sobota, 9 września 2017

Polcon 2017 – relacja


Od jakiegoś czasu nie wyobrażamy sobie wakacji bez Polconu – stał się dla nas najważniejszym konwentem w roku, nic więc dziwnego, że to pod niego organizujemy sobie urlop. Nie inaczej było tym razem, choć wyjazd był dla nas prawdziwym wyzwaniem logistycznym. Z Gdańska do Lublina mamy prawie 600 kilometrów i dość kiepskie połączenia kolejowe, więc... cóż, było o czym myśleć.

Tegoroczna edycja konwentu odbyła się na terenie kampusu UMCS. Na potrzeby imprezy przeznaczono aule wykładowe różnych wydziałów, co okazało się strzałem w dziesiątkę – sale były duże, dzięki czemu każdy mógł pójść na interesujący punkt programu bez nerwów i stania w kolejkach. Nam udało się zawitać na trzynaście prelekcji, z czego dwie opuściliśmy ze względu na poziom prowadzenia zajęć. Niby odwiedziliśmy ich całkiem sporo, jednak patrząc na program nie czuliśmy przesytu; wręcz przeciwnie - wydawało nam się, że niewiele tematów tak naprawdę nas ciekawi. 

Bardzo podobało się nam, a zwłaszcza Kaś, nastawienie Lublina na zaprezentowanie swoich legend. Pierwsza prelekcja, na którą się wybraliśmy (prowadzona przez Konrada Kilma Kowalskiego), była właśnie o nich i to po niej stwierdziliśmy, że każde miasto powinno promować się w ten sposób. Uzupełnieniem prelekcji był spacer po mieście, który odbywał się w piątek – z jednej strony była to podróż śladami bohaterów Pustego nieba Radka Raka, z drugiej zaś w oprowadzaniu brał udział Konrad i to on wiódł prym w opowiadaniu. 


Jeśli chodzi o prelekcje o mniej lokalnych tematach, udało nam się trafić na kilka perełek. Marta Kładź-Kocot tak opowiadała o prozie Stanisława Lema, że prawie udało jej się nas do niej przekonać. Marcin Przybyłek dokonał niemożliwego i połączył w jeden ciąg myślowy tarota, psychologię Junga i mechanikę kwantową. Tomasz Marchewka całkowicie kupił nas swoim sposobem bycia i wiedzą podczas prelekcji o oszustach, a także kiedy opowiadał o tworzeniu questów w Wiedźminie. Wiedza Witolda Jabłońskiego połączona z humorem sprawiła, że gdy opowiadał o mitologii słowiańskiej, prawie cała sala zanosiła się śmiechem.

Oprócz samych prelekcji, organizatorzy Polconu postawili również na wiele wydarzeń towarzyszących. W piątkowy wieczór w ramach wejściówki można było wybrać się na występ kabaretu Smile (mimo negatywnych głosów na temat tego pomysłu, nam bardzo się podobał), po którym odbyła się rozmowa artystami na temat książek prowadzona przez Jakuba Ćwieka. Bawiliśmy się świetnie! Z radością odwiedziliśmy również mobilne planetarium Orbitek. Na uczestników czekały ponadto koncerty odbywające się wieczorem na plenerowej scenie, a także różnorodne pokazy, jak np. fireshow. 


Jak co roku ważnym punktem programu były dla nas autografy. Polskich autorów mamy już względnie ogarniętych (ostał się jedynie Tomasz Marchewka), więc naszą uwagę przykuwali goście zagraniczni. Kolejek nie było, a atmosfera okazała się bardzo przyjemna, zwłaszcza że zarówno Lavie Tidhar, jak i Catherynne M. Valente to wspaniali, bardzo sympatyczni ludzie.

Oczywiście żadna duża impreza nie może obyć się bez wpadek i niedociągnięć. Największy grzech tegorocznego Polconu miał miejsce już na samym starcie i w pewnym sensie pozostawiał niesmak przez kolejne dni. Mowa oczywiście o akredytacji (czy to się kiedykolwiek uda?). Przekładanie godziny rozpoczęcia, brak jasnych wytycznych, gdzie będzie się odbywała, ustawienie kolejki prostopadle do drogi ruchu samochodów, pozwolenie, by ludzie wymieszali się i przepychali... Wszystko to zaliczyć trzeba zdecydowanie na minus. Fakt jest jednak taki, że przez resztę imprezy organizatorzy dawali radę i wiele razy pokazali, że można działać profesjonalnie. Chyba pierwszy raz byliśmy na konwencie, na którym wolontariusze pilnowali czasu prowadzenia prelekcji, dzięki czemu uniknięto kłopotliwych opóźnień.

Wyjazd na Polcon do Lublina był zdecydowanie jednym z najlepszych, jakie mieliśmy w swojej karierze konwentowej. Sporo pomogła tutaj atmosfera miasta (o którym więcej opowiemy już za kilka dni), ale sama impreza również zrobiła na nas pozytywne wrażenie. W tym sezonie czeka nas jeszcze Copernicon – program ma znacznie bogatszy, zobaczymy, czy przebije Polcon pod innymi względami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.