poniedziałek, 2 czerwca 2014

Elizabeth Massie - "Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę"

Pamiętacie serial The Tudors? Kilka lat temu należałam do osób, które z zapartym tchem śledziły losy bohaterów znanych z historycznych książek - tak już miałam, że zachwycałam się tego typu wątkami fabularnymi dużo bardziej niż przygodami pewnego dziwacznego lekarza lub rozbitków na bezludnej wyspie. Prawdę mówiąc, produkcja Michaela Hirsta do spółki z Rodziną Borgiów były jedynymi serialami, które zdołały w stanie wciągnąć mnie na dłużej niż dwa odcinki. Nietrudno się zatem domyślić, że postanowiłam sięgnąć po papierową wersję losów Henryka VIII, gdy tylko pojawiła się ku temu okazja. Co prawda po zakupie odstraszyło mnie logo wydawnictwa na okładce, ale odwrotu już nie było, a mnie w końcu udało się sięgnąć po książkę powstałą na podstawie scenariusza słynnego serialu.

Henryka VIII nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - to założyciel i pierwsza głowa kościoła anglikańskiego, reformator, tyran i nieposkromiony kochanek. Choć wybranką jego serca miała być Katarzyna Aragońska, niedługo po ślubie zorientował się, że nie może spędzić reszty życia u jej boku. Gdy w królewskim świecie pojawia się Anna Boleyn, Henryk postanawia unieważnić małżeństwo i zawrzeć nowe, przekonany, że tym razem los będzie dla niego łaskawszy. Aby to zrobić, musi się przeciwstawić papieżowi i całemu katolickiemu światu, który grozi mu ekskomuniką i wykluczeniem. Król jednak zawsze osiąga swoje cele...

Książka, podobnie jak drugi sezon serialu na którym jest oparta, odnosi się do okresu związku Henryka VIII z Anną Boleyn: od momentu pierwszych radykalnych decyzji o wygnaniu Katarzyny, aż do śmierci nowej królowej. Na początku byłam przekonana, że będę miała do czynienia z tanim, nieciekawym i monotematycznym tekstem o seksualnych podbojach króla, jednak szybko musiałam zweryfikować swoje poglądy - choć w tekście nie brakuje scen związanych z obyczajową sferą dworskiego życia, równie dużo mamy tutaj aspektów politycznych. Być może jest to specyfika tej akurat części rządów Henryka VIII - sam związek z Anną Boleyn był punktem zapalnym dla powstania nowego kościoła i katalizatorem napędzającym angielski antyklerykalizm. W każdym razie oprócz alkowy czytelnik odwiedza sale narad, tortur, cele a także biura rzymskich dygnitarzy. Urozmaicenie jest spore, akcja toczy się szybko i jest naprawdę wciągająca, co zdecydowanie dodaje książce wartości.

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy podczas lektury tekstu Elizabeth Massie jest specyficzny styl wypowiedzi, właściwy dla wszelkiego typu adaptacji. Książka pisana jest na podstawie serialu, widać więc wyraźny podział na sceny (czasem krótkie, jednoakapitowe, pozornie niezwiązane z samą akcją). W tekście dominują dialogi, które czasem na papierze wyglądają nienaturalnie, choć na scenie z pewnością nabrałyby charakteru. Poza tym język jest raczej bogaty i różnorodny, bynajmniej nie prostacki, choć odzwierciedlający raczej świat przedstawiony niż zachowania i emocje bohaterów - ten drugi aspekt jest w książce niezwykle zaniedbany.

Na zakończenie mogę tę książkę zdecydowanie polecić osobom, które serial widziały, tym którzy go lubili, a także jednostkom o dobrej wyobraźni - trzeba włożyć nieco pracy w wizualizowanie sobie opisywanych scen i nie zawsze ma się dostęp do tych cech bohaterów, których w przypadku serialu możemy domyślić się choćby z mimicznej ekspresji aktorów. Tym niemniej dla mnie lektura nie była wcale trudna, wręcz przeciwnie - tekst czytało się naprawdę dobrze. Wciągnęłam się zarówno w sferę polityczną, jak i międzyludzką i sama byłam w szoku, jak bardzo momentami emocjonowałam się tym, co czytam. Mimo że historię Henryka VIII znałam dość dobrze, autorom udało się pokazać mi ją od innej strony i bardzo mi się to spodobało.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Grunt to okładka" (majowy motyw - biżuteria)

9 komentarzy:

  1. nie wiem czemu, ale ta książka mnie pociąga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie umiem się przełamać ani do książki ani do serialu, choć słyszałam wiele pochlebnych opinii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo podobał mi się serial HBO o Tudorach, że boję się popsuć sobie opinii książką (bo na pewno jest lepsza :P) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest, po prostu jest prawie identyczna, przynajmniej według mnie. ;)

      Usuń
  4. Serialu nie oglądałam - a szkoda! muszę to nadrobić.
    Na książkę mam chrapkę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc, to choć uwielbiam produkcje kostiumowe i klimaty historyczne, po obejrzeniu ledwie kilku minut tego serialu przestałam oglądać i nie chcę więcej wracać. Wydał mi się zbyt współczesny w zachowaniu bohaterów i raczej wulgarny. Zdecydowanie wolę chociażby powieści Philippy Gregory:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a ja nigdy po książki Philippy Gregory nie sięgałam, bo miałam wrażenie że to tanie romansidła. ;) Chyba muszę w końcu spróbować zweryfikować swój pogląd.

      Usuń
    2. Oj, nie! Philippa pisze świetnie i wcale nie tanio. Jest dużo tanich historycznych romansideł, ale to nic z tych rzeczy. Polecam!

      Usuń
  6. Ja też śledziłam z zapartym tchem "Tudorów", choć wiem, że był on trochę, jakby to nazwać, komercyjny, pod publikę :) Jednak przyciagał mnie bardzo. Jestem trochę ciekawa tej książki, a trochę się jej obawiam.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.