wtorek, 9 czerwca 2015
Szymon Hołownia - "Jak robić dobrze"
Książkę chwyciłam całkowicie w ciemno, bez sprawdzania, czego dotyczy. Nazwisko Szymona Hołowni jest dla mnie marką samą w sobie, więc byłam pewna, że cokolwiek będzie tematem głównym, na pewno mi się spodoba. Po lekturze wstępu byłam dość mocno zszokowana - miałam ochotę odłożyć książkę, zaszufladkowawszy ją wcześniej jako tekst reklamujący fundację, która - jak to fundacja - chce naszych pieniędzy. Na szczęście dokończyłam czytanie, a za tamto myślenie jest mi bardzo, bardzo wstyd.
W Jak robić dobrze autor rzeczywiście opowiada o pracy swojej fundacji, robi to jednak w sposób przyjemny i pozbawiony moralizatorstwa. Książka jest raczej zapisem historii poszczególnych podopiecznych, zbiorem fantastycznych opowieści o zwykłych-niezwykłych ludziach. Fragmenty są krótkie, ale jest ich bardzo dużo, poza tym dość w nich treści, aby poruszyć nasze emocje. Autor opowiada o ludziach, których zna, i ukazuje ich losy w taki sposób, by wywołać na nas jak największe wrażenie. Nie ma jednak poczucia sztuczności, wręcz przeciwnie - poszczególne historie są w stanie całkowicie nas zafascynować.
Jak robić dobrze to również bardzo specyficzny dziennik podróży, opowieść człowieka, który Afrykę odwiedził raz i niemal bezustannie do niej wraca. Znajdziemy tu spostrzeżenia dotyczące sytuacji politycznej i gospodarczej Czarnego Lądu, trochę historii, a nawet wskazówek i spostrzeżeń turystycznych. Tak skonstruowana opowieść jest ciekawa i intrygująca. Realia afrykańskiego życia niejednego mogą zszokować - średnia płaca, stosunek do pracy czy rodzinne koligacje tak bardzo odbiegają od zachodnich norm, że czasem ma się wrażenie obcowania z zupełnie innym, nieznanym światem. Z drugiej jednak strony z książki wyłania się obraz afryki normalnej, pełnej zwyczajnych ludzi, którzy są do nas niesamowicie wręcz podobni.
Inaczej niż w poprzednich książkach autora, tutaj na pierwszy plan nie wysuwa się Bóg. Owszem, jest on obecny i niejednokrotnie wspominany, historiom nie brak szczypty mistycyzmu, a jednak to tylko pewnego rodzaju dodatek do opowieści o ludziach. To ziemskie relacje są tu najważniejsze i to na nich skupia się autor. W przypadku tematu tak szerokiego i otoczenia tak multikulturowego jest to zdecydowanie bardzo mądre posunięcie, które sprawia, że tekst może znaleźć szersze grono odbiorców.
Zdecydowanie jest to książka bardzo przyjemna w odbiorze, a jednocześnie skłaniająca do refleksji. Hołownia rozprawia się z mitem, że aby pomagać, trzeba mieć na koncie miliony dolarów i że Afryka nie potrzebuje małych, codziennych darczyńców. Tak naprawdę każdy, kto ma na to ochotę, może odnaleźć swój sposób na dawanie wsparcia - ważne jest, aby zrobić pierwszy krok i zmienić swoje myślenie.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czerwone i Czarne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo, bardzo chcę przeczytać! Czy jakaś część dochodu jest może na fundację przeznaczona?
OdpowiedzUsuńNiestety, nic mi o tym nie wiadomo. :(
UsuńA szkoda. Czasami takie informacje umieszczane są na okładkach, widocznie tutaj nic z dochodu nie przysłuży się szczytnemu celowi.
Usuńtak poza tym: czytam komentarze poniżej i zaskakuje mnie jak skrajnie można odbierać jednego człowieka: od uwielbienia do niemożności zdzierżenia;)
UsuńNawet internety przeszukiwałam, ale nic nie znalazłam na temat takiej akcji. W sumie szkoda, bo rzeczywiście miałoby to spory sens.
UsuńTeż właśnie miałam takie przemyślenie, obserwują pojawiające się komentarze! Rzadko się zdarza, żeby jakiś autor wywoływał tyle sprzecznych odczuć. W tym przypadku pewnie wynika to z tego, że Hołownia jest przede wszystkim osobą medialną, a dopiero potem pisarzem, a i poglądy ma dość sztywne i jasno określone. ;)
Taka niepozorna a kryje w sobie urok. Bardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Jakoś nie przepadam za tym panem, więc sobie daruję;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego postać, choć jego humor nie zawsze do mnie trafia, nie miałam okazji czytać żadnych książek autora. Ta mnie zainteresowała, historie zwykłych, niezwykłych ludzi, zawsze takie są. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdecydowanie Hołownia u mnie odpada. Nie mogę słuchać ani czytać jego 'jedynej prawdy'. Tej książki też nie ruszę.
OdpowiedzUsuńNie znoszę Szymona Hołowni, więc to książka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzymona Hołownię lubię. Fakt, mam zupełnie inny stosunek do Boga i kościoła niż on, mimo wszystko jednak naprawdę dobrze mi się go słucha. Z chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńMam podobny stosunek do autora - nie we wszystkim się zgadzamy, a religię rozumiem nieco inaczej niż on, ale zazwyczaj bardzo lubię go słuchać.
Usuńuwielbiam Hołownię!
OdpowiedzUsuńuwielbiam jego humor i nastawienie z jakim podchodzi do życia. z chęcią przeczytam :)
1) Hołownia mnie rozczarował tylko jedną książką, reszta to same perełki:) Rozumiem, że ta zalicza się do perełek?:)
OdpowiedzUsuń2) Zapraszam do współudziału w wyzwaniu Celuj w zdanie:) Hasło na lipiec : czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? :) http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2015/05/celuj-w-zdanie-moj-debiut-wyzwaniowy.html
A nuż Ci się spodoba i zostaniesz na dłużej:)