piątek, 9 stycznia 2015

Wojciech Chmielarz - "Przejęcie"

Nazwisko Wojciecha Chmielarza, choć obiło mi się o uszy, nie miało w moim umyśle specjalnego miejsca ani znaczenia. Przejęciem zainteresowałam się ze względu na okładkowy opis, nie mając pojęcia, że jest to kolejny tom cyklu. Jak nietrudno się domyślić, nie miałam dotąd okazji czytać żadnej książki o komisarzu Mortce (a było ich dwie), ale to już chyba tradycja – większość kryminalnych serii zaczynam od końca lub co najmniej od środka. Zauważyłam, że nie sprawia mi to problemu, a nierzadko daje okazję do zapoznania się z autorem już w momencie szczytu literackich możliwości.

Opowieść otwierają dwie skrajnie różne sceny. Z jednej strony mamy grupę Polaków spędzających wakacje życia w Kolumbii, którzy beztrosko się bawią, nie spodziewając się, że już niebawem ich sytuacja ulegnie diametralnej zmianie, a raj przeistoczy się w istne piekło. Z drugiej wkraczamy w codzienność i rutynę warszawskiej policji, która rozpoczyna śledztwo w sprawie odnalezionego niedawno ciała. Skrępowany mężczyzna wisiał na Moście Gdańskim z rozpłatanym brzuchem i orzeszkiem arachidowym w dłoni. Czy sprawy mają jakiś związek? A może prawda ukrywa się w zupełnie innym miejscu?

Tym, co wyróżnia kryminał Chmielarza na tle innych przedstawicieli popularnego gatunku, jest dokładna konstrukcja fabuły. Zagadka, z którą przychodzi nam się zmierzyć, jest niezwykle dopracowana, skomplikowana i bardzo trudna do rozwikłania. Choć wątków, które się z nią wiążą, jest bardzo dużo, wszystkie pięknie się splatają, prowadząc do satysfakcjonującego rozwiązania. Przy tym wszystkim akcja jest wartka, płynna i wciągająca – właściwie najlepiej byłoby zagospodarować sobie czas na czytanie tej książki ciurkiem, tak ciężko jest odłożyć ją choćby na chwilę.

Kolejnym aspektem zasługującym na uwagę są bohaterowie. Choć zarówno komisarz Mortka, jak i jego nowa partnerka nie wnoszą do tematu bohaterów kryminałów niczego nowego, to ich profile są spójne, a losy odpowiednio powikłane. Oboje niosą bagaż wcześniejszych niełatwych doświadczeń i w obu przypadkach odciska on swoje piętno na ich obecnym postępowaniu. Jednak „Przejęcie” to nie tylko dwoje bohaterów – tak naprawdę każda wkraczająca na scenę postać jest dopieszczona, posiada indywidualny rys i zawsze pojawia się w jakimś celu. Całość do spółki tworzy ciekawy aspekt społeczny, który w dobrym kryminale jest nie mniej ważny niż sama zagadka.

Podczas gdy rynek kryminałów co i rusz koronuje kolejne osoby nadając im monarsze tytule, w siłę rośnie autor, który może i powinien nieźle tam namieszać. Na pierwszy rzut oka widać, że Chmielarz pisze z przyjemnością i ma do tego talent – jego dar komplikowania zdarzeń z każdą stroną zachwyca coraz bardziej. W powieści zupełnie nie czuć przeładowania, wręcz przeciwnie – czytelnik kończy książkę z uczuciem jak po dobrym intelektualnym wysiłku. Mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko uzupełnić wiedzę o poprzednie powieści autora a Was zachęcam do spróbowania – czy to od tej części, czy też od samego początku.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czarne.

7 komentarzy:

  1. Jakoś nigdy jego nazwisko nie obiło mi się o uszy. Co prawda od niedawna czytam kryminały, więc jeszcze nie do końca kojarzę nazwiska. A jak widać to muszę zapamiętać.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    lustrzananadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli mam możliwość, to wolę czytać kryminalne serie od początku, więc w tym przypadku też postaram się tak zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już o tej książce i ponieważ lubię kryminały, to chętnie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię kryminały, ale o tym nie słyszałam. Zapiszę tytuł i go poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamierzam zabrać się za twórczość Chmielarza, ale od początku. Lubię obserwować, jak nie do końca dopracowane debiuty zamieniają się w świetne książki tych pisarzy.
    www.rozdzial5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka wydaje się interesująca, ale okładka jakoś do mnie nie przemawia

    OdpowiedzUsuń
  7. Nazwisko dla mnie zupełnie nowe i choć kryminały nie należą do książek, po które sięgam zbyt często, Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca :)

    Kasiu, Sylwku, może weźmiecie udział w nowej edycji mojego wyzwania W 200 książek dookoła świata? :) http://zapiskispodpoduszki.blogspot.com/2015/01/w-200-ksiazek-dookoa-swiata-edycja-ii.html

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.