Czytanie o planowaniu, zarządzaniu czy nawykach to jedno, ale wdrażanie zmian do własnego życia – zupełnie co innego. No bo skąd brać siłę do nowych zachowań? Do tej pory byłam pewna, że sukces jest sprawą tej słynnej motywacji, siły napędowej naszego życia. To ona każe nam wstawać co rano z łóżka do pracy, a niektórych zwleka nawet wcześniej niż jest to konieczne! A potem magicznie zakłada im na nogi buty do biegania i wysyła na kilkukilometrową przebieżkę o 6:00 rano.
Czujecie, jak to bzdurnie brzmi?
Jeff Haden postanowił wziąć się za temat motywacji i raz na zawsze obalić dotyczące jej mity, którymi posługujemy się na co dzień - najczęściej do tworzenia wymówek. W końcu znacznie łatwiej jest nam zachować twarz, jeśli zrzucimy nasze niepowodzenia na karb braku motywacji i nieumiejętność jej wzbudzania. Tymczasem amerykański autor przekonuje nas, że motywacja tak naprawdę nie jest tym, co pozwala nam zacząć, a jedynie stanowi czynnik podtrzymujący nasze dążenia do celu. Mówiąc prościej: motywacja pojawia się w trakcie wykonywania danej czynności i wynika bezpośrednio z odnoszonych sukcesów.
Kiedy tak spojrzymy na sprawę, logiczna staje się metoda rozbijania dużych celów na mniejsze, a tych z kolei na konkretne zadania. Kiedy powiążemy motywację bezpośrednio z sukcesami zrozumiemy, że potrzebujemy ich na swojej drodze jak najwięcej, aby stale otrzymywać pozytywne wzmocnienie. Realizowanie małych celów napędza nasz system nagrody i powoduje, że chcemy osiągać kolejne rzeczy. A w ten sposób zbliżamy się do naszych największych założeń. Z kolei jeśli stawiamy przed sobą wielkie cele i nie dzielimy ich na mniejsze, dysproporcja między stanem obecnym a wymarzonym jest zbyt duża i szybko nas zniechęca.
Bardzo podobał mi się opisany w książce system budowania nawyku. Przy jego śledzeniu korzystamy z tego, co bujoholiczki znają pod nazwą habit tracker. Wybieramy sobie zadanie, które chcemy realizować codziennie (np. aktywność fizyczna, nie wydawanie pieniędzy, zdrowe odżywiania), a które wiąże się bezpośrednio z naszym celem nadrzędnym (przebiegnięcie maratonu, spłata długów, schudnięcie x kilogramów). Za każdym razem, kiedy nam się to uda, skreślamy jeden dzień w naszym kalendarzu.
Niby nic odkrywczego, jednak autor wskazuje, jaki sposób myślenia powinien przyświecać nam przy takim śledzeniu nawyku. Otóż nie powinniśmy skupiać się (jak większość ludzi) na naszym celu nadrzędnym, na tym jak będzie nam wspaniale, dobrze i cudownie gdy już będziemy zupełnie innymi ludźmi. Celem śledzenia nawyku jest przeniesienie naszej uwagi na sam łańcuch czynności i zadbanie, by był jak najdłuższy. W takim rozumieniu codziennie realizujemy jakiś cel i codziennie możemy ogłosić sukces! A małe nawyki z czasem przyniosą większe rezultaty.
Pierwsza część książki, która opisuje m.in. powyższe zjawisko, bardzo mi się podobała. Oczywiście jest to typowo amerykański poradnik, więc autor trochę "coachinguje" nas z wykorzystaniem własnych przykładów, mało śmiesznych żartów i rad, jednak można do tego przywyknąć, zwłaszcza że prezentowana treść jest wartościowa. Książka pozwala łatwo usystematyzować wiedzę na temat określania celów i planowania ich realizacji. Niestety druga część książki nie jest już tak dobra i zupełnie mnie do siebie nie przekonała.
Z jednej strony trochę słabo, że książka przydała mi się jedynie w 50%, z drugiej – w pierwszej części znalazłam tyle wartościowej treści, że absolutnie nie żałuję czasu spędzonego nad Mitem motywacji. Nie jest to jednak jakiś must read, który polecę każdemu bez wyjątku. Zdecydujcie sami, czy do czegoś Wam się przyda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.