Muszę się Wam przyznać, że podchodziłam do tej pozycji z ogromnym sceptycyzmem – no bo jak to, kupować książkę o tym, jak nie kupować rzeczy? Czy to aby nie tworzy sprzeczności już na starcie, jeszcze zanim przeczytamy pierwszą stronę? Namówiły mnie dopiero pozytywne recenzje na Instagramie (co, jak się szybko zorientowałam, jeszcze dobitniej świadczy o moich problemach z zakupami) i postanowiłam spróbować. Tym razem nie żałuję ani jednej wydanej złotówki.
Królowa oszczędzania to opowieść o roku bez kupowania (oprócz artykułów codziennej potrzeby). Jej autorka, Cait Flanders, jest kanadyjską blogerką, która prowadzi witrynę dotyczącą finansów. Jej internetowa kariera zaczęła się od pisania o wychodzeniu z długów, jednak, jak szybko się dowiadujemy, autorka miała znacznie więcej problemów. Alkoholizm, zadłużenie konsumpcyjne, kompulsywne kupowanie, przytłaczający bałagan... Trzeba przyznać, że przez dobrych kilka lat poświęciła naprawdę sporo czasu na wyprowadzanie swojego życia na prostą. Królowa oszczędzania jest zwieńczeniem tego procesu – po części próbą cofnięcia się wstecz i opisania całej historii, a po części uzupełnieniem bloga (który również należy do tych bardziej osobistych).
Na samym początku muszę powiedzieć, że bardzo spodobał mi się styl Cait Flanders – książka jest naprawdę angażująca i wciągająca, lektura zajęła mi dwa dni. To takie trochę pogaduszki z koleżanką w lekkim stylu; sposób pisania, który sprawia, że czytelnik cały czas jest zainteresowany tematem. Na treść książki składają się różne wątki: analiza przeszłości miesza się tu z relacją z kolejnych miesięcy zakupowego detoksu. Autorka opisuje jak pozbywała się zbędnych rzeczy, z jakimi wyzwaniami się mierzyła, a także jak caly projekt wpłynął na jej życie. Bardzo spodobało mi się jej podejście do tematu, mianowicie potraktowanie roku bez zakupów jako eksperymentu. Sądzę, że zdjęło to z jej barków spory ciężar, a wyniki zdecydowanie ją zaskoczyły.
Przede wszystkim jednak jest to książka niesamowicie motywująca. I tak, mam świadomość, że motywacja do działania jest często krótkotrwała, ale sama bardzo lubię takie proste, pozytywne bodźcie. Nie opieram na nich oczywiście swojego działania (klucz do zwyciętswa to samodyscyplina), ale uważam je za szalenie przydatne. Wracając jednak do meritum: autorka w przyjemny sposób daje nam odczuć, że skoro jej się udało ograniczyć kupowanie rzeczy, to nie ma powodów, dla których nie miałoby udać się nam. Nie dlatego, że to modne, albo dlatego, że powinniśmy. Dlatego, że choćby którki detoks zakupowy pokazuje, jak wielu przedmiotów po prostu nie potrzebujemy.
I to właśnie ta prosta idea tak bardzo mnie przekonała. Jeśli i Was ciekawi podobna tematyka, albo po prostu chcecie poczytać o perypetiach kobiety, która postanowiła zrobić w swoim życiu ciekawy eksperyment, myślę, że ta książka może Wam się spodobać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.