poniedziałek, 5 czerwca 2017

Dlaczego nas tak mało, czyli dwie wielkie inspiracje (fanatyzmy) maja


Zgodnie z oczekiwaniami wiosna niemal od razu zmieniła się w lato. Mamy sezon na lodowo-bananowo-kakaowe smoothie, sukienki, sandały i długie spacery. Kiedy jest tak ślicznie, a słońce od rana świeci w okno, nie jestem w stanie długo spać, więc zrywam się bladym świtem, a wieczorem trafiam do łóżka znacznie później niż jeszcze kilka tygodni temu. Mam więcej czasu. Dlaczego zatem nie przekłada się to na częstotliwość nowych postów? Planów było mnóstwo, głowę mam pełną pomysłów na nowe wpisy, stosik czytelniczy rośnie i prawie zakrywa okno, a ja tymczasem...

Długo zastanawiałam się, co pochłania moje cenne minuty i nagle doznałam olśnienia – powody są tylko dwa, ale jakże absorbujące! Zapraszam na opowieść o majowych pożeraczach czasu.


Terraformujemy Marsa!



Rok 2315. Ziemia jest przeludniona i wyeksploatowana ponad miarę, a ludzkość staje przed dylematem: wyrzec się wszelkiego rozwoju, którego do tej pory dokonała, lub zacząć ekspansję na inne planety Układu Słonecznego. Wspierane przez Rząd Ziemi korporacje stają do wyścigu, w którym nadrzędnym zadaniem jest jak najszybsze i jak najskuteczniejsze przystosowanie Marsa do normalnego życia. W tym celu zaangażowane zostaną wszelkie środki i zasoby. Cel jest wspólny, a jednak każda korporacja dąży do jak największych zysków. 

W Terraformacji Marsa każdy z nas reprezentuje jedną z korporacji. To planszówka z ogromnym udziałem kart, w której będziemy rozwijali swoje możliwości produkcyjne i finansowe tak, aby jak najefektywniej przekształcić Marsa w miejsce zdolne do życia poprzez podnoszenie temperatury, zwiększanie ilości tlenu w atmosferze oraz pojawianie się kolejnych oceanów. Będziemy budować miasta i sadzić lasy. Będziemy doprowadzać do zrównoważonego rozwoju ludzkości. 

Choć swoją przygodę z tą grą zaczęliśmy już w kwietniu, to maj był miesiącem, kiedy poświęciliśmy się jej całkowicie, m.in. rozgrywając pierwszą pełną partię. Ta gra wciągnęła nas dzięki swojemu klimatowi, bardzo przemyślanej konstrukcji i mnogości rozwiązań. Podoba się nawet mnie, choć przegrywam zdecydowaną większość partii! Jedna rozgrywka w trybie dla zaawansowanych trwa 2,5 godziny, a my w wolny dzień potrafimy zagrać trzy pod rząd. Chyba nikogo nie dziwi, że miałam w tym miesiącu mało czasu na czytanie?


Zdobywam nowego skilla!



Pewnie część z Was wie, że praktycznie nie żyję bez artystycznego hobby: rysuję, maluję, wyklejam, tworzę, pakuję prezenty, uczę się kaligrafii i Bóg wie co jeszcze. Uwielbiam wszelkie prace, których efekt widać od razu i w których mogę się doskonalić oceniając na bieżąco postępy. Na przełomie roku postanowiłam spróbować swoich sił z manicure hybrydowym – przede wszystkim dlatego, że należę do tych nieszczęśników, u których zwykły lakier trzyma się na paznokciach dokładnie jeden dzień. Hybryda faktycznie jest trwalsza (zmieniam paznokcie co około 2 tygodnie ze względu na odrost i znudzenie kolorem), ale ma jeszcze jedną, ogromną zaletę – pozwala mi wyżyć się artystycznie. Od tego czasu wciąż ćwiczę nowe, coraz trudniejsze wzory i zachwycam się możliwościami. Potrafię siedzieć do 1:00 i wstać o 5:00 żeby pomalować jeszcze kilka wzorników, spróbować jeszcze czegoś. Już dawno nie pasjonowałam się czymś tak mocno i tak długo.


A jak u Ciebie minął przepiękny maj? Aktywnie, poza domem? A może rekordowo książkowo? 



10 komentarzy:

  1. O rety, u mnie ze spaniem zupełnie na odwrót. Mogłabym spać bez przerwy. Ledwie wstanę, od razu mam ochotę wrócić do łóżka. Na nic nie mam siły ani ochoty. Może to przez te upały? W Polsce w maju i na początku czerwca raczej nie jest tak gorąco jak tu, w Japonii, więc nie jestem przyzwyczajona. Zdycham sobie i czas spędzam - poza studiowaniem i spaniem - głównie na czytaniu i odmóżdżaniu się przy serialach. -.-
    Co do hybryd, to nieźle się ostatnio popularne zrobiły. Ja nie próbowałam i mnie nie ciągnie, ale skoro Ty znalazłaś sobie kolejne hobby, to bardzo fajnie. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Ja ze spaniem mam tak zimą, latem jakoś nie potrafię. Dziwne. :D

      Usuń
  2. Ja bez hybryd ani rusz, bo paznokcie od razu mi się łamią. Patrząc na to zdjęcie, jestem pod ogromnym wrażeniem dokładności każdego wzoru :D Ja nie mam zdolności artystycznych, więc nigdy nie próbowałam sama robić sobie hybryd i jestem zdana na innych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, widzisz, ja z kolei nigdy nie miałam hybryd robionych przez kogoś innego, od początku bawię się sama. Chociaż na moich palcach te wzory nie są już tak dokładne, strasznie opornie mi to idzie, zwłaszcza lewą ręką na prawej. ;)

      Usuń
  3. Bogowie, patrzę sobie co chwilę na Wasze planszówki i mnie nachodzi ogromna ochota zakupu i giercowania, a potem przychodzi takie zwątpienie "no ale dwie osobyyyy?" no i o. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terraformacja ma wariant jednoosobowy, także dasz radę sam. :D

      Usuń
    2. Ło kurde! Toż to idealna gra dla nolife'ów! :D I można wkręcać, że człowiek się socjalizuje. :D

      + szacun za czas odpowiedzi... :P Jedna minuta! :D

      Usuń
    3. No tak:
      - Co robiłeś wczoraj?
      - A, w planszówkę grałem.
      I od razu ludzie myślą, że masz znajomych. :D

      Usuń
  4. Mam wrażenie, że tylko ja nie poddałam się jeszcze hybrydowej manii! A tak w ogóle to zagrałabym w planszówkę... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachwycam się Twoimi wzorami i zarazem inspiruje, ponieważ sama siedzę w paznokciach, mam ten cały sprzęcior, ale wykonuje na swoich własnych - mama jakoś nie wpadła w manię hybrydową. No w każdym razie też często zmieniam, dziobie i kombinuje;) Uzależnienie:)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.