czwartek, 29 stycznia 2015

Marcel Proust - "W stronę Swanna"


Prousta pamiętam z czasów liceum – okresu literackiego buntu, gdy pewna siebie i niepomna na świętości próbowałam mierzyć się z kanonem tekstów inteligenckich. Podejście zarówno do Czarodziejskiej góry Manna, jak i W poszukiwaniu straconego czasu zakończyło się fiaskiem – mimo chęci poległam i odrzuciłam kanon; uznałam, że nie dla mnie tak wielka literatura. Dziś, bogatsza o wiele doświadczeń i z zupełnie innym podejściem do tekstu pisanego, postanowiłam na nowo zmierzyć się z klasykiem. Niestety, choć spokojniej, myślę wciąż to samo – To nie czas i miejsce, panie Proust…

W stronę Swanna ma charakter retrospektywny i rozpoczyna się, gdy bohater za sprawą znanego smaku powraca myślami do lat dziecinnych. Od tego momentu czytelnik staje się obserwatorem jego losów i powiernikiem przebogatych przemyśleń. Już pierwsze kartkowanie książki pokazuje jej charakter – zdecydowana większość tekstu to rozbudowane akapity, nierzadko zajmujące niemal całą stronę. Autor zastosował dla przekazu metodę strumienia świadomości, a opis sytuacji, doświadczeń i przemyśleń bohatera jest niezwykle dokładny i barwny pod względem języka. Dialogów jest niewiele, choć przyznać trzeba, ze wypadają zaskakująco naturalnie. Całość jest jest jednak niespieszna i ociężała; opisy przytłaczają i zdają się nie mieć końca, a dogłębnie analityczny przekaz potrafi naprawdę dać czytelnikowi w kość.

Z drugiej jednak strony proza Prousta posiada niezwykłe walory – tak literackie, jak i kontekstualne. Można wybrać dowolny fragment tekstu i po prostu popaść nad nim w szczery zachwyt – jak wspaniały jest język, złożoność zdań, konstrukcja akapitów czy sposób wyrażania myśli. Jako całość opowieść również jest cudowna – pokazuje społeczeństwo wieku XIX, a jednak problemy, jakie porusza, pozostają aktualne aż do dziś. Tekst Prousta nie jest utworem, który się chwali wyłącznie dlatego, że się go nie rozumie – to proza autentycznie dobra, pozwalająca rozsmakować się w literaturze i podjąć refleksję o podłożu egzystencjalnym.

Zachwycił mnie wstęp Boya-Żeleńskiego – zatęskniłam już za tak dogłębnymi wprowadzeniami, tworzonymi przez wybitnego znawcę tematu. Żeleński zachęca czytelnika, by, za przykładem odbiorców współczesnych Proustowi, dał sobie czas. By otwierał książkę na chybił-trafił, smakował, odkrywał jej wspaniałość; obiecuje, że pozwoli to łatwiej przejść przez początek i wdrożyć się w tekst. Uwierzyłam i naprawdę próbowałam – nie raz, nie dwa, nie dziesięć. A jednak wciąż niezwykłą wręcz trudność sprawiało mi utrzymanie uwagi nad tym tekstem. Choć to smutne, najwyraźniej nie dorosłam jeszcze do poszukiwania straconego czasu. Nie odpuszczam jednak – za kilka lat, gdy bagaż moich doświadczeń będzie nieco większy, pozwolę sobie na kolejną próbę.


Za okazję do ponownego zmierzenia się z prozą Prousta dziękuję serdecznie Wydawnictwu MG.

5 komentarzy:

  1. Proust... próbowałam się z nim zmierzyć na studiach - polonistycznych, jako lektura dodatkowa i nie dałam rady. Podzielam Twoje zdanie opisy są przytłaczające i chyba też nie jestem gotowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to by chyba też bylo za wiele i też bym pana Prousta pożegnała. Nie próbowałam się z nim nigdy zmierzyć,ale wiem, że ambitna literatura jest po prostu trudna

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się co do wprowadzenia Boya- Żeleńskiego.I co do Prosuta... Jego naziwskoprzwinęło się kilkanaście razy w pierwszej klasie liceum. przeczytałam "W stronę Swanna" i chyba dojrzałam do sięgnięcia po dalsze częsci :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "W stronę Swanna" to jedna z zalegających pozycji książkowych na mojej półce. Mam wielką ambicję wreszcie ją skończyć - do końca tego roku...:) Choć, jak to słusznie zauważyłaś, trzeba do tej wysokiej literatury trochę podrosnąć, więc i przede mną jeszcze trochę czasu i trochę doświadczeń do zdobycia, by ją w pełni świadomie przeczytać:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aktualnie czytam (choć po trochu) "Stronę Guermantes" i oczywiście jestem urzeczona, podobnie jak dwoma poprzednimi częściami. Tyle tylko, że wiem, że ta lektura zajmie mi trochę czasu, bo jak zauważyłaś, nie jest to niestety łatwa książka.

    Zapraszam do mnie, dawno Cię nie było :) www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.