sobota, 6 stycznia 2018

Paulina Wilk – „Pojutrze”



Co do zasady nie czytam reportaży – od złych rzeczy dziejących się na świecie wolę odgradzać się murem nieświadomości, a inne tematy rzadko ciekawią mnie na tyle, żebym chciała się w nie zagłębiać. W książkach zdecydowanie wolę bezpieczną fikcję, która nie budzi u mnie poczucia dyskomfortu. Raz na jakiś czas trafia się jednak opowieść oparta na faktach, która momentalnie przyciąga moją uwagę – to właśnie stało się w przypadku książki Pauliny Wilk. W świetle mojego zainteresowania science fiction opowieść o miastach przyszłości, które rosną i rozwijają się już teraz, na naszych oczach, wydała się niezwykle interesująca.


Pojutrze to zbiór reportaży z dziewięciu miast: Dubaju, Bombaju, Kampali, Songdo, Singapuru, Limy, Masdaru, Seulu i Kopenhagi. Każdy z nich w pewien sposób ukazuje historię danego miejsca, najważniejsze punkty jego rozwoju oraz aktualną sytuację z perspektywy osób, z którymi miała okazję przebywać autorka. Dodatkowo każda część poprzedzona jest opowieścią o futurologicznych wizjach sprzed lat, które możemy na bieżąco konfrontować z obrazem teraźniejszości opisywanym przez Paulinę Wilk.

Poszczególne reportaże znacząco różnią się od siebie, głównie dlatego, że pokazują całkowicie odmienne miejsca – wśród miast opisywanych przez Paulinę Wilk nie ma jednego, wspólnego kierunku rozwoju. Siłą rzeczy jest to zatem książka o kontrastach, bo inaczej nie da się określić przepaści dzielącej dążący do perfekcji, kultywujący pieniądz Dubaj i Kampalę, która rośnie wyżynając las deszczowy. Połączenie tej różnorodności z refleksyjnym stylem autorki sprawia, że czytelnik sam zaczyna się zastanawiać nad kierunkami rozwoju ludzkości, możliwymi scenariuszami i przyszłością Ziemi. Fani teoretycznych rozważań znajdą tu mnóstwo pytań nie tylko natury ekonomicznej, ale też ekologicznej, filozoficznej czy etycznej. Ci, którzy zechcą, będą mogli długo rozmyślać o tej opowieści, a może nawet dyskutować z autorką i jej spojrzeniem na świat.

Widziałam, że sporo osób wśród wad książki Pauliny Wilk wymieniało styl autorki – podnoszono, że jest zbyt barwny, zbyt poetycki, nie przystający do reportażu. Chyba jestem jakaś dziwna, bo mnie dzięki tej formie książka zachwyciła podwójnie. Jak ta kobieta pisze! Jak pięknie ujmuje myśli w zdania, jak poetycko i plastycznie potrafi kreślić obrazy! Choć nie jestem fanką przesadnego ubarwiania rzeczywistości, w tym przypadku bogaty język doskonale pasuje do przyjętej konwencji – współgra z nawiązaniami do fantastyki i pięknie łagodzi całą historię. Musicie jednak pamiętać, że nie należę do fanów reportaży i nie jestem przyzwyczajona do sposobu, w jaki zwykle są prowadzone – suchy język faktów zupełnie do mnie nie przemawia i być może dlatego cieszę się, że tym razem nie musiałam się z nim borykać.

Ze swojej strony dostrzegam jedną tylko słabostkę, która może dla mnie wadą nie jest, ale warto mieć świadomość jej istnienia. Otóż cała książka, od pierwszej do ostatniej strony, podporządkowana jest pewnej wizji świata. Autorka realizuje swój pomysł, znajduje przykłady potwierdzające własne tezy i – jestem tego pewna – nie jest w swej opowieści obiektywna. Czy to źle? Absolutnie nie, bo twórca ma prawo opisywać świat takim, jakim go widzi, lub takim, jakim ma ochotę go zobaczyć. Tym niemniej z pewnością znajdą się (a w sumie po części już się znalazły) osoby, które na jedno lub więcej z opisywanych miast patrzą inaczej, łagodniej. Podczas lektury niejednokrotnie miałam poczucie, że to nie może wyglądać aż tak, że autorka nieco się w swojej wizji zapędziła, że brniemy w niebezpiecznie dystopijnym kierunku. Prawdopodobnie nigdy nie będzie mi dane zweryfikować, jak jest naprawdę i postanowiłam się z tym pogodzić.

Lektura Pojutrze jest trochę jak sen, a trochę jak czytanie science fiction – poetycki język, cytaty z fantastyki oraz przedstawianie realiów niedostępnych dla przeciętnego Polaka tylko to wrażenie potęguje. To, o czym mówi Paulina Wilk, jest z naszej (mojej i pewnie sporej rzeszy osób) perspektywy całkowicie odrealnione. A jednak opisywane miasta istnieją naprawdę i wciąż pną się w górę, wyznaczając kierunek rozwoju nie tylko własnych mieszkańców, ale też, siłą rzeczy, całego świata. Można uważać, że to przesada – bo książka miejscami ma bardzo dystopijny charakter – ale sądzę, że czasem warto się rozejrzeć i zastanowić, dostrzec to, czego na co dzień nie jesteśmy w stanie zobaczyć.

Ja chyba stałam się odrobinę bardziej wdzięczna, że urodziłam się w tej spokojnej, leniwej, staromodnej Europie.






Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.

2 komentarze:

  1. Zaciekawiła mnie ta książka, jeszcze jak była w zapowiedziach i od tamtej pory się na nią czaję - czeka już na czytniku. Twoja recenzja całkowicie mnie do niej przekonała, więc spodziewam się satysfakcjonującej lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na Twoją opinię, jak już w końcu będziesz miała lekturę za sobą. Bo to taka ciekawa opowieść do podyskutowania, interpretowania i w ogóle. :3

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.