wtorek, 19 grudnia 2017

Jørn Lier Horst – „Gdy morze cichnie”



Książkowym seriom wierna jestem z różnych powodów – najczęściej ze względu na mnogość autorskich pomysłów i zaskoczenia, które pisarze serwują mi z każdym kolejnym tomem (patrz: seria o Chyłce). Przyjemnie jest za każdym razem czuć dreszczyk emocji i nie wiedzieć, co wydarzy się dalej! Czasem jednak lubię sięgnąć po tzw. pewniaka – książkę niekoniecznie wybitną, zapewniającą mniej niezwykłych wrażeń, ale na tyle przyzwoitą, że mogę zakładać, iż miło spędzę przy niej czas. Takie właśnie powieści pisze Jørn Lier Horst: dobre, poprawne, utrzymane na w miarę równym poziomie. Stałe i pewne, jak śmierć i podatki. 

Limit nieszczęść został wyczerpany: najpierw komisarz Wisting został wezwany pod aptekę, gdzie znaleziono postrzelonego mężczyznę, a chwilę później musiał pędzić na miejsce pożaru, wewnątrz którego zginął niezidentyfikowany człowiek. I choć wiedziony intuicją śledczy usilnie stara się połączyć te dwie sprawy nie dopuszczając myśli o dziele przypadku, fakty nie dają się dopasowywać. Przynajmniej do momentu, gdy pojawia się kolejny trup...

Gdy morze cichnie to trzecia część cyklu kryminalnego o norweskim policjancie Williamie Wistingu. Od poprzedniego tomu, Felicja zaginęła, różni się znacząco – tym razem mamy do czynienia z jedną, spójną sprawą, nie zaś oddzielnymi historiami, które dopiero na naszych oczach zaczynają tworzyć wspólną całość. Obie formy mają swoje zalety i wady: tym razem powieść Horsta czytało mi się ekspresowo i bardzo się cieszę, że nie musiałam aż tak głowić się nad ewentualnym powiązaniem spraw. Z drugiej strony sama historia była przez to znacznie bardziej stereotypowa, poprawna i... no cóż, zwyczajna. W żadnym razie nie wyróżnia się ona – zarówno pozytywnie, jak i negatywnie – na rynku kryminałów, ani wśród powieści autora. 

Jest jednak wielka zaleta, która – obok lekkości – sprawia, że wciąż wracam do tych poprawnych i z pozoru nijakich książek norweskiego pisarza. Mowa tu o silnym osadzeniu w rzeczywistości. Podczas gdy inni twórcy prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych, nieprawdopodobnych zagadek oraz rzucaniu kłód pod nogi swoim bohaterom – tragicznym, rozdartym i do bólu nieidealnym herosom – Horst po prostu robi swoje. Opisywane przez niego historie często są oparte na faktach lub mają silne źródła w rzeczywistości, która nas otacza. Główny bohater jest zwyczajny i z pewnością nie dogadałby się z większością współczesnych literackich komisarzy. Konstrukcja świata – zarówno policyjnego, jak i tego zewnętrznego – również poparta jest doświadczeniem stróża prawa, a nie pisarską fantazją. 

Nie inaczej jest w tym przypadku. Opisywane w Gdy morze cichnie problemy społeczne w 2006 roku były jedynie sygnalizowane, a jednak Jørn Lier Horst wykazał się intuicją: wybrał je i opisał, dzięki czemu jego powieść dziś jest nawet bardziej aktualna niż 11 lat temu. 

Dobrze mieć książki, po które można sięgnąć w gorszym czasie lub gdy nie ma się ochoty na eksperymenty. Z Williamem Wistingiem spotykam się jak ze starym znajomym – niejedno już razem przeżyliśmy i znamy się bardzo dobrze (a przynajmniej ja znam jego). Czekam z niecierpliwością na brakujące dwie odsłony serii – gdy już je poznam, wrócę do początku, by odkryć tę historię jeszcze raz, w całości, z zachowaniem chronologii. To będzie piękne zwieńczenie naszej wspólnej przygody.






Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Smak Słowa.


Gdy mrok zapada || Kluczowy świadek || Felicia zaginęła || Gdy morze cichnie ||
Den eneste ene || Nattmannen || Szumowiny || Poza sezonem || Psy gończe || Jaskiniowiec || Ślepy trop

7 komentarzy:

  1. Podobno takim realizmem trąca też serial "The Loch", chociaż sam nie oglądałem, więc nie mogę z czystym sumieniem polecić. :P Ale rzeczywiście brakuje takiego twardego stąpania po ziemi, co prezentuje właśnie Horst. Przynajmniej się widzi, że to są po prostu detektywi, a nie Avengersi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udam, że tego nie słyszałam... Mam tyle seriali do nadrobienia, że nie wiem, kiedy to wszystko ogarnę.

      Z postaciami śledczych jest jeszcze jeden problem - wszyscy są od czegoś uzależnieni i targają nimi demony tak silne, że właściwie granica między ich psychiką, a psychiką przestępców, których szukają, jest totalnie cienka.

      Usuń
  2. Planuję przeczytać tę książkę, bo jestem ciekawa twórczości tego autora. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz ten komfort, że możesz zacząć od pierwszej części cyklu. :)

      Usuń
  3. Zgadzam się w całości z Twoją opinią. Nie dostaniemy z tej książce żadnych rewelacji, jednak stateczne i zadowalające śledztwo z elementami społecznymi. Podobnie jak Ty - mam kiedyś zamiar przeczytać jeszcze raz tą serię, tylko z zachowaniem chronologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to lubię w kryminałach - elementy społeczne. Więc Horst jak najbardziej mi odpowiada.

      Ciekawe jak nam pójdzie znalezienie czasu na przeczytanie jeszcze raz całej serii... ;)

      Usuń
  4. U mnie w kolejce czeka "Kluczowy świadek"...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.