[tu miał być wstęp, ale co i rusz wychodził mi pełen zmęczenia i jesiennego marazmu, więc go Wam oszczędzę i po prostu zaproszę na fajne rzeczy września. ;)]
Kingsman: Złoty Krąg
Przed obejrzeniem pierwszej części Kingsmana miałam pewne opory, choć w zasadzie niepotrzebnie – była w porządku i podobała mi się umiarkowanie. Natomiast jeśli chodzi o "dwójkę", z kina wyszłam zachwycona. Uważam, że filmowi posłużył amerykański klimat i wszelkie przerysowania, humor idealnie wpasował się w mój i jakoś tak wybił się na pierwszy plan mimo wielu gorzkich scen. Nad gościnnym występem Eltona Johna będę się rozpływała (nie wiem, czy miał wpływ na swoją rolę, ale była świetna!), nie zawiódł mnie również Pedro Pascal, którego postać wpisała się w kanon moich ulubionych bohaterów. Film ma również dużo wewnętrznych nawiązań i jest skonstruowany spójnie w kontekście poprzedniej części, co wcale nie jest powszechne i oczywiste.
Mnie Złoty Krąg podobał się bardziej niż Tajne Służby, Sylwek mówi, że oba są dobre, tyle że miejscami różne od siebie. Tak czy siak polecam!
Skin Wars
Jak pewnie część z Was wie (mam na myśli zwłaszcza tych, którzy obserwują nas na Facebooku i Instagramie), udało nam się w tym roku zawitać na toruński Copernicon. Nie był to może najwspanialszy konwent na świecie (pogoda i ciśnienie powodowały traumę), ale coś tam udało nam się zobaczyć, usłyszeć, zanotować. Jedną z takich rzeczy jest właśnie Skin Wars, o którym dowiedziałam się na prelekcji poświęconej mało znanym serialom Netflixa. Tyle, że nie jest to serial. Skin Wars to program telewizyjny w stylu MasterChefa czy Wykute w ogniu, ale tym razem do zawodów stają bodypainterzy.
Mega sprawa, zwłaszcza jeśli ktoś lubi bodypaiting lub sam się nim zajmuje – niektóre zadania są niesamowite, a wyobraźnia uczestników zachwyca. W tej chwili na Netflixie dostępne są trzy sezony.
Ed Sheeran
Ta część nie wymaga obszernego komentarza – ot, po prostu kliknęłam, posłuchałam i przepadłam. Zostawiam Was z przedmiotem kliknięcia i idę słuchać dalej. Słuchać i podziwiać, jak można upchnąć tyle słów w linię melodyczną i nie popsuć jej uroku.
(Wcześniej znałam jedną piosenkę Eda, I see fire, i uważałam się za osobę odporną na jego fenomen. Teraz planuję tak wyobracać budżet, żeby zmieścić tam płytę. Kim jestem, dokąd zmierzam, co będzie dalej?!)
Somos Dos
Blogi piszą bardzo różni ludzie – jedni chcą podzielić się wiedzą, inni zrealizować marzenie o pisaniu, jeszcze inni pragną zaistnieć. Są też tacy, którzy po prostu opowiadają fragmentami swoją historię inspirując samą obecnością – do tej właśnie grupy należy blog Somos Dos. Jego autorka, Asia, pięknie opisuje codzienność w podróży. Jest samotną matką, która z kilkumiesięczną córką wyruszyła w świat i tak zwiedza go już od lat zatrzymując się to tu, to tam. Asia udowadnia, że nie ważne, jaki macie budżet (6$ dziennie na dwie osoby – nieźle, co?) i jakie ograniczenia, bo podróżowanie jest wyłącznie kwestią chęci i pasji. I tak jak na co dzień nie odwiedzam blogów choćby zakrawających o parenting, tak tutaj z uśmiechem czytam nawet te posty, które pisane są przez pryzmat dziecka.
Uwielbiam Sheerana! Mogłabym go słuchać godzinami.
OdpowiedzUsuńNa Kingsmana wybieram, bo przy pierwszej części bawiłam się wyśmienicie:)
OdpowiedzUsuń