Mimo tego, że funkcjonuję w blogowym światku już dwa lata, wciąż rzadko kieruję się opiniami innych przy wyborze lektur. Cały czas - i mówię to z pełną świadomością człowieka impulsywnego i lekkomyślnego - główne kryteria wyboru są dwa: okładka oraz opis na jej tylnej części. Spójrzcie teraz na Dziewczynę z porcelany - jak myślicie, którym aspektem kierowałam się tym razem? :)
Michał ma 23 lata i cały świat stoi przed nim otworem - oprócz studiowania zajmuje się projektowaniem stron internetowych, a także swoją wielką pasją, fotografią. Nie ma wielu trosk i funkcjonuje jak większość młodych ludzi - bez jakiejkolwiek refleksji nad przyszłością. Sytuacja zmienia się, gdy w wypadku giną jego rodzice - młody mężczyzna jest zmuszony porzucić dotychczasowe życie i powrócić na wieś, aby zająć się czteroletnim braciszkiem. Na miejscu poznaje kobietę, z którą połączy go relacja trudna, burzliwa i pełna emocji. Czy ma szansę na przetrwanie?
Nie wiem, co takiego jest w konstrukcji Dziewczyny z porcelany, ale gdy weźmie się tę książkę do rąk i zacznie czytać, bardzo trudno się oderwać. Strony niemalże przewracają się same, a historia pochłania czytelnika bez reszty, wywołując emocje i utrzymując stały poziom zainteresowania. To książka idealna na podróż, leniwe popołudnie czy bezsenną noc - nie dłuży się i motywuje do pozostania przy lekturze.
Historia jest dość pogmatwana, trudna i pełna skomplikowanych międzyludzkich relacji. Gdy streszczałam komuś fabułę, mówiłam: Moda na sukces, choć nie jest to do końca sprawiedliwe określenie - tutaj relacje i zachowania są dobrze umotywowane i wiarygodne. Postaci mają swoje indywidualne trudne historie, które odpowiadają za ich lęki, problemy i motywacje. Ich losy są spójne i naprawdę interesujące, a mnogość powiązań robi wrażenie.
O ile konstrukcja bohaterów zachwyca, o tyle prawdopodobieństwo niektórych zdarzeń lekko kuleje. Czteroletni Tomek jest dzieckiem-aniołem, które nie rozrabia, nie sprawia problemów, nie zadaje trudnych pytań i, poza kilkoma chlipnięciami na początku, zdaje się nie odczuwać żadnych negatywnych skutków zmiany opiekuna. Również sytuacja Tomasza jest dość lekka jak na życie studenta, który wyjechał z domu i dopiero ma przed sobą koniec edukacji.
Tak naprawdę jednak trudno zarzucać cokolwiek książce, którą czyta się tak wspaniale. Tekst Agnieszki Olejnik to piękna i niezwykle przyjemna opowieść o tym, co się dzieje, gdy tajemnice wymykają się spod kontroli oraz gdy pozwalamy emocjom decydować za nas. Znajdziemy tu refleksję nad naturą miłości, namiętności, odpowiedzialności, a także rozważania o tym, gdzie przebiega granica spraw, które możemy wybaczyć najbliższym.
Na koniec po prostu muszę wrócić do okładki - jest po prostu cudowna! Modelka na zdjęciu jest niczym żywcem wyjęta z kart powieści, a stylistyka i balans kolorów są zachwycające. Rzadko to mówię, ale mogłabym godzinami wpatrywać się w tę grafikę.
Książkę polecam z czystym sumieniem, jest wspaniała. Naprawdę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czwarta Strona.
Kilka dni temu trafiła w moje łapki, więc pewnie szybko po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii. :)
UsuńMam na półce i widzę, że będę zadowolona
OdpowiedzUsuńJa w przypadku tej książki kieruję się nazwiskiem autorki, bo żadna z jej książek mnie jeszcze nie zawiodła:) Tę koniecznie muszę poznać:)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie kojarzę nazwisko, ale jak dotąd nie siegnęłam po żadną z książek autorki. Koniecznie muszę to zmienić!
UsuńKojarzę tę książkę głównie ze względu na okładkę, która faktycznie jest przepiękna. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją również przeczytać.
OdpowiedzUsuńCzyżbyś, przy wyborze książki, kierowała się okładką? ;) Nie dziwię się, jest NAPRAWDĘ przepiękna. No i tak sobie czytam i czytam recenzje obyczajówek na rożnych blogach i chyba powoli przekonuję się do tego gatunku.
OdpowiedzUsuńNo ba! A na żywo książka wygląda jeszcze piękniej, jest tak wspaniale zrobiona, że nie mogę wyjść z podziwu. :3
UsuńPowiem Ci, że zaczynając blogowanie zupełnie nie sięgałam po obyczajówki - trzymałam się od tego gatunku tak daleko, jak tylko mogłam, bo myślałam, że powieść obyczajowa to to samo co romans, albo że są to książki zwyczajnie infantylne. Z czasem się przekonałam, że wcale tak nie jest - wiele z tych tekstów jest naprawdę głęboka, ciekawa i dobrze skonstruowana. No i sporo ma klimat. :)
Mnie też okładka przyciąga wyjątkowo:) Jeśli kiedyś książka wpadnie w moje łapki, bardzo chętnie ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za ta, że nie kierujesz się opiniami innych :) Ja odkąd mam bloga to jestem bardzo wpływowa :D
OdpowiedzUsuńTę książkę także chciałabym przeczytać, a okładka jest genialna :)
Hehe. Ja właśnie nie do końca ufam innym, choć nie powiem, czasem rzucę się na coś, co wszyscy zachwalają. ;)
UsuńMam w planach tę książkę. Tyle dobrego się o niej naczytałam!
OdpowiedzUsuńZapowiada się kolejny tytuł, który muszę przeczytać...
OdpowiedzUsuńTak, okładka przyciąga i chyba się na książkę skuszę.
OdpowiedzUsuńO tak, mam tę powieść i okładka jest zachwycająca. Zaczęłam ją czytać z ciekawości i przez tę książkę się o prostu płynie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńOgromnie chcę przeczytać tą historię, a po takiej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak biec do księgarni ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Ostatnio trochę za dużo czytam książek, w których gdzieś tam czai się jakaś tragedia i na razie muszę od nich odpocząć, ale tytuł sobie zapiszę, bo mnie zaciekawiłaś i jak przyjdzie odpowiedni moment to ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCenie takie książkę, które pochłaniają całą czytelnicza uwagę i przy tym pozostawiają po sobie tyle emocji i wrażeń. Zapisałam tytuł, przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWszyscy zachwalają tę książkę, a ja kieruję się opiniami blogerów przy wyborze lektury :D Tym bardziej gdy piszą, że nie można się od niej oderwać ;)
OdpowiedzUsuń