piątek, 6 grudnia 2019

Spotkanie po latach: Remigiusz Mróz – „Kasacja”

Gdy Kordian Oryński staje przed warszawskim wieżowcem Skylight, gdzie ma rozpocząć aplikację w kancelarii Żelazny & McVay, nie spodziewa się nawet ułamka tego, co go czeka. Jeszcze tego samego dnia pozna swoją niezrównoważoną patronkę, porozmawia z człowiekiem oskarżonym o zamordowanie dwóch osób, a także żwawym krokiem wejdzie w świat intryg i zależności, których macki sięgają dalej, niż ktokolwiek się spodziewa. Ten dzień na zawsze zmieni życie młodego aplikanta... a także wielu czytelników, którzy zapoznają się z tą prawniczą historią. 

Przygotowując się do tego posta zajrzałam w archiwum bloga, żeby sprawdzić, kiedy po raz pierwszy miałam styczność z cyklem o Chyłce i Zordonie – wyszło mi, że w grudniu 2015. Cztery lata dzielą mnie od poprzedniej lektury Kasacji co jest dla mnie po prostu niewyobrażalne... No bo kiedy to zleciało? I ile od tego czasu zdążyło się w moim życiu, także czytelniczym, zmienić? Dziś Chyłka przeżywa drugą młodość za sprawą serialu realizowanego przez TVN. I choć produkcja niezbyt mnie interesuje (to jedna z tych historii, których chyba nie chciałam zobaczyć zekranizowanych), to nowe wydanie zarówno Kasacji, jak i Zaginięcia stanowiło świetny pretekst by wrócić do dawnych bohaterów i sprawdzić, czy nadal dogadujemy się tak doskonale, jak za pierwszym razem.

Trzeba Wam wiedzieć, że w cyklu o prawniczym duecie dotarłam do 8 tomu, którego lektura zmęczyła mnie na tyle, że dałam sobie spokój z dalszym poznawaniem serii. Miałam dłuższą przerwę od książek Mroza w ogóle i przyznam szczerze, że trochę się bałam powrotu. Na szczęście Kasacja wciągnęła mnie od pierwszej strony i szybko przypomniała, za co tak naprawdę pokochałam Chyłkę i Zordona. Relacja między prawnikami, ich specyficzny język i charakterystyczne żarciki - wszystko to sprawiało, że uśmiechałam się niemal przez cały czas (poza tymi brutalnymi fragmentami, podczas których nie sposób się uśmiechać). Wiedza o tym, jak losy bohaterów potoczą się w kolejnych tomach zupełnie nie wpłynęła na moją ocenę sytuacji. 

Tym samym mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Kasacja zdała próbę czasu – jej lektura cieszy tak samo, jeśli nie bardziej, nawet gdy znamy już mniej więcej sprawę i jej zakończenie. Z resztą z tą pamięcią bywa różnie – zawsze gdy wracam do jakiejś książki, którą, jak mi się zdaje, "doskonale pamiętam", okazuje się, że wiele znaczących szczegółów mi umknęło. Tym razem też tak było, nawet gdy już zaczęłam  czytać, nie wróciły żadne wyraźniejsze wspomnienia dotyczące fabuły. Sprawa Langera wciągnęła mnie na tyle, że czytałam tę książkę do upadłego – już leżąc w łóżku powtarzałam sobie słynne "jeszcze tylko jeden rozdział", co zdarza mi się niezwykle rzadko. 

Kasacja stanowi bardzo udany wstęp do cyklu, który nieprzypadkowo pokochały miliony Polaków. To ciekawy, lekki w odbiorze kryminał z wątkami prawniczymi, dodatkowo uzupełniony o historię obyczajową pełną świetnego humoru (językowego i sytuacyjnego). Bohaterowie są wyraziści i zjednują sobie naszą sympatię, a zagadka kryminalna jest wciągająca od początku do samego końca. Niczego więcej nie wymagam, by uznać książkę za udaną i z pewnością będę chciała wrócić również do kolejnych odsłon serii.






Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czwarta Strona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.