piątek, 26 czerwca 2015

Michael Russell - "Miasto cieni"

Dublin roku 1932 - stolica ultrakatolickiego państwa Irlandzkiego o sztywnych regułach, za złamanie których grożą ogromne nieprzyjemności. Za sprawą prowadzonego śledztwa, a także osobistej sytuacji rodzinnej, w sam środek walki z systemem trafia detektyw Stefan Gillespie. Choć pierwotnie ma się zająć sprawą aborcjonisty, jego losy krzyżują się z pewną piękną Żydówką, której przyjaciółka zaginęła. Poszukiwania zaprowadzą parę daleko na Wschód Europy i przysporzą wielu niecodziennych trudności.

Wraz z autorem zwiedzamy nie tylko Dublin, ale też włoski Triest czy nasz rodzimy Gdańsk. Przemierzamy kolejne uliczki, słuchamy gwaru ulic i obserwujemy przechodniów, z których każdy reprezentuje sobą kanon zachowań charakterystycznych dla XX wieku. Z każdej strony książki bije klimat epoki i jest to niezwykłą jej zaletą - czytelnik ma okazję po prostu poczuć, jak wyglądała ówczesna sytuacja w Europie. Opisy są bogate, rozbudowane i bardzo plastyczne, poza tym doskonale oddają charakter tamtych lat.

Niestety, taka dokładność jest równocześnie zaletą i wadą. Z jednej strony możemy zachwycić się klimatem, równocześnie jednak wielu czytelników może po prostu poczuć się znudzonych. Książka jest pełna tekstu - ma małą czcionkę i mikroskopijne marginesy, a dodatkowo składa się z dość długich opisów. Taka konstrukcja niejednego przytłoczy, w dodatku całkiem słusznie, bowiem właściwa treść snuta jest powoli i w pewnym sensie ociężale. Potrzeba czasu, aby wgryźć się w historię i popłynąć zgodnie z jej leniwym rytmem, a i to nie gwarantuje sukcesu. Mimo że jest to kryminał, czytelnik nie odczuwa parcia na rozwiązanie zagadki, ani też szczególnych emocji związanych z prezentowanymi wydarzeniami - ot, po prostu historia, która się zdarzyła i została opisana.

Choć na lekturę musiałam poświęcić dużo czasu, nie jest to historia, z którą w jakiś sposób się związałam. Zagadka była tak rozmyta, że miejscami w ogóle o niej zapominałam, a nieliczne sceny akcji nie były w stanie uratować ogólnego obrazu. Widać wyraźnie, że autor ma świetny warsztat i potrafi pisać, jednak nie każdemu spodoba się efekt tej pracy. Jest to raczej książka dla czytelników, którzy lubią niespieszne opowieści mocno osadzone w realiach danej epoki, wielowymiarowe, skomplikowane, z mocnym społeczno-politycznym tłem; dla tych, którzy preferują powolne odkrywanie tekstu, a wątki kryminalne cenią jako subtelny dodatek. Jeśli mowa o Was - na pewno się nie zawiedziecie.






Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.

9 komentarzy:

  1. Troszeczkę mnie przeraża ta historia w tle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, a już byłam pewna, że coś dla mnie. Będę musiała się zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakaś mdła ta ksiązka się wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie ta książka była trochę przegadana, dlatego w pełni się zgadzam z twoją opinią:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A wydawało mi się, że będzie to bardzo dobra książka...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czy jestem właściwym adresatem tej książki. Chyba nie będę ryzykować, chociaż okładka trochę kusi. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już pisałam u kogoś, ktor zrecenzował książkę, że na pewno przeczytam. Z jednej strony historia to nie moja bajka, ale w połączeniu z innym wątkiem, kto wie? Chciałabym przeczytać, nawet tylko po to, aby się przekonać, czy to dla mnie, czy nie..

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Historię w tle lubię i jestem bardzo ciekawa,jakbym odebrała tę książkę .. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś mnie powstrzymywało przed tą książką i jak teraz przeczytałam Twoją recenzję zrozumiałam, że miałam słuszne obawy.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.