipa IV Pięknego i trwa przez kolejne lata, ukazując kulisy walki o władzę – nie tylko we Francji, ale i w całej XIV-wiecznej Europie. Nie brak tu zarówno rozgrywanej na wysokich szczeblach polityki, jak i wielkich namiętności i społecznych niepokojów; słowem – wszystko, czym żył ówczesny świat, znajduje swoje odzwierciedlenie na kartach tej powieści. Akcja jest wartka, dynamiczna i zajmująca, a tematyka pozwala czytelnikowi na całkowite zaangażowanie.
Muszę przyznać, że moje odczucia co do tej powieści są dość mieszane. Z jednej strony widać wyraźnie, że jest to książka stworzona z wielkim zaangażowaniem, z drugiej jednak – jej czytanie wcale nie przyszło mi łatwo. Autor włożył bardzo dużo pracy zarówno w analizę źródeł, jak i dostosowanie historii do potrzeb czytelnika – trzeba Druonowi oddać, że ma naprawdę wielki dar i wrażliwość pozwalającą w odpowiedni sposób przerobić opowieść, aby stała się atrakcyjna. Jedne wątki są uwypuklone, inne ukryte; w jednej chwili rządzi romans, w innej aspekty społeczne, wreszcie zaś wojna i intrygi czysto polityczne. To niesamowita wartość tekstu, która sprawia, że ma on szansę trafić do wielu osób i sporej rzeszy naprawdę się spodobać.
Duże pochwały należą się autorowi także za stosunek do opowiadanej historii i prezentowanych bohaterów. Całość fabuły ujęta jest naprawdę szeroko i nawet jeśli wziąć pod uwagę, że sporo jest w tym wszystkim fikcji i wyobraźni, ciągi przyczynowo-skutkowe zostały nie tylko zachowane, ale i uwidocznione. Czytelnikowi zostają ukazane zarówno motywy, jak i sposoby działań postaci, a sposób ich przedstawienia pozwala na samodzielną analizę i wyciąganie wniosków. Domniemania autora są trafne i trzeba przyznać, że uzupełnił on luki w wiedzy historycznej na tyle dobrze, że autentyczność opowieści nie została zachwiana.
Nie jest jednak tak, że cykl ma same zalety i nic, co pozwalałoby ocenić go negatywnie. Choć autor poświęcił czas również na dopracowanie językowe i stylistyczne, ów aspekt potrafi stać się przekleństwem czytelnika, zwłaszcza w przypadku zbiorczego wydania o tak pokaźnej objętości. Opisy są rozbudowane, barwne, a stylizowany i niełatwy język uderza w odbiorcę już od pierwszej strony. Lektura powieści wymaga uwagi i skupienia, nie jest zatem tak, że możemy całkowicie się odprężyć i pozwolić lekturze płynąć, całkowicie nas relaksując. Znacznie wydłuża to czas czytania, co w moim przekonaniu nie należało do zalet; liczyłam, że powieść mnie porwie, a tak naprawdę chwilami mocno się z nią męczyłam.
Trudno odmówić Królom przeklętym epickości – szeroko zakrojony projekt literacki został stworzony z rozmachem i właściwym przygotowaniem, zarówno technicznym, jak i merytorycznym. Wielowątkowość i spojrzenie na poruszane problemy z różnych stron sprawia, że wielu czytelników odnajdzie tu coś wartego uwagi, a opowieść z pewnością znajdzie wielu fanów. Niestety, mnie zwyczajnie brakuje czasu na takie książki, więc za wadę poczytuję zarówno jej objętość, jak i fakt, że napisana jest językiem w pewnym sensie dystansującym czytelnika. Nie umniejsza to jednak jej największej wartości – udowadniania, że nie potrzeba smoków, karłów i elfów by opowiedzieć naprawdę niesamowitą historię.
Za możliwość poznania książki dziękuję wydawnictwu Otwarte.
Kusi mnie strasznie, ale obawiam się tej objętości. :(
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać wszystkie książki z tego cyklu:)
OdpowiedzUsuńStrasznie chcialabym przeczytać. Trochę przeraża mnie objętośc, bo przyznam, że książki historyczne to trudny orzech dla mnie. Łatwiej czytałoby mi się taką fantastykę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie na blogu na nowy, całkiem piękny stosik ;) Pragnę też poinformować, że niedługo wybije u mnie 10tysięcy wyświetleń, w związku z czym organizuję megakonkurs. Będzie można wybierać spośród wielu - naprawdę wielu, bo kilkudziesięciu - książek :)
Takie dworskie intrygi zawsze czyta się bądź ogląda z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńW czasie roku szkolnego raczej nie chcę czytać książek, które wymagają dużego skupienia, ale kiedy tylko trafi się kilka wolnych dni, to może sięgnę po tę serię ;)
OdpowiedzUsuń